1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. Takiej historii miłosnej w kinie jeszcze nie było. Recenzja filmu „Pamięć” z Jessicą Chastain

Takiej historii miłosnej w kinie jeszcze nie było. Recenzja filmu „Pamięć” z Jessicą Chastain

„Pamięć” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
„Pamięć” (Fot. materiały prasowe Galapagos Films)
„Dziś swoją polską premierę ma film »Pamięć« i to świetna wiadomość. Takiej miłosnej historii jeszcze w kinie nie było” – pisze szefowa kultury „Zwierciadła”.

Ciekawa jestem, co takiego zmieniło się w życiu i sposobie patrzenia Michela Franco, że postanowił opowiedzieć taką historię. Do tej pory o cenionym, wielokrotnie nagradzanym meksykańskim reżyserze („Opiekun”, „Nowy porządek”, „Sundown”) można było powiedzieć i napisać wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że w swoich filmach daje nadzieję i rozgrzewa serca. Nie był też postrzegany jako specjalista od opowieści miłosnych. Tymczasem jego „Pamięć” ma szansę konkurować na wzruszenia publiczności z niedawnym hitem niezależnego kina – z „Poprzednim życiem”, które o relacji miłosnej opowiadało tak, że naprawdę mało kto wychodził z seansu z suchymi oczami (piszę to z własnego doświadczenia, byłam na „Poprzednim życiu” trzy razy i za każdym efekt był ten sam, na widowni w ruch szły chusteczki, a ludzie opuszczający salę byli dziwnie milczący i mieli zaczerwienione oczy). Z tym, że Franco o dwojgu zakochanych w sobie ludzi opowiada oczywiście po swojemu.

Kłopoty z pamięcią

Poznajemy Sylvię (Jessica Chastain), kobietę, która ma tyle problemów, że spokojnie mogłaby nimi obdarzyć kilka osób. Po pierwsze problem z pamięcią – jej bardzo trudna, wciąż dająca o sobie znać przeszłość utrudnia jej codzienne funkcjonowanie. Wystarczy spojrzeć, ile Sylvia ma w drzwiach własnego mieszkania zamontowanych zamków, jak lękliwie ogląda się za siebie idąc po zmroku ulicą, żeby domyślić się, że w jej życiu działo się coś bardzo złego. Na co dzień pracuje w ośrodku pomocy społecznej jako opiekunka.

Jest i wdowiec Saul (nagrodzony w Wenecji pucharem Volpiego za tę główna rolę męską John Sarsgaard), który zaznał w życiu, zdaje się, dużo szczęścia. Na pewno jest od Sylvii dużo zamożniejszy, mieszka w dobrej dzielnicy, ma piękny dom, w którym odwiedza go bratanica, a na co dzień siedzi tu jego brat. Pracuje zdalnie, żeby móc Saula doglądać. No właśnie, i w tym przypadku, zgodnie z tytułem filmu, pojawia się kwestia pamięci. Tyle że problemem tym razem nie jest pamiętanie. Przeszłość coraz bardziej się Saulowi rozmywa, bo u mężczyzny zdiagnozowano demencję, coraz częściej się gubi, nie wie, gdzie jest, zapomina. Piękna scena, którą zacytuję, jako że można ją już oglądać w ogólnodostępnym trailerze filmu: on i ona, czyli Saul i Sylvia siedzą razem w knajpie. Podchodzi do nich kelnerka, zwracając się do niego, czy podać to, co zwykle. Saul uśmiecha się łagodnie (ten uśmiech to rzecz bardzo charakterystyczna dla jego postaci, jednocześnie oznaka bezradności, i coś niezwykle ciepłego, w czym bez trudu można się zakochać) i potwierdza. Ale kiedy kelnerka znika parze z oczu i Sylvia pyta, co Saul zwykle w tej knajpie zamawia, on bezradnie rozkłada ręce. Odpowiada „Nie wiem” (znowu ten łagodny uśmiech). Odpowiedź rozbrajająco szczera i w każdej innej sytuacji miałaby tragiczny wydźwięk: to najlepszy dowód, że z nim jest coraz gorzej, że demencja postępuje. Ale dla zakochanych w sobie dwojga ludzi cała sytuacja jest zabawna. Tak działają endorfiny, bliskość i idąca za nią obietnica, że kolejny dzień będzie miał sens.

