1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. „Doppelgänger. Sobowtór” Jana Holoubka już w kinach. Recenzja filmu

„Doppelgänger. Sobowtór” Jana Holoubka już w kinach. Recenzja filmu

„Doppelgänger. Sobowtór” (Fot. Jarosław Sosiński/TVN/materiały prasowe)
„Doppelgänger. Sobowtór” (Fot. Jarosław Sosiński/TVN/materiały prasowe)
„Doppelgänger. Sobowtór” to film zrobiony z dużym rozmachem realizacyjnym i międzynarodową obsadą, ale i tak największe wrażenie robią w nim czyste ludzkie emocje. A Jan Holoubek po raz kolejny potwierdza, że jest mistrzem opowiadania o wcale nie tak odległej polskiej historii.

„Lubię kino gatunkowe i nie boję się go robić. Najlepsze filmy świata są filmami gatunkowymi” – powiedział w jednym z wywiadów Jan Holoubek. Jego zdaniem cała sztuka polega na tym, by gatunek przełamać i włożyć w niego ważną dla nas opowieść. I właśnie to robi w swoim ostatnim filmie „Doppelgänger. Sobowtór”. Z jednej strony mamy tu świetnie zrealizowany thriller szpiegowski, z drugiej – opowieść o życiu zbudowanym na kłamstwie. Tym razem inspiracją dla reżysera były burzliwe wydarzenia Sierpnia ’80 oraz historie agentów specjalnych PRL-u, którzy kradnąc czyjąś tożsamość i na tej podstawie budując fałszywe relacje, starali się wtopić w tkankę społeczną zachodniej Europy i przeniknąć do najwyższych szczebli władzy.

Hans (w tej roli Jakub Gierszał) po 30 latach odnajduje w Strasburgu swoją biologiczną matkę, jednak ta umiera tuż po ich ponownym spotkaniu. Przygarniają go nowi krewni – rodzina Steinerów, która staje się jego prawdziwym kapitałem społecznym. Chłopak zachłystuje się życiem na Zachodzie, robi coraz większą karierę polityczną, zakochuje się i prowadzi wygodne, z pozoru pozbawione trosk życie. W tym samym czasie Jan (Tomasz Schuchardt), pracujący w Stoczni Gdańskiej i starający się razem z rodziną wiązać koniec z końcem w PRL-owskiej rzeczywistości, dowiaduje się, że był adoptowany, a jego prawdziwą matką jest Niemka wysiedlona z Polski po wojnie. Usiłuje dociec prawdy na własną rękę, w efekcie bardzo szybko zaczyna interesować się nim Służba Bezpieczeństwa. Jeszcze szybciej widz orientuje się, że Hans i Jan to „w papierach” jedna i ta sama osoba, ale żyjąca po dwóch stronach żelaznej kurtyny.

„Doppelgänger. Sobowtór” (Fot. Jarosław Sosiński/TVN/materiały prasowe) „Doppelgänger. Sobowtór” (Fot. Jarosław Sosiński/TVN/materiały prasowe)

Tytułowy Doppelgänger to w dosłownym tłumaczeniu z niemieckiego „podwójny wędrowiec”, postać obecna w wielu wierzeniach i mitologiach. Oznaczała ciemną jaźń, która towarzyszy każdej osobie, złego ducha bliźniaka. Holoubek twórczo rozwija tę metaforę, nie czyniąc jednak z Hansa postaci antypatycznej. Ukazuje jego dylematy skrywane pod zewnętrznym opanowaniem i poważną miną. Ale też jego rozchwianie emocjonalne, niedojrzałość i pogubienie. Co znamienne, równie wielkie rozchwianie i pogubienie odczuwa Jan – w miarę rozwoju akcji obaj bohaterowie osuwają się w kierunku autodestrukcji. Tak jakby „pożyczenie” cudzej tożsamości pozbawiało czegoś bardzo istotnego nie tylko obrabowanego, ale przede wszystkim złodzieja. Prawdopodobnie dlatego to właśnie na Hansie, czyli „złym bliźniaku”, postanowili skupić się twórcy (Holoubek wspólnie z Andrzejem Gołdą, z którym pracował już m.in. przy „25 lat niewinności”), z pewną stratą dla wątku po polskiej stronie. Choć można to też wytłumaczyć próbą uczłowieczenia i odarcia z klisz popularnej i utrwalonej w popkulturze postaci szpiega czy też tajnego agenta. Przywykliśmy myśleć o nim, że choć oszukuje, to działa w słusznej sprawie. Kierują nim bowiem szlachetne przesłanki, jak służba krajowi albo chociaż silne emocje, np. chęć zemsty, złość czy pogarda. Przyzwyczaiły nas do tego kino i literatura. Rzadziej pamiętamy o tym, że motywacji mogło być tyle, ile ludzi: także ambicje zawodowe, chęć przeżycia przygody, wyrwania się z szarej rzeczywistości czy dostatniego życia – cóż, że okupione wysokimi kosztami psychicznymi. Czasem to po prostu naturalna konsekwencja nasiąknięcia pewną ideologią, ale też umiejętnego pokierowania młodym człowiekiem.

„Doppelgängerowi” chyba najbardziej z dotychczasowych polskich filmów o podobnej tematyce udaje się uchwycić tragizm tej postaci. Zadaje też wyjątkowo aktualne pytania o to, jak daleko można się zapędzić w udawaniu kogoś innego. Gdzie leży granica, za którą przestajemy już rozumieć i lubić osobę, którą się staliśmy.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze