1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Nie ma planety B, jest dieta planetarna

Nie ma planety B, jest dieta planetarna

Katarzyna Błażejewska-Stuhr (Fot. Krzysztof Opaliński)
Katarzyna Błażejewska-Stuhr (Fot. Krzysztof Opaliński)
Jedzenie lokalne, sezonowe i zgodne z rytmem natury to nie tylko modny trend, ale przede wszystkim świadomy wybór. Niesie on WIELE korzyści dla zdrowia, środowiska, losu zwierząt i naszego sumienia. To mały krok, który może mieć duże znaczenie dla przyszłości planety.

Jak deklarujemy, najważniejszą wartością dla większości z nas jest zdrowie. Co z tego, że medycyna może wydłużyć nasze życie, skoro grozić może nam wieloletnia niepełnosprawność? Można jednak żyć długo i w zdrowiu! Produkty sezonowe są bogatsze w witaminy, minerały i przeciwutleniacze, ponieważ są zbierane w szczycie dojrzałości, kiedy ich wartość odżywcza jest największa. Ponadto krótki łańcuch dostaw oznacza, że produkty te są świeższe, co przekłada się na lepszy smak oraz więcej substancji odżywczych zachowanych do momentu spożycia. Te sprowadzane z daleka często są zbierane niedojrzałe, poza tym tracą część wartości podczas transportu, o konieczności ich zabezpieczania nie wspomnę.

Dodatkowo sezonowe menu poniekąd wymusza różnorodność w diecie, co zapewnia dostarczenie wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Bo im więcej różnych produktów, tym mniejsze ryzyko niedoborów. Policzcie, ile jecie różnych warzyw w ciągu tygodnia: teraz i za trzy miesiące.

Stosując się do zasad diety planetarnej, możemy znacznie zmniejszać ryzyko wystąpienia wielu chorób cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca typu 2, otyłość czy choroby sercowo-naczyniowe.

Jakie są korzyści z diety planetarnej dla środowiska? To przede wszystkim mniejszy ślad węglowy! Lokalna produkcja i dystrybucja żywności generuje znacznie mniejszą emisję CO2 niż transport produktów z odległych krajów. A sięgając w większości po produkty roślinne, nie mamy na sumieniu emisji gazów cieplarnianych produkowanych przez zwierzęta hodowlane.

Dla mnie ważna jest także ochrona bioróżnorodności i wspieranie tradycyjnych metod uprawy i hodowli. Taka produkcja żywności wymaga zazwyczaj znacznie mniej wody, ponieważ jest ona związana z konkretnymi, przystosowanymi gatunkami roślin.

No i wspieramy naszą społeczność! Gdy piszę te słowa, rolnicy przypuszczają atak na Warszawę, bo czują się zagrożeni. Podkreślają swoją rolę, pod czym ja się w pełni podpisuję! Część świata głoduje, a część (głównie Europa i Ameryka Północna) marnuje niemal 30 procent wyprodukowanego jedzenia! Kupując od lokalnych producentów, przyczyniamy się do rozwoju bliskiej nam społeczności i tworzymy miejsca pracy wokół nas.

Ważne dla mnie jest także to, że wybierając sezonowe jedzenie, zbliżamy się do natury. Po latach zachłystywania się jedzeniem z całego świata, o każdej porze roku dostępnym w marketach, możemy wrócić do rozumienia i poznawania rytmów natury i docenienia lokalnych produktów. Nikt mnie nie przekona, że jest coś lepszego niż polskie truskawki w czerwcu albo pomidory w sierpniu! Co z kolei wpływa na to, że z większą przyjemnością będziemy sięgać po zdrowe, smaczniejsze i aromatyczniejsze warzywa i owoce!

Podstawą diety planetarnej są rośliny, produkty zwierzęce mogą być spożywane w umiarkowanych ilościach. To fleksitarianizm, o którym piszę i mówię od lat! Koncepcja ta łączy w sobie zasady zdrowego żywienia z troską o planetę. Jej przyjęcie może pomóc w walce z globalnymi problemami, takimi jak zmiana klimatu, deforestacja czy utrata bioróżnorodności.

Katarzyna Błażejewska-Stuhr, dietetyczka kliniczna, psychodietetyczka. Autorka bloga kachblazejewska.pl, współautorka książki „Kobiety bez diety. Rozmowy bez retuszu”, Burda Media Polska.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze