1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

Metafora naszego świata czy igranie z kinem? O filmie „Titane” rozmawiają Grażyna Torbicka i Martyna Harland

„Titane” to film, który opowiada o głodzie miłości, samotności i braku bliskich relacji. (Fot. materiały prasowe)
„Titane” to film, który opowiada o głodzie miłości, samotności i braku bliskich relacji. (Fot. materiały prasowe)
Metafora naszego świata wyzutego z emocji i pełnego deficytów? A może po prostu igranie z kinem? O głośnym filmie „Titane” w reżyserii Julii Ducournau, który zdobył Złotą Palmę w konkursie głównym na ubiegłorocznym 74. MFF w Cannes, rozmawiają psycholożka Martyna Harland i filmolożka Grażyna Torbicka.

Martyna Harland: Alexia, główna bohaterka filmu „Titane”, mogłaby być siostrą Aloszy z „Niemiłości” Andrieja Zwiagincewa. Oboje nie dostali miłości od rodziców.
Grażyna Torbicka: To bardzo ciekawe odniesienie. Ja również mam wrażenie, że zachowanie głównej bohaterki – Alexii – jest efektem braku miłości i czułości w jej życiu. A także silnego konfliktu z ojcem już na bardzo wczesnym etapie dzieciństwa. Wypadek samochodowy, otwierający całą filmową opowieść, jest po części spowodowany konfliktem pomiędzy dzieckiem, małą Alexią siedzącą na tylnym siedzeniu, a jej ojcem prowadzącym samochód. Kilka spojrzeń pomiędzy nimi wystarczy, byśmy zrozumieli, że bliżej im do nienawiści niż miłości.

Alexia ma nie tylko trudną relację z ojcem. W wyniku wypadku kończy na stole operacyjnym z tytanową płytką w głowie. To mogło zmienić jej osobowość. W psychologii znany jest przypadek Phineasa Gage’a, któremu metalowy pręt wbił się w czaszkę, przechodząc przez nią na wylot. Mężczyzna przeżył, ale jego osobowość całkowicie się zmieniła, stał się porywczy, wulgarny i niezdolny do konsekwentnego działania.
Tak, fakt operacji na pewno ma wpływ na jej zachowanie. Reżyserka musiała w jakiś sposób uzasadnić to, że Alexia morduje ludzi na oczach widza bez żadnych skrupułów…

Jak oglądało Ci się ten film? Pierwsza połowa to rzeź, druga to dramat psychologiczny. Ja byłam poirytowana i zła, widząc tyle scen pełnych przemocy, nie dostrzegałam w tym żadnego sensu! Aż zdałam sobie sprawę, że to celowy zabieg i tak musi być, bo największą przemocą jest tutaj tak naprawdę brak miłości i uwagi ze strony ojca Alexii.
Trzeba podkreślić, że bohaterka nie dorastała na bezludnej wyspie i jedynie w towarzystwie rodziców, jak na przykład dzieci w filmie „Kieł” Yorgosa Lanthimosa; ona funkcjonowała w społeczeństwie. W filmie przyglądamy się jej już jako dorosłej osobie. Dlatego uważam, że reżyserce nie chodziło tylko o sportretowanie kobiety, w życiu której nie ma miłości. Tam nie ma w ogóle jakiejkolwiek więzi z otaczającym światem. Alexia nie ma potrzeby emocjonalnego związku z kimkolwiek.

Dostajemy dystopijną wizję świata, wyzutego z empatii i przepełnionego samotnością. Niektórzy realizują w nim potrzebę posiadania kogoś bliskiego bez patrzenia na uczucia czy potrzeby drugiej osoby. Na przykład Vincent, który pojawia się w życiu Alexii, odczuwa pustkę egzystencjalną i jest gotów zobaczyć w niej swojego syna, utraconego przed wieloma laty. Nawet wtedy gdy odkrywa prawdę, nadal traktuje Alexię jak dziecko, które kiedyś stracił. Mówi: „Jesteś moim synem i nic tego nie zmieni”. Tak bardzo potrzebuje zapełnić ten deficyt w sobie. Dlatego to także film o najbardziej podstawowych potrzebach: głodzie miłości, samotności w dzisiejszym świecie i braku bliskich relacji między ludźmi. Trudno jest oglądać „Titane” bez cienia odrazy czy odrzucenia. Po prostu nie chcesz się identyfikować z przedstawioną w niej rzeczywistością. Ani z tą bohaterką. Wszystko jest przerysowane.

Mimo to wierzę we wrażliwość reżyserki Julii Ducournau, w to, że chciała nam coś o sobie powiedzieć. To młoda kobieta i ciekawi mnie jej spojrzenie na współczesny świat. A jeśli ona czuje się w nim tak jak bohaterka tego filmu, to daje nam dużo do myślenia… Myślę, że ten film wziął się raczej z jakiegoś wewnętrznego impulsu niż głębszej analizy.

Ten film to dla mnie taki emocjonalny „Squid game”. Jest w nim tyle przemocy, że na początku cię odrzuca, a mimo to wracasz i oglądasz dalej, z ciekawości. Jednak też mam wrażenie, że jako widzowie poruszamy się po powierzchni. Jedynie na krótką chwilę zaglądamy głębiej…
To, co widzimy w tym filmie, nie jest w stanie dotknąć nas bezpośrednio. Tak jakbyśmy oglądali świat przedstawiony zza szyby, bezpiecznie, z pozycji obserwatora, bo to przecież nie jest opowieść o nas… Ale czy na pewno?

W filmoterapii najważniejszy jest proces projekcji – identyfikacji widza z bohaterem lub bohaterką filmową. Wtedy nie czujemy się jedynie obserwatorami, zbliżamy się do postaci w filmie. Tutaj takiej identyfikacji nie ma. Nie można się przecież utożsamić z psychopatką!
Trudno inaczej usprawiedliwić jej postępowanie. A co sądzisz o scenie kopulacji z samochodem?

Odbieram ją w ten sposób, że Alexia w seksie BDSM z samochodem kontroluje sytuację. Co ciekawe, auto nie jest afrodyzjakiem, tylko przedmiotem seksualnej fascynacji. Dla niej partnerem jest właśnie wyzuty z emocji samochód.
Dla mnie oznacza to, że Alexia funkcjonuje i buduje emocjonalną sferę na najbardziej pierwotnych instynktach, atawizmach.

Wielu krytyków filmowych porównywało ten film do kina Davida Cronenberga, twórcy „body horroru”. Cechy charakterystyczne jego kina to: seks, krew, przemoc, nadanie nowego kształtu ciału dzięki nowoczesnej technologii i płynna seksualność…
A zwróciłaś uwagę na to, że tak ukazywany dystopijny świat coraz częściej pojawia się w kinie? Na przykład w filmie „Erotica 2022”. Może dlatego, że oddaje on dobrze to, co wszyscy odczuwamy – jakąś pustkę, brak perspektyw, schyłkowość? Uważam, że właśnie dlatego „Titane” został zauważony podczas festiwalu w Cannes. Ale czy to jest kino, z którym chcę pozostać na dłużej? Na to pytanie dopiero czas da mi odpowiedź. Na razie to nie jest moje kino.

Z jakimi emocjami oglądałaś ten film? Ja z ciekawym miksem emocjonalnym, który rzadko odczuwam – obrzydzeniem połączonym ze wzruszeniem. Trzeba podkreślić, że to jest kino, które odbieramy całym ciałem. To dobrze, bo wychodzimy na chwilę z głowy, a to w ciele siedzą nasze emocje.
Mnie ten film chwilami śmieszył. W kluczowej scenie Alexia, w domu dziewczyny, z którą uprawia seks, zaczyna ją nagle mordować, a gdy okazuje się, że w sąsiednim pokoju jest jeszcze ktoś, też z furią rzuca się na niego. Pojawienie się kolejnej współlokatorki sprawia, że Alexia głośno zadaje pytanie: „Ilu was tu jeszcze jest?”, w domyśle: „Nie dam rady ukatrupić wszystkich”. Nagle sytuacja z dramatycznej zmienia się w groteskową, wprowadzając widza w jeszcze większy dysonans. Nie wiem, czy Julia Ducournau mówi w tej scenie serio, czy żartuje.

Dla mnie to było bardziej irytujące niż zabawne.
Dla mnie nie tyle zabawne, ile śmieszne.

Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, jak byłam w tym filmie kompletnie pogubiona emocjonalnie. Jednak poruszyła mnie scena, gdy Alexia przytula Vincenta, zamiast go zabić. Każdy z nas pragnie bezwarunkowej miłości. Psychologicznie to nasza najważniejsza potrzeba. Jeżeli nie dostaliśmy w życiu miłości, czeka nas tytaniczna praca, żeby jakoś wypełnić ten deficyt. Tyle że musimy to zrobić sami, a nie wykorzystywać do tego drugą osobę.
Ja nie mam potrzeby rozbierania na czynniki pierwsze tego, co czują Alexia czy Vincent. Zresztą to jest w filmie jednoznacznie pokazane, może nawet zbyt dosłownie. Alexia, która nie miała kochającego ojca, i Vincent – ojciec, który utracił ukochanego syna. Współczuję im, ale ich drogi do odnalezienia siebie są tak abstrakcyjne, że trudno mi im szczerze, empatycznie kibicować. Mam też pewną wątpliwość odnośnie do sceny, o której mówisz, gdy tych dwoje ludzi przytula się do siebie. Vincent już wtedy wie, że to nie jest jego syn, tylko kobieta. Być może czuje to od początku. Ten związek to nie jest czysta relacja między ojcem a dzieckiem. Jemu nie ułożyło się w życiu z żoną, a ona jest kobietą, która być może potrzebuje mężczyzny. Tam jest coś więcej…

Również wyczułam między nimi mieszankę pożądania czy pragnienia. Reżyserka w wielu wywiadach mówi o tym, że chciała pokazać w „Titane”, że w życiu możemy być, kim chcemy. Wybrać swoją drogę. I nawet tak niejednoznaczna relacja jak Alexii i Vincenta wymaga od widza akceptacji. Tyle że nie wierzę w ten związek. Ta dwójka bohaterów dobiera się na deficytach, dlatego tu nie ma szans na happy end…
Może więc tak naprawdę to film o oszustwie. O tym, że sami siebie oszukujemy. O błędnym odczytywaniu własnych emocji.

Zazwyczaj rozmawiamy o tym, dla kogo i dlaczego dany film może być terapeutyczny. Teraz wolę zapytać: dla kogo ten film nie może być filmoterapią? Na pewno nie poleciłabym go kobietom w ciąży, ze względu na sceny autoagresji.
Jeśli traktujesz kino jako spotkanie z życiem i chcesz mieć szansę na identyfikację, to tutaj będzie ciężko. Może zdarzyć się, że przestaniesz oglądać. Jednak jeśli lubisz kino gatunkowe i chcesz zobaczyć film, który łamie wszystkie gatunki, to jest to propozycja dla ciebie. „Titane” to igranie z kinem.

Grażyna Torbicka, dziennikarka, krytyczka filmowa, dyrektor artystyczna Festiwalu Filmu i Sztuki „Dwa Brzegi” w Kazimierzu Dolnym, w latach 1996–2016 autorka cyklu „Kocham Kino” TVP2.

Martyna Harland, autorka projektu Filmoterapia.pl, psycholożka, wykładowczyni Uniwersytetu SWPS, dziennikarka. Razem z Grażyną Torbicką współtworzyła program „Kocham Kino” TVP2.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze