1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura

„Biały szum” – sceny z życia rodzinnego. Tragikomedia z Adamem Driverem i Gretą Gerwig już na Netflixie

„Biały szum” obejrzeć można na platformie Netflix (Fot. materiały prasowe)
„Biały szum” obejrzeć można na platformie Netflix (Fot. materiały prasowe)
Zabawny, przerażający, liryczny, absurdalny, a zarazem zwyczajny i apokaliptyczny. „Biały szum” Noah Baumbacha opowiada o wysiłkach współczesnej amerykańskiej rodziny zmagającej się z prozą życia, tajemnicami miłości i śmierci oraz dylematem, czy w dzisiejszym, pełnym niepewności świecie, można jeszcze odnaleźć szczęście.

Gdy „Historia małżeńska” zdobyła sześć nominacji do Oscara, reżyser i scenarzysta Noah Baumbach dołączył do elitarnego grona filmowców. Kojarzony dotąd z niezależnymi produkcjami twórca postanowił, że jego kolejnym dziełem będzie ekranizacja wydanej w 1985 roku powieści „Biały szum” kultowego amerykańskiego pisarza Dona DeLillo. Książka przedstawia wizję amerykańskiego społeczeństwa targanego egzystencjalnym lękiem przed swoimi czasami. Zimna wojna dobiega końca, ale w powietrzu wciąż czuć niepokój i poczucie zbliżającej się zagłady. Wielokrotnie nagradzana pozycja uważana jest za klasykę literatury postmodernistycznej. I choć jej akcja rozgrywa się w czasach prezydentury Ronalda Reagana, wydaje się ona nad wyraz uniwersalna i aktualna również dziś.

Impulsem do realizacji filmu była pandemia koronawirusa. – Czytałem powieść Dona DeLillo pod koniec lat 80., gdy byłem na studiach. Autor doskonale uchwycił absurd, grozę i szaleństwo ówczesnej Ameryki. Sięgnąłem po książkę ponownie w pierwszych miesiącach 2020 roku i znowu poczułem to samo. Kilka tygodni później zawalił się cały świat. Zabrałem się za adaptację, ponieważ chciałem nakręcić film, który będzie równie szalony, jak to, co dzieje się na świecie. To portret kraju, ale także opowieść o rodzinie i chaosie, który starają się ukryć jej członkowie. O katastrofach, które nas spotykają i o przetrwaniu – mówi reżyser i scenarzysta filmu.

Głównym bohaterem „Białego szumu” jest Jack Gladney, ceniony wykładowca akademicki i biograf Adolfa Hitlera, który do spółki z żoną, neurotyczną Babette, panicznie boi się śmierci. Irracjonalny strach dzieli z nimi syn Jacka, Heinrich Gerhardt. Z drugiej strony Jack z niezdrowym podnieceniem telewizyjne relacje z miejsc przypadkowych tragedii. Jakby mimo wszystko chciał otrzeć się o śmierć, aby poczuć, że naprawdę żyje. I choć zwykle stara się kierować zdrowym rozsądkiem, gdy w okolicy dochodzi do niebezpiecznego wypadku, mury logiki i rozumu zaczynają się walić. W rolach głównych występują bliscy reżyserowi Adam Driver (w 2019 roku wystąpił u Baumbacha w „Historii małżeńskiej”) oraz Greta Gerwig (od dekady w związku z reżyserem, wspólnie przygotowują też film „Barbie”).

Reżyser wiernie podąża za literackim pierwowzorem, odważnie mieszając gatunki filmowe i nastroje. W efekcie „Biały szum” to apokaliptyczna tragikomedia połączona z familijnym dramatem obyczajowym. Nie zabrakło też w nim elementów kina przygodowego i science-fiction, kryminału, horroru, a nawet musicalu. I choć akcja przenosi widzów do lat 80., filmowa rzeczywistość wydaje się dziwnie znajoma: konsumpcjonizm, chaos informacyjny, zlęknieni bohaterowie szukający ukojenia, fałszywi prorocy zyskujący poklask wśród podatnego na teorie spiskowe społeczeństwa. Właśnie dlatego „Biały szum” wydaje się dziś równie świeży, co cztery dekady temu. Całość łudząco przypomina komedię „Nie patrz w górę” z Leonardo DiCaprio, jednak u Baumbacha społeczna satyra jest nieco subtelniejsza. Twórca nie bije na alarm i nie chce nikogo uświadamiać. Bardziej niż współczesny krajobraz polityczny, interesuje go kondycja duchowa bohatera i konfrontacja z ideą śmierci. – Jedynym sposobem, aby naprawdę przeżyć swoje życie, jest świadomość, że kiedyś się ono skończy – mówi Baumbach.

„Biały szum” dostępny jest na platformie Netflix.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze