1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Felietony
  4. >
  5. Poeta rewolucji i wódki

Poeta rewolucji i wódki

Tomasz Jastrun (Fot. Krzysztof Opaliński)
Tomasz Jastrun (Fot. Krzysztof Opaliński)
Władysław Broniewski był bardzo dobrym poetą, ale o tym wiem od niedawna. Zadręczano nas w szkole na akademiach jego wierszami. Jego utwory są proste, uderzające, miał niezwykły talent słowotwórczy.

Nie było w Polsce pisarza bardziej rewolucyjnego i równie mocno popieranego przez władze komunistycznej Polski. Ale odcięto wtedy Broniewskiemu połowę biografii. Bohater wojny 1920 z bolszewikami, szaleńczo odważny, dostał Virtuti Militari i cztery krzyże walecznych. Broniewski, autor bałwochwalczego „Słowa o Stalinie”, gloryfikujący armię sowiecką, zabijał radzieckich żołnierzy. W czasie drugiej wojny znajdzie się we Lwowie okupowanym przez Sowietów. Aresztowany, trafi na Łubiankę, będzie zachowywał się tam heroicznie. Potem z armią Andersa znajdzie się w Palestynie, wróci do już komunistycznej Polski, by podpisać pakt ze stalinowskim diabłem.

Był alkoholikiem monstrualnym, zamykanym nawet w szpitalach psychiatrycznych. Czasami dzwonił do mojego ojca w środku nocy, dzwonił zresztą do wielu pijany i recytował swoje nowe wiersze. Przypominam sobie poranną irytację ojca z tego powodu przy śniadaniu. „Zwymyślałem go”, powiedział, rozbijając skorupkę jaka. W jednym z wierszy Broniewski napisał: „Obudziłem dobrego pisarza/ byłem trochę zawiany;/to się zdarza,/jestem z tego przesadnie znany”.

Poeta miał córkę Joannę, bardzo kochaną, mawiał na nią Anka. Była żoną reportera Stefana Kozickiego, w 1948 roku urodziła im się córka Ewa. I nagle wybuchła wielka miłość Anki i pisarza Bohdana Czeszki. Miłość wzajemna, choć tu i tam były dzieci, rodzina. Śmierć Anki zszokowała wszystkich. Samobójstwo? Ale żona Czeszki podobno godziła się na rozwód. W przeddzień zdarzenia, jak zanotowała 8 września 1954 roku w „Dziennikach” Maria Dąbrowska, Anka „na pijatyce z przyjaciółmi, wróciła na pół przytomna, odprowadził ją Czeszko, mąż był właśnie w terenie”. Rano przy drzwiach Anki pachniało gazem.

Na uboczu

Mamo, ja nie wierzę w żadne gusła:

czarny kot, trzynastka, wyjazd w poniedziałek,

a czasem w oczy zajrzy taka pustka,

o której nie wiedziałem.

Mama miała wstręt do myszy,

Anka nie znosiła pająków,

a ja czasem nie znoszę ciszy

i za dnia białego się błąkam.

Czasem jest mi jeszcze trochę gorzej,

niż może być od chwil najgorszych,

a wtedy myślę: może

połknę i tę gorycz.

Na grób córki rzadko chodzę

(mógłbym taksówką),

ale tam myszy są po drodze,

poniedziałki, trzynastek mnóstwo.

Nie wierzę ja w żadne przesądy,

materialista dziejowy,

a jak sobie na uboczu siądę:

słowo, płaczące słowo.

Władysław Broniewski, „Poezje zebrane”, Czytelnik 2022.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE