1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Kultura
  4. >
  5. Przedpiekle, czyli prowincjonale zbrodnie. Rafał Glina o sobie i swoim debiucie kryminalnym

Przedpiekle, czyli prowincjonale zbrodnie. Rafał Glina o sobie i swoim debiucie kryminalnym

Rafał Glina
Rafał Glina
„Uważam, że wyzwaniem, nie tylko w kryminale, jest napisanie książki, którą czytelnik przeczyta do końca, i to najlepiej z wypiekami na twarzy. W kryminale takim wyzwaniem jest skonstruowanie śledztwa i takie go przedstawienie, aby czytelnik się nie znudził i nie odkrył za szybko, kto jest sprawcą. No i dobrze by było trochę zaskoczyć czytelnika, sprawić, żeby przez głowę przemknęła mu refleksja: »O kurczę, o tym bym nie pomyślał «” – mówi Rafał Glina, autor powieści kryminalnej „Jednorożec”.

Właśnie opublikował Pan swój kryminalny debiut pt. „Jednorożec”. Książkę o seryjnych zabójstwach, którą się czyta jednym tchem. Jednym z walorów tego kryminału jest miejsce akcji: Suchań i okolice w zachodniopomorskim. Jak powstawała ta powieść?
Jeśli miałbym opisać to jednym słowem – „długo”. Na ten pomysł wpadłem dosyć dawno, ale samo pisanie zacząłem jakieś cztery lata temu, po przeczytaniu kilku kryminałów Jo Nesbø. Wtedy byłem zapalonym biegaczem, dlatego nic dziwnego, że mordercą w mojej książce miał być właśnie biegacz. Oczywiście pierwszy pomysł został rozwinięty, spisany, przeanalizowany i wyrzucony do kosza. Jednak sam zamysł postaci biegacza pozostał i postanowiłem go rozwinąć. Początkowo nie miałem zamiaru nigdzie publikować moich wypocin, po prostu uważałem, że mam świetny pomysł na książkę i chciałem ją napisać. Żeby mieć satysfakcję. Wobec tego nie musiałem się spieszyć i pisałem, kiedy miałem ochotę, wenę twórczą i czas. Dopiero kiedy skończyłem i przeczytałem gotowy teks, pomyślałem, że nie mam nic do stracenia i wysłałem go do kilkudziesięciu wydawnictw, a ściślej do pięćdziesięciu dwóch. No i tak się znalazłem w Wydawnictwie Zwierciadło.

Morderca biegaczem – to świeże ujęcie negatywnego bohatera. Ale podkomisarz Jacek Okoński, wykreowany przez pana strażnik sprawiedliwości, też dobrze sobie radzi w bieganiu. To ciekawy aspekt Pana książki. Czytelnik mimochodem sporo dowiaduje się o kulisach amatorskiego biegania.
W tamtym czasie dużo biegałem, więc siłą rzeczy musiało to znaleźć odzwierciedlenie w treści książki, chociaż starałem się nie przesadzić. Właściwie w książce przedstawiam trzy sylwetki mężczyzn, dla których bieganie jest bardzo ważne. Różne są ich motywacje uprawiania tego sportu, ale łączy ich jedno – każdy z nich musi wybiegać swoje sekrety. Bieganie to ten rodzaj naturalnej aktywności fizycznej, który pomaga radzić sobie z negatywnymi emocjami, jakie by nie było ich źródło. Walcz lub uciekaj – podpowiada nam natura.

Dużym walorem książki jest miejsce akcji. Skąd taki wybór?
Mieszkam w Suchaniu i znam okolicę jak własną kieszeń, a otoczenie, oprócz bohaterów, również odgrywa w książce pewną rolę. Poza tym znajomość realiów bardzo ułatwia tworzenie fabuły. Ale co ważniejsze, chciałem pokazać świat, w którym ludzie w biały dzień nie zamykają drzwi na klucz, bo tutaj zbrodnie się nie zdarzają. Tak właśnie mówi mąż ofiary: „Po co zamykać, przecież to Suchań, małe, spokojne miasteczko”. Dopiero gdy dociera do niego, co właśnie powiedział, rozumie, że ten spokój, wynikający z braku zagrożeń, wykorzystał morderca.

Co jest dla Pana wyzwaniem w kryminale?
Uważam, że wyzwaniem, nie tylko w kryminale, jest napisanie książki, którą czytelnik przeczyta do końca, i to najlepiej z wypiekami na twarzy. W kryminale takim wyzwaniem jest skonstruowanie śledztwa i takie go przedstawienie, aby czytelnik się nie znudził i nie odkrył za szybko, kto jest sprawcą. No i dobrze by było trochę zaskoczyć czytelnika, sprawić, żeby przez głowę przemknęła mu refleksja: „O kurczę, o tym bym nie pomyślał”.

