„Pragnąłem żyć pełnią życia i wyssać z niego całą kwintesencję” – pisał Henry D. Thoreau w książce „Walden”. Jego powstałe w 1845 roku sprawozdanie z samotnego życia w lesie stało się biblią dla milionów czytelników zauroczonych zawartym w nim przesłaniem, by zwolnić tempo i odnaleźć wewnętrzny spokój. Arcydzieło Thoreau zainspirowało także poetkę Annie Dillard, która blisko 130 lat później powtórzyła gest myśliciela.
Nie odseparowała się wprawdzie od ludzi i nie zdecydowała na skrajną ascezę, ale przez lata – w jej opowieści skondensowane do symbolicznego roku – oddawała się obserwacji natury. Studiując dzieła filozofów i przyrodników oraz badając egzystencję modliszek, piżmoszczurów, ważek czy sekwoi, próbowała odpowiedzieć na pytanie, czym jest istota bytu. Wskazówki zawarte w jej przecudnej urody zapiskach nie zbliżają nas do rozwiązania zagadki życia, lecz uświadamiają, że właściwie nigdy jej nie odkryjemy. Co nie znaczy, iż powinniśmy rezygnować z wcielania się w czujnych „pielgrzymów”, przynajmniej w czasie urlopu.
przełożył Maciej Świerkocki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, s. 406