Nie pamiętam dokładnie, ale chyba nie skłamię, pisząc, że zaliczyłem ponad setkę hoteli. Pomieszkiwałem w nich po spotkaniach z czytelnikami albo biorąc udział w festiwalach literackich.
W każdym, najczęściej wieczorem, dopadało mnie to samo pytanie: kim była osoba, która spała w moim łóżku? Lubię wyobrazić sobie takiego gościa. Dlaczego tu spał? Czy spał? Musiał spać? A może nie mógł zasnąć?
Zwyczajowo, aby doprowadzić się do znużenia, oglądam telewizję. Dużo gadających głów. Gadających bez sensu a tym samym wzmacniających zbliżający się odlot. Po trzech godzinach patrzenia na marne podróbki amerykańskich dzienników, słuchania kalekich kalk językowych, facetów, którzy nie potrafią skontrolować swojej sraczki sprawozdawczej, ziewam. Wreszcie śpię.
Zdarza się, że w tym samym hotelu nocuję kilka dni. Właśnie wtedy wzmaga się moja szajbka detektywistyczna, bo zawieszam na klamce z drugiej strony drzwi kartonik z informacją: "Proszę nie przeszkadzać" i zaczynam śledztwo. Cała zabawa zależy od zdolności pokojówki. Zawsze coś się znajdzie. Choć bywają wyjątki. Ruszam do toalety i jeśli widzę, że końcówka rolki papieru jest poskładana w trójkąt, to już wiem, że nie będzie łatwo, że będę się musiał zmierzyć z zaprawioną w bojach profesjonalistką. To zagięcie jest swego rodzaju wizytówką, informującą, że nikt przede mną toalety nie używał.
Teraz czas na łazienkę i włosy. Z włosów ( jeśli są jakieś) można wiele wyczytać. Maleńkie i równe, pozostawione na obrzeżach umywalki informują, że gość, który tu spał, był mężczyzną, że się golił, i że robi to regularnie. Długi włos na posadzce wcale nie musi świadczyć o tym, że w łazience przebywała kobieta. Za to z zapomnianego łonowca można wiele wywnioskować. Łonowce w obecnych czasach najczęściej należą do facetów. Chyba że śpi się w niemieckim hotelu... Śpię teraz w takim. Zbieram fakty. Długi włos w łazience i łoniak na posadzce, brak małych włosków na brzegach umywalki. Włos z głowy nie jest siwy. Z łona - też nie. Niemka, długowłosa i przed siedemdziesiątką...
Czas na pokój. Odsuwam łóżko. Pod łóżkiem maleńki fragment błyszczącej folii i kilka innych włosów. Albo jest to fragment opakowania po prezerwatywie, albo po snickersie. A może i to i to? Na dywanie są ślady. Nie tylko odciśniętych nóg łóżka, ale i inne. Znaczy się, chodziła na wysokich obcasach...I jeszcze jeden fakt. W Niemczech, nawet w bardzo drogich hotelach, są w szufladach szafek nocnych egzemplarze Pisma Świętego. Zaglądam do szuflady. Jest Biblia. Była kartkowana. Obwąchuję książkę. Pachnie damskim balsamem do dłoni. Bez pudła. Już ją mam! Przypuszczalnie była to niemiecka zakonnica na gigancie! Spokojnie, bez obrazy, to tylko moja pisarska wyobraźnia, choć czasami uzasadniona. Nazwę ją - siostra Esmeralda od Snickersa . Spałem w łóżku siostry Esmeraldy!