Zachwyt i zalewająca serce bezwarunkowa miłość, objawiający się smutkiem i niepokojem „baby blues”, wzruszenie, radość i bezradność… Macierzyństwo, nawet to upragnione i wyczekane, może wywoływać różne emocje. I to nie tylko na początku tej pięknej, lecz wymagającej drogi, ale także na jej dalszych etapach. Przekonała się o tym Eva Mendes.
Eva Mendes i Ryan Gosling to jedna z najbardziej skrytych par show-biznesu. Poznali się w 2011 roku za kulisami filmu „Drugie oblicze”. Wchodząc na plan, nie spodziewali się, że z pozoru zwyczajne aktorskie zlecenie na nowo nakreśli ich życiowe plany. Choć żadne z nich nie myślało o założeniu rodziny, kilka wspólnych scen zmieniło ich spojrzenie na tę kwestię. – Zanim ją spotkałem, w ogóle nie brałem pod uwagę zostania ojcem. Potem zdałem sobie sprawę, że nie chciałem mieć dzieci bez niej. W „Drugim obliczu” udawaliśmy rodzinę, a ja nie chciałem, żeby to była jedynie fikcja. Uświadomiłem sobie, że byłbym szczęśliwy, wiodąc takie życie – powiedział gwiazdor „Barbie” w wywiadzie dla „GQ”.
Czytaj także: Selena Gomez: „Nie mogę mieć własnych dzieci. Musiałam przeżyć żałobę”
Takie wyznania to u nich rzadkość. Zakochani nie pozują razem na czerwonych dywanach i nie afiszują się swoim szczęściem w mediach społecznościowych. Wiemy jedynie, że na przestrzeni lat doczekali się dwóch córek. Starsza, Esmeralda, przyszła na świat w 2014 roku. Amanda urodziła się dwa lata później. Od tego czasu Eva Mendes skupiła się na wychowywaniu dzieci. Jak sama tłumaczyła, nie chciała dłużej tracić czasu na uganianie się za dobrymi scenariuszami i męczące podróże.
Teraz fani mogą dowiedzieć się nieco więcej na temat nowego etapu w życiu aktorki. Mendes promuje właśnie swoją książkę „Desi, Mami, and the Never-Ending Worries”. O pisarskim debiucie i macierzyńskich doświadczeniach, które zainspirowały ją do sięgnięcia po pióro, opowiedziała w programie Drew Barrymore.
W rozmowie z dobrą znajomą przyznała, że pierwsze lata w roli matki były dla niej łaskawe. Rozterki i bolączki dały się we znaki, kiedy dzieci zdobywały się na coraz większą samodzielność. – Początkowo nie czułam się zagubiona. Miałam bardzo klarowny obraz sytuacji. Poczucie zagubienia przyszło później. To zabrzmi jak cliché, ale zaczęłam się zastanawiać, kim ja właściwie teraz jestem, kiedy moje dzieci mogą przetrwać beze mnie. Mają co prawda tylko osiem i dziesięć lat, ale nie potrzebują mnie już w absolutnie każdej chwili – wyjaśniła 50-latka. Dodała też, że dostrzega dobre strony upływu czasu. – Jest inaczej niż dawniej, ale kocham rozmawiać z moimi dziewczynami o wszystkim, więc czuję się bardzo spełniona – powiedziała aktorka.
Czytaj także: „Nie pozwalam” – jak wspierać dorastające dzieci?
Mendes z pewnością nie jest odosobniona w swoich doświadczeniach. Wielu rodziców z przerażeniem myśli: „Jak one szybko rosną!”. Zmieniająca się natura relacji z dzieckiem może być wyzwaniem. Nie tylko wtedy, gdy w grę wchodzi opuszczenie rodzinnego domu i syndrom pustego gniazda, ale już wcześniej. Nawet pierwsze kroki, początek szkolnej edukacji i coraz częstsze wyjścia w gronie przyjaciół mogą budzić wiele sprzecznych uczuć – od dumy i radości, że dziecko dobrze radzi sobie w świecie, po rozdarcie i pustkę, ponieważ z każdym postępem oddala się od rodziców, którzy muszą raz jeszcze zdefiniować samych siebie. A przecież można nie być już matką niezbędną, ale nadal pozostać kochającą, czułą i wspierającą. Z czasem trzeba nieco odpuścić kontrolę i spróbować realizować się też na innych polach.
Jak widać, Eva Mendes znalazła już pomysł na wykorzystanie nowych pokładów wolnego czasu. Co więcej, zdradziła, że literackie próby budzą zdecydowanie większe zainteresowanie jej córek niż dawne filmowe role. – Próbowałam pokazać im scenę z filmu „Hitch: Najlepszy doradca przeciętnego faceta”, ponieważ boję się głębokiej, ciemnej wody, a na potrzeby produkcji musiałam wykonać kaskaderski popis w rzece Hudson. Tłumaczyłam im, że bardzo się bałam, ale pokonałam lęk i byłam z siebie niesamowicie dumna. Nie zrobiłam na nich najmniejszego wrażenia! Po prostu powiedziały: „O super, mamo, możemy teraz wyjść na zewnątrz?” – wspominała w talk-show Jimmy'ego Fallona.
Ciekawe, czym jeszcze zaskoczy nas (i swoje córki) w przyszłości.