Agencja Żywności i Leków w Stanach Zjednoczonych zatwierdziła pierwszy doustny lek na depresję poporodową. Czy to zapowiedź przełomu w leczeniu choroby, która dotyka nawet 1 na 7 rodzących kobiet?
Depresja poporodowa to nie baby blues. O ile poporodowy spadek nastroju, występujący wskutek burzy hormonów kilka dni po porodzie, mija samoistnie, o tyle depresja poporodowa może trwać miesiącami, uniemożliwiając normalne funkcjonowanie. Depresja poporodowa objawia się smutkiem, utratą energii, zmniejszoną zdolnością odczuwania przyjemności, a nawet myślami samobójczymi. Może w znacznym stopniu zakłócić więź między matką a dzieckiem. To choroba, którą trzeba bezwzględnie leczyć.
W terapii depresji poporodowej stosuje się zarówno psychoterapię, jak i leczenie farmaceutyczne, które musi być ściśle monitorowane, jeśli kobieta karmi piersią. Dotychczas stosowane leki przeciwdepresyjne kobiety musiały przyjmować przez dłuższy czas, a nie zawsze przynosiły one pożądany skutek. Zatwierdzony właśnie w Stanach Zjednoczonych lek o nazwie Zurzuvae (zuranolon) ma być przyjmowany raz dziennie przez dwa tygodnie. To silny lek, który ma być przepisywany w przypadkach, gdy inne środki i metody nie zdały egzaminu lub nie można było ich zastosować.
Badania kliniczne wykazały, że lek znacznie zmniejsza objawy depresji już w ciągu trzech dni, a jego działanie utrzymuje się przez cztery tygodnie po ostatniej dawce. Producenci leku, Sage Therapeutics i Biogen, zapowiadają, że pigułka ma być dostępna w Stanach Zjednoczonych jeszcze w tym roku.