Matka i córka

Jak tych dwoje się w ogóle poznało? Zanim o tym, dodam jeszcze, że Sylvia jest także mamą. Ma 13-letnią córkę (Elsie Fisher), pogodną, pełną życia, otwartą na świat. Taką ją nam pokazuje Franco, dotąd ekspert od ukazywania, jak lęki i traumy niszczą życie bliskich, jak bardzo nie da się od nich uciec. Pod postacią 13-letniej dziewczynki dostarcza nam w „Pamięci” pierwszą dawkę nadziei. Pokazuje również, że Sylvia jest w gruncie rzeczy wspaniałą matką, a już szczególnie jeśli weźmie się po uwagę jej osobiste traumy, z tym zastrzeżeniem, że ciągły, paniczny lęk o własne dziecko, nie jest jednak najlepszym doradcą, jeśli chodzi o wychowanie. Sara ma więc szlaban na wszelkie imprezy, nocowanie u koleżanek, w kółko czegoś jej nie wolno. Nie jest tym oczywiście zachwycona, czasem próbuje się z tego żelaznego macierzyńskiego uścisku wyszarpnąć, na pewno musi dźwigać więcej niż większość jej rówieśników, a jednak matka z córką potrafią rozmawiać i się zrozumieć. Co jest także zasługą córki – wspominam o tym, bo mam wrażenie, że w kinie rzadko pokazuje się nam, jak bardzo osoby w tak młodym wieku – zawieszone jeszcze między dzieciństwem a dorosłością – potrafią być rozsądne, uczciwe i sprawcze w swoich działaniach, jak wiele znaczy ich empatia. Szacunek dla Franco, że to dostrzegł i tak przekonywująco pokazał.

Bez szans?

Oczywiście reżyser nie byłby sobą, gdyby co chwila nie zadawał nam pytań – im trudniejszych i bardziej fundamentalnych, tym z jego perspektywy lepiej – nie mnożył wątpliwości i nie budował napięcia. Jest tu bardzo lubiany przez Franco sposób budowania narracji, najpierw przez zaskoczenia, zagadki: wielu rzeczy musimy się z początku domyślać, składać puzzle, które utworzą później spójną całość (to też wielka zasługa jego kina, oprócz emocji, mamy satysfakcję, że ułożyliśmy elementy układanki).

Pierwsze spotkanie Sylvii i Saula jest tak dziwaczne, jak to tylko możliwe. Próbujemy się domyślić, co się w ogóle stało. Dlaczego jakiś obcy mężczyzna podchodzi do siedzącej na imprezie (zjeździe absolwentów) znudzonej, opuszczonej przez resztę towarzystwa kobiety, nic nie mówiąc, tylko się uśmiechając (tak, znowu chodzi o TEN uśmiech)? A kiedy ona, przestraszona opuszcza przyjęcie i wsiada do metra, on zaczyna ją śledzić i nie zatrzymuje się aż do momentu, kiedy Sylvia, mocno już tym wszystkim przestraszona, zatrzaskuje Saulowi drzwi od klatki schodowej przed nosem.

Potem wcale nie jest lepiej. Bo kiedy sprawa się wreszcie wyjaśnia i kiedy w wyniku biegu zdarzeń Sylvia dostaje intratną propozycję, żeby zajmować się Saulem jako opiekunka, ich pierwsza rozmowa oko w oko jest szokująca, szalenie nieprzyjemna, mnoży kolejne pytania, padają pewne oskarżenia. Czy Saul był złym człowiekiem? A może to Sylvii nie można ufać, bo straumatyzowana pamięć płata jej figle?

A jednak Sylvia i Saul stają się dla siebie ważni. Dzięki sobie nawzajem są w stanie wyjść z ról, w jakie weszli i w jakich, zdawałoby się, już się zabetonowali. On: wdowiec, samotny chory mężczyzna, pacjent, osoba bez przyszłości i z zanikającą przeszłością. Ona: ofiara przemocy, samotna matka, ale też (to niesamowity wątek z zaskakującym finałem) dorosła córka matki, z którą zerwała wszelkie kontakty. Czytaj: ta, z którą wiecznie są problemy i ten, z którym wiecznie są problemy. Nie chcę budować fałszywego wyobrażenia: tu miłość nie jest lekiem na wszystko, Michel Franco nie zamierza nikogo oszukiwać. Jego dwójka zakochanych bohaterów nie ma perspektyw na finał „i żyli długo i szczęśliwie”. Ale reżyserowi udało się doskonale uchwycić, jaką wolność może dać zakochanie, intymna bliskość, wzajemna troska, druga osobą, z którą rozumiecie się bez słów. A przede wszystkim, że miłość się zdarza, kiedy wydawałoby się, że nie ma na nią żadnych szans. I także ludziom, którzy na nią nie czekali.

„Pamięć” w kinach od 22 marca 2024 roku.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze