Dobra lektura to podstawa udanych wakacji. Dzięki niej można zanurzyć się w rzeczywistości, której nie znamy.
Takiej powieści jeszcze w Polsce nie było. Odważnej, kontrowersyjnej? Może po prostu nadążającej za rzeczywistością.
Torrey Peters mówi o sobie, że jest „osobą autorską”, a nie pisarką czy pisarzem, a jej debiutancka książka otwiera głowę na różnorodność ludzkich doświadczeń. Bohaterowie przyglądają się swojej seksualności, tożsamości płciowej i granicom między nimi. Są po trzydziestce. Jak twierdzi Reese, kobieta trans, na tym etapie życia i tak wybieramy jedną z czterech ścieżek wytyczonych przez bohaterki „Seksu w wielkim mieście”: związek, karierę, macierzyństwo albo pasję. „Reese uważała, że każde pokolenie kobiet realizuje ten wzorzec na swój własny sposób, tu go rozwadnia, tam przetwarza, ale nigdy się z niego tak do końca nie wyrywa”. Kobiety trans mają jednak pod górkę. Reese pragnie dziecka, a niespełnienie, gniew i lęk przed samotnością sprawia, że wchodzi w przelotne związki z żonatymi mężczyznami. Telefon od eks (byłej? byłego?) wytrąca ją z tego rytmu. Powieść porusza, bawi, igra z naszymi przekonaniami.
Torrey Peters, „Trans i pół, bejbi”, przeł. Aga Zano, s. 448 (Fot. materiały prasowe)
Jeden z topowych polskich reporterów zdradza tajniki swojej sztuki: jak sprawić, żeby tekst budził emocje, czy fakty można nagiąć, skąd brać tematy i rozmówców? Jak to wszystko zagrało (zatańczyło?) u Mariusza Szczygła? Aspirujący autorzy skorzystają, dowiedzą się na przykład, że nie warto nadużywać… wielokropków. No bo nikt tak często w życiu nie wzdycha. Ale to książka nie tylko dla pisarzy, także dla fanów reportażu i samego Szczygła, który snuje
tę opowieść z właściwą sobie elegancją i luzem.
Mariusz Szczygieł, „Fakty muszą zatańczyć”, s. 400 (Fot. materiały prasowe)
Trup znaleziony w willi pewnego architekta ma na sobie tylko binokle. Ustalić zabójcę będzie próbował lord Peter Wimsey, w świecie kryminału znany równie dobrze co Herkules Poirot czy Sherlock Holmes.
Ten entuzjasta logicznego myślenia prowadzi amatorskie śledztwo przy pomocy przyjaciela ze Scotland Yardu i bardzo bystrego lokaja. Książki Dorothy L. Sayers (rówieśniczki Agathy Christie), u nas nadal mało znanej, to klasyka kryminału, ale i rzecz dla miłośników brytyjskiej socjety, która ma swoje grzeszki i sekrety.
Dorothy L. Sayers, „Trup w wannie”, przeł. Dorota Konowrocka-Sawa, s. 288 (Fot. materiały prasowe)
Od premiery sążnistych „Ksiąg Jakubowych” minęło osiem lat, przez ten czas Olga Tokarczuk otrzymała Nobla i inne ważne nagrody, jest czytana na świecie. Ale w nowej powieści nie czuć żadnej presji, jest kunszt i ciekawa fabuła. Autorka wciąga nas w wir zdarzeń. Główny bohater, student Mieczysław Wojnicz, trafia z gruźlicą do sanatorium pośród gór. Mamy rok 1913, czuć, że za chwilę coś się wydarzy. Wojnicz czuje się z kolei obserwowany i być może są ku temu powody. Izolacja i niepokój o przyszłość brzmią dziwnie aktualnie i znajomo. „Horror” w podtytule książki to też nie przypadek.
Olga Tokarczuk, „Empuzjon”, s. 400 (Fot. materiały prasowe)