Tytuł zbioru opowiadań Sany Krasikov świetnie oddaje egzystencjalną sytuację bohaterów. Jeszcze rok się pomęczą, a potem wrócą do kraju, spotkają się z bliskimi, rozwiodą się albo dzięki korzystnemu mariażowi wyjdą na swoje. Być może kiedyś, jak się wszystko dobrze ułoży…
Młoda autorka, z pochodzenia Ukrainka, dawniej zamieszkała w Gruzji, a dziś w USA, musi znać setki takich historii. Opowieści o zawieszeniu pomiędzy nostalgią, nadzieją i… poczuciem klęski. Bierze się ono z przeświadczenia bohaterów, że nie są u siebie, nie wykorzystują swoich umiejętności i że los narzucił im role, z którymi nie mogą się utożsamić. Jak to pisarze, których pierwszą ojczyzną była rosyjska literatura, Krasikov łączy smutek z podszytą humorem ironią. Doskonale przy tym zdaje sobie sprawę, że ów „jeszcze rok” lub enigmatyczne „kiedyś” to racjonalizacja. Właściwa nie tylko nowym, już mniej zagubionym i łatwiej się adaptującym do lepszego świata emigrantom z Baku czy Petersburga, ale wielu przybyszom ze Wschodu. Czytając o Wierze, Nonie albo Mai, myślałam więc o Elżbiecie, Zdence czy Zsuzsie.
przełożył Michał Kłobukowski, Czarne, Wołowiec 2010, s. 276