Czy dlatego wybrał Pan tak nieoczywiste zakończenie powieści?
Czy ono jest nieoczywiste? Możliwe. Myślę, że można je uznać za trochę kontrowersyjne. Część czytelników przytaknie takiemu rozwiązaniu, pozostali na pewno będą przeciwni. Myślę, że jest bardzo jednoznaczne. Tak jak mój bohater Jacek Okoński. Oczywiście na początku myślałem o innym zakończeniu, ale ostatecznie wybrałem takie, które – mam nadzieję – usatysfakcjonuje wielbicieli kryminałów.

Dlaczego został Pan pisarzem?
Myślę, że „pisarz” to na razie za dużo powiedziane. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Na razie chciałem się podzielić z czytelnikami historią, która według mnie zasługuje na uwagę. Jednym się spodoba, innym nie. Jeśli przeważą ci pierwsi, to być może zostanie wydana moja kolejna powieść, a wtedy już powoli będę mógł zacząć mówić o sobie per pisarz.

Czego oczekuje Pan od literatury? Swojej literatury i literatury w ogóle.
Osobiście oczekuję od literatury rozrywki. To znaczy, że czytając lub słuchając książkę, mam się dobrze bawić, wciągnąć się w lekturę i nie być znudzonym. Oczywiście dobrze, żeby autor czymś nas zaskoczył, zmusił do myślenia. Bardzo rzadko się zdarzało, żebym nie doczytał jakiejś książki do końca. Jeśli już mam taki zamiar, to zawsze najpierw staram się znaleźć coś, co by mnie jednak przy niej zatrzymało, chociażby z szacunku dla pracy, którą autor włożył w jej napisanie.

Jakie książki, a może inne dzieła kultury, ukształtowały Pana – jako człowieka, jako pisarza?
Kiedyś na Facebooku przeczytałem sentencję: „Człowiek w połowie składa się z książek, które przeczytał” i uważam, że jest to najlepsza odpowiedź na Pani pytanie. Każda książka, którą przeczytałem, coś po sobie zostawiła. Zaczynając od powieści przygodowych Cusslera, poprzez thrillery Crichtona i Grishama, a kończąc na sci-fi Simmonsa i horrorach Mastertona. Co ciekawe, kryminały zacząłem czytać stosunkowo niedawno, bo jakieś sześć lat temu. Jeśli miałbym wymienić jedną ulubioną książkę, to byłoby to „Czerwone gardło” Jo Nesbø, a jeśli chodzi o autorów, to oczywiście wcześniej wspomniany Nesbø, Carter i Child. Celowo do tej pory nie wspomniałem o polskich autorach, ponieważ – wstyd się przyznać – rodzimą literaturą zainteresowałem się dopiero jakieś dwa lata temu. Od tamtej pory, z małymi wyjątkami, czytam – a właściwie słucham – tylko polskich autorów.

Ma Pan ulubionego bohatera literackiego? Swojego? Cudzego?
Co do ulubionych bohaterów literackich, to oczywiście Harry Hole, genialny śledczy z problemem alkoholowym, oraz Jack Reacher, genialny były śledczy, ale bez problemu alkoholowego. Jeśli chodzi o polską literaturę, to na pierwszy plan wysuwa się komisarz Igor Brudny z cyklu stworzonego przez Przemysława Piotrowskiego, ale po piętach depcze mu cała gromada równie fascynujących postaci.

Pański bohater podkomisarz Jacek Okoński na szczęście dla wymiaru sprawiedliwości oraz czytelników nie jest alkoholikiem, ale od alkoholu nie stroni…
Tak, ma jedną słabość: dobrą whisky. Nie stać go na nią, ale umie docenić dobrej jakości trunek. I stara się pić ją tylko okazjonalnie, co znaczy bardzo rzadko, chociaż czasami miałby ochotę trochę zaszaleć. Ta drobna skaza na charakterze Okońskiego to mój osobisty hołd dla klasycznego bohatera powieści kryminalnej.

Proszę powiedzieć, nad czym Pan teraz pracuje?
Obecnie staram się skończyć drugą powieść o podkomisarzu Jacku Okońskim. Tym razem dojdzie do makabrycznego morderstwa tuż pod nosem podkomisarza, ale nie tylko to będzie stanowić główny wątek książki. Jeśli czytelnikom spodoba się „Jednorożec”, to moja kolejna książka również przypadnie im do gustu. Będzie utrzymana w podobnym klimacie, ale już teraz mogę powiedzieć, że będzie także trochę brutalniejsza. No i chyba troszkę więcej będzie o życiu uczuciowym podkomisarza.

Po lekturze „Jednorożca” już się cieszę na kontynuację. Gratuluję udanego debiutu i dziękuję za rozmowę.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Jednorożec
Autopromocja
Jednorożec Rafał Glina Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze