1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Helmut Newton – władza, sława, bogactwo

„Crocodile Eating Ballerina”, Wuppertal (1983) (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate)
„Crocodile Eating Ballerina”, Wuppertal (1983) (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate)
Zobacz galerię 5 Zdjęć
Helmut Newton, jedna z największych i najbardziej kontrowersyjnych gwiazd fotografii modowej. Gdyby żył, skończyłby w tym roku sto lat. Jego dorobek jest nie tylko zbiorem wybitnych prac, lecz także przyczynkiem do dyskusji o seksizmie, przemianach wrażliwości i ewolucji wizerunku kobiety w społeczeństwie.

Stulecie urodzin to pretekst do organizowania mu wystaw, premiery poświęconego mu filmu dokumentalnego, ale też do rozliczeń z jego twórczością. W Toruniu możemy oglądać jego retrospektywę. Tytuł wystawy „Lubię silne kobiety” to cytat. Newton powtarzał tę deklarację przez całe życie, nierzadko w odpowiedzi na zarzuty o seksizm. Czy mówił szczerze?

Ulubiona bohaterka jego fotografii to rzeczywiście kobieta na swój sposób silna – supermodelka o nierealnie długich nogach, nienagannej urodzie, o wyzywającym wyrazie twarzy, prawdziwa walkiria stylu i seksapilu. Newton nie był zainteresowany zwykłymi ludźmi, fascynowali go „nadludzie”, a dokładniej mówiąc – „nadkobiety”. Patrząc na niektóre jego zdjęcia, trudno nie pomyśleć o kulcie ciała i siły, którym przesycona była sztuka III Rzeszy. To skojarzenie jest tak mylące, jak to tylko możliwe. A jednocześnie na swój sposób słuszne, nazizm wywarł bowiem ogromny wpływ zarówno na wrażliwość, jak i losy fotografa.

„Rue Aubriot”, fotografia Helmuta Newtona dla marki Yves Saint Laurent, Paryż (1975) (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate) „Rue Aubriot”, fotografia Helmuta Newtona dla marki Yves Saint Laurent, Paryż (1975) (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate)

Kwintesencja piękna

Zanim został Newtonem, nazywał się Neustädter. Urodzony w 1920 roku w Berlinie w rodzinie przedstawicieli żydowskiej burżuazji, pierwszy aparat zdobył w wieku 12 lat. Dwa lata później odmówił uczęszczania do szkoły. Po następnych dwóch był już asystentem Yvy, pierwszej kobiety, której udało się w Berlinie przebić na rynku fotografii modowej. Berlin, w którym przyszedł na świat, uchodził za najbardziej dekadenckie miasto w Europie. Berlin, w którym dojrzewał – po dojściu Hitlera do władzy – stał się miastem niebezpiecznym, szczególnie dla młodego Żyda. W swej autobiografii fotograf wspomina narastający terror i grozę tamtych lat, przyznaje się jednak do swego rodzaju fascynacji estetyką reżimu. Wrażenie robiły na nim filmy Leni Riefenstahl, ulubionej reżyserki Hitlera. Jej prace, na czele ze słynnym dokumentem o olimpiadzie w 1936 roku, są kwintesencją nazistowskiej idei piękna. Młody Helmut wyciągnął z lekcji Riefenstahl swoje wnioski i nie wszystkie spodobałyby się hitlerowskim piewcom czystości rasy, zdrowia i siły. Wiele lat później, już po wojnie, miał zresztą okazję podyskutować o tym z Riefenstahl osobiście, kiedy spotkał się z reżyserką, by zrobić jej portret.

Tymczasem rodzina Neustädterów musiała uciekać z Niemiec. Rodzice udali się do Argentyny, on sam zaokrętował się na statek płynący do Chin, ale utknął w Singapurze. Próbował szczęścia jako fotoreporter prasowy, ale mu się nie powiodło. Po wybuchu drugiej wojny światowej brytyjskie władze kolonialne wysłały go wraz z innymi obywatelami Niemiec do obozu internowania w Australii. I to tam Helmut Neustädter stał się Helmutem Newtonem. Już w powojennym Melbourne otworzył studio fotograficzne. Poznał też miłość swojego życia, June Browne, aktorkę, modelkę i fotografkę, znaną pod pseudonimem Alice Springs. Newton lubił kreować się na kobieciarza, co nie przeszkodziło mu stworzyć związku, w którym wytrwał do końca swego 84-letniego życia. June towarzyszyła mu w życiu i pracy, współorganizując sesje, kuratorując wystawy i menedżerując karierę nie tylko swoją, lecz także męża.

„David Lynch and Isabella Rossellini”, Los Angeles (1988). (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate) „David Lynch and Isabella Rossellini”, Los Angeles (1988). (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate)

Ryzykowna ścieżka

Było czym się zajmować, bo jego kariera nabierała rozpędu. Został zauważony przez redakcję brytyjskiego „Vogue’a” i ściągnięty do Londynu. Nie spodobało mu się tam, przeniósł się więc do Paryża. Zaczynały się lata 60., dekada obyczajowej rewolucji. Newton był na nią gotowy. Fotografia modowa często igra z erotyką, ale on wzniósł tę grę na nowy, nieznany wcześniej poziom. Przyprawiał swoje sesje aluzjami do kultury sado-maso, równie obficie korzystając z lekcji estetyki nazistowskiej, którą, chcąc nie chcąc, odebrał za młodu. Jego przewrotność polegała na przywłaszczeniu sobie wypracowanego w hitlerowskich Niemczech stylu po to, by go „zdeprawować”, odrzeć z figowych listków ideologii i odsłonić nagą, cyniczną prawdę: tym co, ludzi naprawdę ekscytuje, tym, co ich podnieca, jest dominacja nad innymi, a seks, bogactwo albo sława to tylko różne synonimy tego samego pojęcia: władzy. Nic dziwnego, że jego zdjęcia gorszyły odbiorców, ale im się podobały, a mówiąc dokładniej: podobały się właśnie dlatego, że były gorszące. Ta ryzykowna ścieżka już w latach 60. zaprowadziła go na szczyt, choć nieraz próbowano go z tych wyżyn strącić. Obrońców dobrego smaku do białej gorączki doprowadzały flirty gwiazdora z kiczem. Feministki krytykowały wizerunek kobiety zredukowanej do roli seksualnego obiektu.

„Arena” dla „New York Timesa”, Miami (1978) (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate) „Arena” dla „New York Timesa”, Miami (1978) (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate)

Jeden z paradoksów jego twórczości polega właśnie na tym, że choć pracował przede wszystkim dla pism przeznaczonych dla kobiet, jego fotografie należą bez reszty do uniwersum męskiego spojrzenia i męskich erotycznych fantazji, lęków, fetyszów. Bohaterki inscenizacji Newtona rzeczywiście grają często role kobiet „silnych” i erotycznie dominujących, ale jednocześnie niepokojąco przypominają lalki – realistyczne zabawki w rękach dużego chłopca, który bawi się nimi przed obiektywem aparatu. Znamienne, że w swej późnej twórczości artysta eksperymentował z zastępowaniem żywych modelek manekinami i lalkami z sex shopów.

W nakręconym na stulecie urodzin fotografa dokumencie „Helmut Newton. Piękno i bestia” wypowiadają się: Claudia Schiffer, Isabella Rossellini, Grace Jones i wiele innych kobiet, które miały okazję pracować z Newtonem. Wszystkie mówią zgodnie, że choć namawiał je nierzadko do robienia przed obiektywem rzeczy perwersyjnych, nigdy nie czuły się przez niego poniżone czy uprzedmiotowione. Sam Newton tłumaczył, że to, co przedstawia na zdjęciach, jest inscenizowaną fikcją, która dotyka jednak pewnej niewygodnej prawdy: bogactwo, uroda, władza i erotyka po prostu są takie, jakimi je ukazuje – podniecające, okrutne i niebezpieczne. Osławiona redaktorka naczelna amerykańskiego „Vogue’a”, Anna Wintour, również występuje w roli jego adwokatki. Przyznaje jednak, że dziś taka fotografia, jaką uprawiał, byłaby już nie do pomyślenia. W latach 60. Newton wystawiał na próbę granice obyczajowej przyzwoitości. Dziś nie zmieściłby się w kryteriach politycznej poprawności. Jak na epokę #MeToo i #BlackLivesMatter jego twórczość jest zbyt maczystowska, zbyt biała, ostentacyjnie elitarna.

Portret fotografa: Helmut Newton pozuje z Sylvią Gobbel (1981) (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate) Portret fotografa: Helmut Newton pozuje z Sylvią Gobbel (1981) (Fot. materiały prasowe/Helmut Newton Estate)

Przybysz z innej epoki

W 2004 roku Helmut Newton zasłabł w Hollywood za kierownicą i zginął w wypadku samochodowym. Przebył w życiu daleką drogę od pogrążającego się w cieniu nazizmu Berlina lat międzywojennych do świata XXI wieku, Internetu, cyfrowych aparatów i nowych wyobrażeń o seksualności, kobiecości oraz o tym, co jest, a co nie jest etyczne w fotografii. Dziś wydaje się przybyszem z innej, odległej epoki. Ten dystans nie unieważnia jednak przyjemności zagłębiania się w perwersyjne, niepoprawne politycznie uniwersum jego fotografii. Jest to przyjemność grzeszna, może i godna potępienia, ale zarazem niezaprzeczalna. Podobnie jak niezaprzeczalne są osiągnięcia Helmuta Newtona, który – jak mało który fotograf w XX wieku – rozumiał, że piękno niekoniecznie musi iść w parze z dobrem.

Wystawa „Helmut Newton: Lubię silne kobiety” w CSW Znaki Czasu w Toruniu potrwa do 28 marca 2021 roku.

Rubryka powstaje we współpracy z Jankilevitsch Collection.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze