1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia

Auroville - utopijne miasto w Indiach

Złoty glob Matrimandir, wysoki na dziesięć pięter, jest sercem miasta. Wewnątrz
nie ma ani obrazów, ani symboli religijnych. Na samym środku białej pustej komnaty
stoi kryształowa kula, na którą pada pojedynczy promień światła. (Fot. Fred Cebron)
Złoty glob Matrimandir, wysoki na dziesięć pięter, jest sercem miasta. Wewnątrz nie ma ani obrazów, ani symboli religijnych. Na samym środku białej pustej komnaty stoi kryształowa kula, na którą pada pojedynczy promień światła. (Fot. Fred Cebron)
Zobacz galerię 8 Zdjęć
Pierwotny projekt miasta Auroville był niczym opowieść, którą snuje dziecko: wodne tramwaje, kryształowe domy i charaktery. Tramwaje wodne nie pływają, kryształowych domów nie ma, a w ludziach wciąż są demony, ale i tak warto się temu miejscu uważnie przyjrzeć. Bo być może jest to kierunek, który mógłby obrać człowiek, by przetrwać – sugeruje Katarzyna Boni, autorka książki „Auroville. Miasto z marzeń”.

Był sobie las. A potem pojawił się człowiek – Europejczyk. Ze swoją chciwością i nieposkromionymi potrzebami. Las wykarczował do ostatniego drzewa. Zostawił po sobie czerwony piach. Zerodowaną pustynię. I tyle.

Las rósł na południu Indii, w stanie Tamilnadu, przez tysiące lat. Kolonialiści potrzebowali 150 lat, żeby zamienić go w jałową ziemię.

Ale dziś znów jest tam zielono. Fantastyczne, wysokie do nieba drzewa, bogactwo gatunków roślin i zwierząt. Cud? Niekoniecznie.

– To właśnie tam, gdzie jeszcze całkiem niedawno była pustynia, po raz pierwszy zobaczyłam na żywo rajskiego ptaka – mówi reporterka Katarzyna Boni. – Widziałam lasy, które były większe, starsze, bardziej okazałe. Żaden nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ten w Auroville – dodaje.

Bo ten las został odtworzony. Znowu w tym miejscu pojawił się człowiek, ale już inny. Świadomy, że nasze ludzkie działania prowadzą niechybnie tylko w jednym kierunku. W kierunku końca. – Do Auroville trafiłam pierwszy raz w 2009 r., przypadkiem – mówi Katarzyna Boni. – Zatrzymałam się na wolontariacie podczas podróży po Indiach, sadziłam drzewa. Nie spodobało mi się. Zraził mnie idealizm tych ludzi, coś, co postrzegałam jako naiwność. Ale wróciłam, z ciekawości. Chciałam sprawdzić, jak marzenia, które ma człowiek, wpływają na rzeczywistość. W sumie spędziłam w Auroville 11 miesięcy – opowiada autorka książki.

A jednak wszystko jest możliwe?

To miasto powstało 50 lat temu. Dokładnie w 1968 roku na pustyni w Indiach grupa ludzi z całego świata postanowiła wykreować nową jakość. Nowy porządek. Bo ten stary według nich się nie sprawdził.

 Miasto zostało założone przez grupę osadników przybyłych ze 124 krajów świata! Współczesne Auroville rozciąga się na obszarze ok. 20 km kw., mieszka w nim kilka tysięcy osób 52 narodowości. (Fot. Marco Saroldi) Miasto zostało założone przez grupę osadników przybyłych ze 124 krajów świata! Współczesne Auroville rozciąga się na obszarze ok. 20 km kw., mieszka w nim kilka tysięcy osób 52 narodowości. (Fot. Marco Saroldi)

– W Auroville chodzi o znalezienie nowego systemu, który będzie bardziej sprawiedliwy i bardziej dojrzały niż te, które już znamy – mówi Katarzyna Boni. – Pół wieku to zbyt krótko, by oceniać ten projekt jako sukces bądź porażkę. Zresztą aurovillianie nie myślą w tych kategoriach. To długofalowy plan. Plan, który zakłada wiele potknięć i ślepych uliczek. To eksperyment, którego podstawą jest wiara, że jeśli ludzie wykażą się poczuciem odpowiedzialności, jeśli włożą wysiłek, w końcu jeśli będą otwarci na siebie i innych – to wszystko jest możliwe. Otwartość jest u mieszkańców Auroville bardzo ważna. Otwartość na to, że jest wiele dróg, by dojść do tego samego miejsca, że można mieć różne pomysły, że nie ma szablonu, w którym trzeba się zmieścić.

 Aurovillska stolarnia, zwana New Dawn Carpentery, pracują w niej zarówno mieszkańcy, jak i wolontariusze przybywający do miasta. (Fot. Marco Saroldi) Aurovillska stolarnia, zwana New Dawn Carpentery, pracują w niej zarówno mieszkańcy, jak i wolontariusze przybywający do miasta. (Fot. Marco Saroldi)

Przyjeżdżają tu ludzie z całego świata – bo Auroville należy do wszystkich ludzi na Ziemi, a jednocześnie do nikogo w szczególności – i sprawdzają siebie w nowych okolicznościach, poza utartymi schematami. Nikt nie powie tu ekonomiście, że musi zajmować się budżetem miasta, bo przecież takie jest jego wykształcenie. Jeśli ma ochotę pracować w lokalnej gazecie albo otworzyć piekarnię, to usłyszy: „Jasne, spróbuj”. Niedawno jeden z najlepszych masażystów w mieście przestał masować i otworzył restaurację – podobno jest świetna.

Tu każdy może być, kim chce. Wystarczy mieć pomysł i odwagę, żeby go wypróbować.
Co ważne, w Auroville pieniądz traci na wartości. Nie trzeba zarabiać, żeby przeżyć – podstawowe potrzeby są zaspokojone przez miasto: dach nad głową, prąd, woda, obiad w aurovillskiej stołówce, kredyt na zakupy w aurovillskim sklepie. Dostajesz to wszystko, kiedy wykonujesz pracę na rzecz miasta. To ty wybierasz, co cię pasjonuje i w czym chcesz się spełniać. I możesz zmieniać zdanie. A jeśli potrzebujesz więcej niż minimum, to zawsze możesz stworzyć dla siebie okazję do zarabiania więcej – to ty jesteś odpowiedzialny za swoje potrzeby. Takie podejście ułatwia bycie lepszą wersją samego siebie. Choć nie oznacza, oczywiście, że ludzie w Auroville zmienili się w chodzące po ziemi anioły – wyzbyli się ego, przywar i wad. Tu ludzie, jak wszędzie, mają jasne i ciemne strony – zdarza się chciwość, zdarza się szkalowanie, zdarzają się plotki, zazdrość, kłótnie, oskarżenia, rasizm. Ale to, co wyróżnia aurovillian, to fakt, że otwarcie o tym mówią i starają się ze swoimi demonami mierzyć, świadomie zmieniać swój charakter – opisuje Katarzyna Boni.

 Savitri Bhavan – centrum myśli Sri Aurobindo, w którym odbywają się spotkania i imprezy, np. wspólne śpiewy Chóru OM. (Fot. Marco Saroldi) Savitri Bhavan – centrum myśli Sri Aurobindo, w którym odbywają się spotkania i imprezy, np. wspólne śpiewy Chóru OM. (Fot. Marco Saroldi)

Po pierwsze, już więcej nie szkodzić!

W Auroville papier robi się ze wszystkiego, co nie jest drzewem, chyba że to drzewo samo umarło. – Auroville to jeden z największych projektów zalesiania terenu w całych Indiach – mówi Boni. – To, ile gatunków roślin i zwierząt pojawiło się na tym terenie, jest wręcz nieprawdopodobne. Udało się także podnieść poziom wód gruntowych, nie tylko dla samego miasta, ale też dla otaczających je wiosek. Co prawda samo miasto podłączone jest do lokalnej sieci elektrycznej, która korzysta z węgla, ale trochę dalej – tam, gdzie było to możliwe – miasto wybudowało elektrownię wiatrową i „oddaje” wszystko to, co pobiera z węgla. Są, oczywiście, misy solarne, oczyszczalnie ścieków, zbiera się deszczówkę. Nawet latarnie wzdłuż głównej drogi są na baterie słoneczne. Jest wszystko to, co współczesny człowiek powinien robić, by uratować planetę, którą przez długie lata bez żadnego umiaru wykorzystywał.

 Miasto zostało założone przez grupę osadników przybyłych ze 124 krajów świata! Współczesne Auroville rozciąga się na obszarze ok. 20 km kw., mieszka w nim kilka tysięcy osób 52 narodowości. Na zdjęciu Mieszkańcy świętują urodziny Auroville. (Fot. Marco Saroldi) Miasto zostało założone przez grupę osadników przybyłych ze 124 krajów świata! Współczesne Auroville rozciąga się na obszarze ok. 20 km kw., mieszka w nim kilka tysięcy osób 52 narodowości. Na zdjęciu Mieszkańcy świętują urodziny Auroville. (Fot. Marco Saroldi)

Duchowość przyszłości

Dla mieszkańców Auroville zasadniczym celem jest ewolucja świadomości – tłumaczy autorka książki o mieście z marzeń. – Tu każdy patrzy na siebie, przygląda się sobie po to, żeby wiedzieć, jak wpływa na otoczenie – na innych ludzi, ale też na miejsce, w którym żyje. Po to, żeby widzieć swoje możliwości i ograniczenia, ale też schematy, nawyki i wszelkie automatyzmy, które ma w sobie od dziecka. I żeby spróbować nad nimi zapanować. Można powiedzieć, że miejscowi robią po prostu to, czym w świecie Zachodu próbuje zajmować się psychoterapia. Gotowość na taką pracę z samym sobą jest warunkiem koniecznym, jeśli chce się zamieszkać w Auroville. Bo tu wszystko prowadzić ma do tego, by świat stał się bardziej znośny. Albo nawet lepszy. Auroville dąży do ludzkiej jedności. To ludzką jedność, obok rozwoju i duchowych poszukiwań, wpisali jako jeden z najważniejszych postulatów Karty Miejskiej – dodaje Katarzyna Boni.

 Ludzie żyjący w Auroville to ci, którzy pragną żyć według innych reguł niż reszta zachodniego świata. Stworzyli miasto, którego sztandarem miała być harmonia społeczna, a godłem – rozwój osobisty. Tu każdy może robić to, co kocha, próbować wszystkiego. Ale jest jeden warunek: trzeba rozwijać się duchowo. (Fot. Marco Saroldi) Ludzie żyjący w Auroville to ci, którzy pragną żyć według innych reguł niż reszta zachodniego świata. Stworzyli miasto, którego sztandarem miała być harmonia społeczna, a godłem – rozwój osobisty. Tu każdy może robić to, co kocha, próbować wszystkiego. Ale jest jeden warunek: trzeba rozwijać się duchowo. (Fot. Marco Saroldi)

Katarzyna Boni, reporterka, absolwentka kulturoznawstwa na UW i psychologii społecznej na SWPS, a także Polskiej Szkoły Reportażu przy Instytucie Reportażu. Od wielu lat podróżuje. Specjalizuje się w pisaniu o Azji. 

 (Fot. materiały prasowe, archiwum prywatne) (Fot. materiały prasowe, archiwum prywatne)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze