Kiedy zobaczyłam, że wydawca poleca przygody Jaśków, posługując się zwrotem "nowi kumple Mikołajka", obudził się we mnie sprzeciw. O nie! - pomyślałam. - Mikołajek jest jeden, jedyny. I nikogo prócz Rufusa, Alcesta, Euzebiusza, Joachima, no i jeszcze kilku innych niesfornych kolegów samego Mikołajka, nie da się nazwać jego kumplami. Jakieś Jaśki. Też coś!
Tymczasem książka o Jaśkach miło mnie zaskoczyła. Przygody piątki, a od pewnego momentu szóstki (nie zdradzam żadnej tajemnicy! - o tym, że Jaśków będzie sześciu można przeczytać na 4. stronie okładki) nieznośnych, a jednocześnie przeuroczych chłopców, są naprawdę zabawne. Jaśki, czyli przemądrzały Jan-A, pulchny Jan-B - narrator opowieści, Jan-C, który nigdy nic nie rozumie, Jan-D zwany Janem Demolką, uroczo sepleniący Jan-E i malutki Jan-F, mają taki sam pierwszy człon imienia (co często wzbudza zdumienie otoczenia), dobrze zorganizowaną mamę, nieco gorzej zorganizowanego tatę, dziadka Jana (!) i babunię Janeczkę (!!!). Mają też talent do pakowania się w nie lada tarapaty. Zresztą czegóż innego można spodziewać się po szóstce chłopaków? Autor książki Jean-Philippe Arrou-Vignod, doskonale wie, o czym pisze. Wychował się bowiem z pięcioma braćmi, a "Jaśki-Jakieś-Tam" są ich literackim portretem.
Akcja rozgrywa się na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Razem z rodziną Jaśków mamy szansę oglądać pierwszy krok człowieka na księżycu oraz dzielić marzenia o telewizorze, który był wówczas przedmiotem luksusowym. O tym, że są to odległe czasy świadczą również klapsy rozdawane przez tatę Jaśków w chwilach najwyższego zdenerwowania.
Książka ma jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę. Podobnie jak w przypadku przygód Mikołajka, dorośli czytając Jaśki dzieciom, mają szansę bawić się równie dobrze jak pociechy!
Jedyne co może zirytować, to duża ilość obraźliwych wyzwisk, którymi obrzucają się bracia. I nie są to poczciwe "pajace" z Mikołajka... Niektórzy rodzicie będą więc zmuszeni na bieżąco "cenzurować" tekst.
przekł. Joanna Schoen, Wydawnictwo ZNAK, s. 360, październik 2010