Kim są dzicy detektywi? To młodzi poeci, którzy próbują odnaleźć zaginioną w Meksyku starszą poetkę, prekursorkę nurtu zwanego bebechorealizmem. Dlaczego jej szukają? – nie bardzo wiadomo, ale też i sens ich „detektywistycznej” pracy wyjaśnia się dopiero na końcu monumentalnej powieści. Zdradzam ów sens nie z perfidii, lecz by zachęcić do cierpliwości w śledzeniu układanki, jaką sporządził Roberto Bolaño.
Najpierw pamiętnik nastoletniego literata Juana Garcii Madery, potem długa seria pomieszanych, notowanych od lat 70. do 90. wspomnień ludzi powiązanych z przywódcami ruchu poetyckiego, czyli Ulisesem Limą i Arturem Belano, i znów pamiętnik. Zebrane razem głosy składają się na obraz życia międzynarodowej bohemy. Obraz, który w swojej niezłożoności (twórz, kochaj, nienawidź Octavia Paza i unikaj pracy jak ognia) byłby nieznośny, gdyby się jednak nie zmieniał w czasie i nie był inkrustowany tragicznymi epizodami. To w nich właśnie widać wielkość zmarłego w 2003 roku pisarza. Ale i w tym, jak szydzi z młodych gniewnych, a więc i samego siebie z durnych lat.
przełożyli Tomasz Pindel, Nina Pluta, Muza, Warszawa 2010, s. 624