Indie są zwierciadłem świata. Jest tu wszystko. Wielka bieda i wielkie bogactwo. Niezwykłe uduchowienie i równie niezwykle cuchnący mur, pod którym załatwiają się przechodnie. Największy pałac prezydencki świata i największe slumsy. Najlepsza kuchnia i niedożywione dzieci. Wszystko jest w Indiach jak w pigułce będącej lustrzanym odbiciem reszty świata.
Stałam i patrzyłam. Potem usiadłam na schodach i patrzyłam dalej, bo wydawało mi się, że w tym pozornie chaotycznym miejscu, gdzie kłębią się ludzie, riksze, samochody, rowery, wielbłądy, święte krowy, słonie, ciężarówki, autobusy i motory, istnieje jakaś równowaga i kierująca nim harmonia. Agresja, hałas, kurz, klaksony, tumany czarnych spalin nie mogą istnieć w oderwaniu od tego, co stanowi ich przeciwieństwo, tak jak ciemność nie może trwać bez światła, bo dopiero ono sprawia, że ciemność staje się ciemnością.
Siedziałam więc na betonowych schodach przy sklepie i patrzyłam. Bez analizowania, bez logicznego składania elementów w jakąś całość, bez dedukcji i świadomego poszukiwania rozwiązania.
I nagle dostrzegłam, że połowa ludzi wiecznie się spieszy, a pozostali siedzą i czekają.
Istnieją biegacze i filozofowie.
Biegacze nieustannie zmierzają naprzód, wsiadają do autobusów, wysiadają na przystankach, maszerują przez jezdnie, pokonują kilometry chodników, przemieszczają się za pomocą ryczących aut i dudniących motocykli, pedałują na rowerach, ścigają się z rikszami, mają jakieś zadanie do spełnienia i zmierzają do określonego celu.
A filozofowie siedzą na ulicach w kucki ze spokojnym, beznamiętnym wyrazem twarzy. Są zawieszeni w czasie. Nie czekają na nic konkretnego, nie planują, nie zamierzają, nie oczekują na spełnienie jakiejkolwiek przepowiedni czy obietnicy. Tylko trwają tuż ponad zgiełkiem indyjskiej ulicy w dziwnej przestrzeni, która zatrzymuje upływ czasu i bieg spraw – i milczą w zadumie bez myśli, bez marzeń, bez nadziei. To jest stan lewitacji życia ponad pędzącą rzeczywistością.
Tylko ludzie w Indiach to potrafią.
Fragment książki „Blondynka w Indiach”, wyd. National Geographic, maj 2011