Nagrodzony na ostatnim festiwalu w Gdyni operator, autor zdjęć do „Idy”, filmu, o którym mówi się, że przejdzie do historii kina.
Na planie „Idy” reżyser Paweł Pawlikowski lubił mówić do Łukasza „student”. I dopiero po zakończeniu zdjęć w prywatnej rozmowie przyznał, że trochę się jednak bał tej współpracy. Film miał zrealizować z Pawlikowskim znany operator Ryszard Lenczewski. Łukasz miał być na planie szwenkierem, kimś, kto stoi bezpośrednio za kamerą, operuje nią, wykonując polecenia autora zdjęć. Stało się inaczej. Lenczewski zachorował, a Łukasz kontynuował zdjęcia. Dziś śmieje się, że nie miał czasu na filmowe inspiracje. Że powtórkę z klasyki kina robi sobie dopiero teraz, czytając porównania „Idy” do „Matki Joanny od Aniołów”. Wtedy zjawił się na planie bez przygotowania, myślał tylko o tym, że musi być wypoczęty i skoncentrowany. Na tym, co dzieje się w kadrze, ale i na planie. Rozgrywająca się w latach 60. „Ida” jest nakręcona tak, jak od dawna nie kręci się filmów. W zapomnianym formacie 3:4, w czerni i bieli. Statyczna kamera, długie ujęcia, wysmakowane kadry przywodzą na myśl najlepsze lata polskiej szkoły filmowej, ale i najlepsze tradycje światowego kina. Krytycy podkreślali, że każdy kadr ma tu duszę. „Ida” jest jego pełnometrażowym debiutem fabularnym, ale Łukasz, absolwent PWSFTviT w Łodzi, ma na koncie kilka innych nagród i nominacji, m.in. Złotą Żabę za zdjęcia do dokumentu „Paparazzi” i Offskara za etiudę „Mistrz świata”.
Nominowany za unikalny styl i wrażliwość, z jaką patrzy na świat.