1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. „Russian Doll” – uwięziona w pętli życia i śmierci

„Russian Doll” – uwięziona w pętli życia i śmierci

Natasha Lyonne jako tytułowa „Russian Doll” (Fot. materiały prasowe)
Natasha Lyonne jako tytułowa „Russian Doll” (Fot. materiały prasowe)
„Russian Doll” to serial o dziewczynie, która wpada w śmiertelną pętlę czasową. Brzmi banalnie? Nie dajcie się zwieść pozorom. Pod płaszczykiem lekkiej komedii produkcja skrywa więcej, niż można się spodziewać.

Od premiery „Russian Doll” minęło już trochę czasu, jednak wielu widzów wciąż jeszcze nie widziało tej znakomitej produkcji. A naprawdę warto. Nagrodzony trzema statuetkami Emmy amerykański serial zadebiutował na platformie Netflix w lutym 2019 roku. Początkowo promowano go jako czarną komedię, w której główna bohaterka zostaje uwięziona w śmiertelnej pętli czasowej, jednak szybko okazało się, że seans dostarcza o wiele więcej niż tylko śmiech i dobrą zabawę. Twórczynie serialu – Natasha Lyonne, Leslye Headland i Amy Poehler – poruszają w nim egzystencjalne tematy przez pryzmat humoru i science fiction, i robią to naprawdę wyśmienicie. W efekcie otrzymujemy zabawne, pełne zwrotów akcji i zmuszające do refleksji widowisko, które zadaje widzom wiele istotnych pytań o jakość życia.

„Russian Doll” – o czym jest serial?

Serial „Russian Doll” przenosi widzów do świata, w którym w każdej chwili może się wydarzyć dosłownie wszystko. Główną bohaterką historii jest Nadia, niepokorna i pewna siebie singielka, której wygodne i nieco szalone życie kręci się głównie wokół imprez, używek i przygodnego seksu. Jest typową kobietą wyzwoloną – czerpie z życia garściami i robi, co tylko chce. W dniu swoich 36. urodzin dziewczyna spędza wieczór w gronie znajomych na przyjęciu w Nowym Jorku. W trakcie zabawy zostaje potrącona przez samochód i umiera na miejscu. Tragiczny wypadek sprawia, że bohaterka wpada w tajemniczą pętlę czasową. Po śmierci odradza się na nowo, powtórnie przeżywa te same wydarzenia i znowu ginie.

„Russian Doll” (Fot. materiały prasowe) „Russian Doll” (Fot. materiały prasowe)

„Russian Doll” – krótka recenzja

„Russian Doll” to przede wszystkim przemyślany i bogaty w przeróżne wątki scenariusz, w którym wszystko ma sens. I choć motyw zapętlenia w czasie jest dość popularny w kinie („Dzień świstaka”, „Kod nieśmiertelności”, „Śmierć nadejdzie dziś”, „Palm Springs”), serial ten podchodzi do tematu w nieco inny sposób. Wpadnięcie przez Nadię w pętlę czasową jest tu tylko punktem wyjścia. Z każdym kolejnym odcinkiem fabuła zaczyna się zagęszczać, zamieniając się w ambitny, angażujący widza spektakl. Na jaw wychodzą kolejne tajemnice, a my coraz lepiej poznajemy główną bohaterkę.

Serial gra również z widzami w psychologiczną grę, w której śmiech wywołany tym, co widzimy na ekranie, szybko przeradza się w refleksję nad życiem i kondycją współczesnego człowieka. Twórczynie stawiają też wiele bardzo istotnych, wręcz egzystencjalnych pytań, przypominając, że o naszym życiu decydują krótkie momenty i bardzo łatwo przegapić coś naprawdę istotnego. Mocnym atutem jest również obsada. W tytułowej roli występuje sama twórczyni serialu – charyzmatyczna Natasha Lyonne („Orange Is the New Black”) – która dosłownie kradnie całe show. Jej gra jest bardzo naturalna, ale równocześnie niesamowicie przekonująca. Na ekranie pojawiają się też Charlie Barnett, Elizabeth Ashley, Greta Lee, Rebecca Henderson i Jeremy Bobb. Wszystko to sprawia, że „Russian Doll” ogląda się z niekłamaną przyjemnością. To świetny czasoumilacz na jesień i znakomita propozycja na długie wieczory.

„Russian Doll” (Fot. materiały prasowe) „Russian Doll” (Fot. materiały prasowe)

„Russian Doll” – muzyka, którą trudno wyrzucić z głowy

Na uwagę zasługuje też muzyka, a konkretnie jeden utwór, który niejako pełni w serialu rolę refrenu i od razu pozostaje w pamięci widza. Chodzi o piosenkę „Gotta Get Up” (1971) Harry’ego Nilssona, która towarzyszy głównej bohaterce zawsze, gdy ta odradza się na nowo w klubowej toalecie. Jak można się domyślać, wybór ten nie był przypadkowy. Jak tłumaczy Natasha Lyonne, chodziło o to, aby soundtrack łatwo wpadał w ucho i zostawał w głowie widza najdłużej, jak tylko się da. Twórczynie przyznały, że ważny był też wybór samego artysty. Zdecydowały się na Nilssona, który – podobnie jak Nadia – wiódł niespokojne życie: miał problemy finansowe, uzależnił się od alkoholu i zmarł w wieku 52 lat. Czapki z głów za ten krok, bo piosenki faktycznie nie da się tak łatwo wyrzucić z głowy, a tworzenie serialu z taką dbałością o szczegóły to w dzisiejszych czasach naprawdę rzadkość.

Serial „Russian Doll” dostępny jest na platformie Netflix. Produkcja liczy sobie na razie dwa sezony, czyli łącznie 15 odcinków po 25 minut, a więc ogląda się ją naprawdę szybko. Czy doczekamy się trzeciej serii? Bardzo możliwe, chociaż Netflix nie potwierdził jeszcze kontynuacji.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze