1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Prawdziwe życie zakonnic okiem dziennikarki Justyny Dżbik-Kluge

Prawdziwe życie zakonnic okiem dziennikarki Justyny Dżbik-Kluge

Justyna Dżbik-Kluge (Fot. Magdalena Drewnicka)
Justyna Dżbik-Kluge (Fot. Magdalena Drewnicka)
Czy siostry zakonne faktycznie są posępne, zahukane i niedostępne? Sprawdziła to dziennikarka Justyna Dżbik-Kluge, autorka książki „Śluby (nie)posłuszeństwa. Prawdziwe życie zakonnic” (wyd. Znak). „Myślę, że w narracji o zakonnicach bardzo potrzeba takiego normalnego podejścia” – mówi.

Czarne, obce jakieś, niedostępne… Jedna z rozmówczyń książki „Śluby (nie)posłuszeństwa. Prawdziwe życie zakonnic”, siostra Małgorzata Borkowska, tak opisuje popularne skojarzania na temat sióstr zakonnych. Na ile przed rozpoczęciem pracy nad książką takie skojarzenia miała też pani?
Na początek chcę podkreślić, że słowa siostry Małgorzaty są cudownie inteligentną ironią; uprzedzam, żeby tych „czarnych, niedostępnych” nie brać dosłownie. Siostra ma do siebie ogromny dystans, zawsze podkreśla, że zarówno w zakonie, jak i w życiu generalnie, śmiech pozwala jej wytrwać w dobrej formie. Widziałam się z nią kilka dni temu, czytała książkę; wymieniałyśmy wrażenia z charakterystycznym dla niej spokojem i dystansem do świata.

Jeśli chodzi o moje wyobrażenie o życiu zakonnym przed napisaniem tej książki, to były one różne. Przede wszystkim opierałam się nie tyle na swoim „widzimisię”, a na społecznych wyobrażeniach o siostrach. Rozmawiałam ze świeckimi znajomymi, od których usłyszałam na przykład, że zakonnice powinny się wstydzić i czuć odpowiedzialne za patologię przemocy i pedofilii w Kościele, który przecież współtworzą. Ale spotykałam się również z opiniami pełnymi współczucia, z których wynikało, że zakonnice są zahukane i ograniczone – w przeciwieństwie do księży, którzy mają wszystkiego pod dostatkiem i mogą robić, co chcą.

Sama miałam wiele przemyśleń w drodze do klasztoru kontemplacyjnego w Żarnowcu. Odwiedziłam Opactwo Benedyktynek, skąd pochodzi siostra Małgorzata. Dosyć naiwnie i absurdalnie spodziewałam się przytłaczających zakonnych murów, klasztornej furty zamykanej na wielki klucz, dudniącej ciszy i posępnych spojrzeń. Tymczasem zamiast furty była furtka i to całkiem otwarta, nikt mnie nie potępiał, nie nawracał, siostry rozmawiały ze mną życzliwie, otwarcie. To na pewno było może nie tyle zaskoczenie, ile ciekawe odkrycie.

Czy ma pani wrażenie, że mit miłości romantycznej w pewien sposób szkodzi zakonnicom? Podobnie jak kształtuje uproszczone wyobrażenie związku, na zasadzie „żyli długo i szczęśliwie”, tak i sprowadza wybory tych kobiet wyłącznie do emocji.
To ciekawa teza. Być może jest w niej trochę prawdy. Nie powiedziałabym jednak, że romantyczne wyobrażenie szkodzi zakonnicom, tylko bardziej tym, którzy je mają. Często stawiamy jakieś tezy na podstawie swojego widzimisię albo raz zasłyszanej historii, nie pytając u źródła. Myślę, że nasze wyobrażenia o siostrach zakonnych są może nie tyle romantyczne, tylko „nie-update’owane”. Często słyszę na przykład pytanie, czy zakonnice mogą iść na studia. Dziś muszą, żeby w ogóle wykonywać wiele swoich zadań. Blokowanie studiowania to raczej melodia przeszłości, i to bardzo odległej.

Sprowadzanie wyborów zakonnic do emocji jest krzywdzące i wskazuje na ogromną naiwność. Czy naprawdę zakładamy, że kobieta decyduje się na masę zakonnych poświęceń pod wpływem porywu serca? Siedem do dziewięciu lat formacji to czas, w którym ma szansę poznać wszystkie aspekty przyszłego życia, i za każdym razem może powiedzieć: „rezygnuję”.

Czy przy pisaniu tej książki poczuła pani, że w gruncie rzeczy zakonnice są bardzo podobne do kobiet świeckich? Czy odwrotnie: mury dzielą „nas” i „je” do tego stopnia, że trudno nawzajem zrozumieć swoje wybory?
Myślę, że kobietom spoza klasztoru bliżej do zakonnic, niż mogłoby się stereotypowo wydawać. Na pewno różni nas wiara i dostęp do ogólnie przyjętych atrybutów codzienności, ale czy różnią nas potrzeby, podejście do człowieka, wartości – tego bym nie przesądzała. Starałam się to pokazać w książce, nawiązując do mojej osobistej sytuacji życiowej i zaczynając od refleksji nad konsekwencjami własnych wyborów. Moja historia jest dla mnie reporterskim narzędziem do pokazania połączenia, czy podobieństw, życia kobiet zakonnych i tych, które żyją poza klasztorem, i niekoniecznie są w ogóle wierzące, tak jak ja. Myślę, że w narracji o zakonnicach bardzo potrzeba takiego normalnego podejścia.

Justyna Dżbik-Kluge, dziennikarka radiowo-telewizyjna. Prowadzi konferencje, debaty, tworzy podcasty. Jest autorką książek, m.in. reportażu „Ratownik. Nie jestem bogiem”.

Polecamy książkę: „Śluby (nie)posłuszeństwa. Prawdziwe życie zakonnic”. Polecamy książkę: „Śluby (nie)posłuszeństwa. Prawdziwe życie zakonnic”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze