1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Rzeczy, których nie wiesz o swoim kocie

Rzeczy, których nie wiesz o swoim kocie

Koty mogą doświadczać emocji podobnych do ludzkich, choć oczywiście w mniejszym stopniu przetwarzają je za pomocą rozumu i samoświadomości. Ból fizyczny również generuje emocje. (Fot. Nazar Rybak/Getty Images)
Koty mogą doświadczać emocji podobnych do ludzkich, choć oczywiście w mniejszym stopniu przetwarzają je za pomocą rozumu i samoświadomości. Ból fizyczny również generuje emocje. (Fot. Nazar Rybak/Getty Images)
Dom bez kota to głupota – pisze w swojej książce „Kocie story” Katarzyna Burda. I obala mit, że ludzie udomowili te zwierzaki z powodu ich zdolności łowczych. Wygląda bowiem na to, że to one nauczyły się znosić towarzystwo człowieka.

Fragment książki „Kocie story. Miłość, fascynacja i trudna sztuka wspólnego życia” Katarzyny Burdy, Wydawnictwo Zwierciadło. Skrót i śródtytuły pochodzą od redakcji. Książka do kupienia na sklep.zwierciadlo.pl.

Badania genetyczne przeprowadzone w ostatnich kilkunastu latach w różnych ośrodkach naukowych na świecie pokazały jednoznacznie, że proces udomowienia kota wcale się nie zakończył. Kot wciąż wykazuje wiele zachowań dzikiego zwierzęcia. Kiedy przestaje dostawać jedzenie od człowieka, bez problemu zamienia się w skutecznego łowcę, nawet jeśli całe życie spędził na kanapie.

Niektórzy badacze uważają, że u podłoża zacieśnienia kontaktów kocio-ludzkich wcale nie leżała nasza chęć posiadania etatowego zabójcy myszy. Wartość użytkowa kota zawsze była nikła, nawet jako łowcy gryzoni. W tej roli dużo lepiej sprawdzają się na przykład teriery albo fretki. Jednak kot domowy wykształcił cechę, która pozwala mu bez problemu odnaleźć się w towarzystwie ludzi – całkowicie wbrew swojej naturze nauczył się tolerować człowieka w otoczeniu i stał się stworzeniem społecznym. A przynajmniej całkiem sprawnie udającym, że tak jest. A człowieka to obłaskawienie zwierzęcia, które wciąż zachowało swoją dziką naturę, najwyraźniej zachwyciło tak, że machnął ręką na zaganianie kota do pracy i pozwolił mu wylegiwać się przy piecu.

Skomplikowane życie wewnętrzne

Z kocimi emocjami problem mają nie tylko opiekunowie. W porównaniu z psami są dużo trudniejsze do „odczytania” i zrozumienia również dla naukowców zajmujących się zwierzęcą psychologią, bo są mniej ekstrawertyczne, mniej nastawione na komunikację z człowiekiem i okazywanie emocji. Czy to oznacza, że koty ich nie mają? Bynajmniej! Koty mogą doświadczać emocji bardzo podobnych do ludzkich, choć oczywiście w mniejszym stopniu przetwarzają je za pomocą rozumu i samoświadomości. Ale mogą odczuwac:́ lęk, strach, zadowolenie, szczęście, ekscytację, ulgę czy przygnębienie. Wiemy to stąd, że w kocim mózgu są struktury i całe rejony bardzo podobnych do tych, które w naszym mózgu odpowiadają za nasze stany emocjonalne, na przykład za uczucie strachu. W obliczu zagrożenia życia koty mogą odczuwać panikę, potrzebę ucieczki albo walki, wściekłość. Ból fizyczny również generuje emocje – smutek, przygnębienie, złość, zobojętnienie.

Kotami, podobnie jak innymi ssakami, w tym ludźmi, rządzą popędy i potrzeby – a ich wyrazem są właśnie odczuwane emocje. Bardzo silnym ich wyzwalaczem jest popęd płciowy i ewolucyjnie wdrukowana w geny wszystkich istot potrzeba posiadania potomstwa i opiekowania się nim. Kotki szybko porzuciłyby swoje kocięta, gdyby nie odczuwały takich emocji, jak: przywiązanie, potrzeba bliskości z potomstwem, lęk o jego bezpieczeństwo. Kocięta też czują w kontakcie z matką silne emocje, potrzebę przebywania jak najbliżej niej, lęk, gdy znika z oczu, żal, kiedy nie wraca zbyt długo.

Wiele emocji rodzi się w czasie wspólnego dorastania. To chęć rywalizacji, radość z zabawy, ciekawość świata. Wtedy kocięta po raz pierwszy doświadczają frustracji, kiedy nie uda im się osiągnąć celu, podskoczyć wystarczająco wysoko, żeby dostać się na stół, albo wygrać z rodzeństwem w zapasach. Widzieliście kiedyś, jak taki maluch się złości na brata czy siostrę? Wygląda to przekomicznie, ale przecież jasne jest, że emocje go wprost rozsadzają!

Czy to na pewno ciało stałe?

Kocie ciało to istny majstersztyk natury, który pozwala tym zwierzętom na niezwykły zakres aktywności. Funkcjonuje nawet powiedzenie, że kot zachowuje się niczym płyn nienewtonowski – niby jest ciałem stałym, ale kiedy trzeba, potrafi rozlać się i idealnie wpasować na przykład w kształt umywalki, pudełka czy dziury w płocie. Niesamowity zmysł równowagi pozwala kotom swobodnie przechodzić na wysokościach po cienkiej linie albo gałęzi, przy wspomaganiu się ogonem jako przeciwwagą dla ciała.

Zmysł równowagi, pozwalający błyskawicznie zorientować się w przestrzeni nawet w powietrzu, to niejedyna kocia superzdolność. Koty mają też narząd, którego natura nie dała człowiekowi. To oczywiście wibrysy, długie włosy przy pyszczku, potocznie zwane wąsami. Służą one jako zmysł dotyku i orientacji w przestrzeni.

Koty wyczuwają także otoczenie, podobnie jak my, przez opuszki palców. Potrafią rozpoznać temperaturę czy rodzaj podłoża, a także rozchodzące się w nim wibracje, pochodzące chociażby od kroków człowieka czy – jak sądzą niektórzy naukowcy – również od aktywności sejsmicznej planety. Że zwierzęta czują je wcześniej niż ludzie, nie trzeba nikogo przekonywać. Od zarania dziejów przekazywano opowieści o tym, jak zwierzęta stają się niespokojne, wpadają w panikę, te uwiązane zrywają się i uciekają nie wiadomo przed czym. I dopiero potem ziemia zaczyna drżeć.

Porozmawiajmy o emocjach

Zdarza się, że kot patrzy nam przeciągle w oczy. Jego powieki powoli opadają do połowy, a potem podnoszą się leniwie. To jest tak zwany koci uśmiech czy koci pocałunek. Tak właśnie okazują nam pozytywne emocje i swoje przywiązanie – dowodzi dr Tasmin Humphrey z Uniwersytetu w Sussex. Jak się jednak okazuje, kot nie tylko obdarza nas swoim kocim uśmiechem, ale oczekuje również, że ten uśmiech odwzajemnimy. Jeśli człowiek w odpowiedzi na kocie przymrużenie oczu zrobi dokładnie to samo, kot odczyta to jako nasz uśmiech do niego.

Koci uśmiech zna zapewne każdy właścicielkota, podobnie jak podstawowe komunikaty, które kot przekazuje za pomocą swojego ogona. W ten sposób zwierzęta komunikują się głównie z innymi przedstawicielami gatunku, ale też nam mogą w ten sposób wiele powiedzieć. Co ciekawe, mowa ich ogona jest zupełnie inna niż psiego i osoby nienawykłe do kontaktu z kotami może zmylić. Główna różnica polega na tym, że o ile u psa machający w prawo i w lewo ogon jest najczęściej oznaką radości i przyjaznych uczuć, to machający ogon kota, taki, w którym ruch zaczyna się u nasady, to oznaka złości lub zaniepokojenia. Co innego, gdy kot macha tylko samym czubkiem ogona postawionego na sztorc, wyginając go niespiesznie w literę S – to zdecydowanie oznaka zadowolenia i przyjaznych uczuć.

Generalnie, im ogon jest wyżej, tym kot w lepszym nastroju i spokojniejszy. Koty unoszą ogon w geście przyjaznych uczuć nie bez powodu – pokazują jednocześnie odbyt, pozwalając innemu kotu czy psu na jego powąchanie. Tam bowiem znajdują się gruczoły, lotne związki zapachowe, które służą do węchowej komunikacji. Kot, podnosząc ogon, niejako przedstawia się swojemu rozmówcy, pozwala poznać swoje zapachowe imię.

A co jeszcze mówi nam koci ogon? Ogon lekko opuszczony i nastroszony to też komunikat nietrudny do odczytania. Kot wtedy bardzo się boi i próbuje odstraszyć niebezpieczeństwo. Bardzo często taki ogon koty prezentują na widok psów, a towarzyszy temu prychanie i syczenie.

Kot rozzłoszczony w charakterystyczny sposób bije ogonem o podłoże. Uwaga, bo to może świadczyć o tym, że nie podoba mu się nasze głaskanie czy zabiegi higieniczne i za chwilę pacnie nas łapą – być może łagodnie, ze schowanymi pazurami, albo od razu ofensywnie, zostawiając na ręce czy nodze krwawe ślady swojej frustracji. Im niżej ogon i im gwałtowniej majta na obie strony, tym większa gotowość do ataku – również w trakcie polowania, ale też zabawy w polowanie. Wtedy towarzyszą temu położone na głowie uszy i rozszerzone źrenice. Kot zaciekawiony, ale zrelaksowany trzyma lekko drgający ogon prosto w górze, jak wykrzyknik – choć w tym przypadku bardziej pasowałby znak zapytania.

Przyjaciel z pazurem

Czy warto ulec podszeptom serca bijącego mocniej, gdy oglądamy zdjęcia kociaków szukających domu albo słodkich maluchów z hodowli? Czy godzić się na kota, o którym marzy nasze dziecko (i wiadomo, że opieka nad zwierzakiem spadnie na nas)? Ano warto, i to nie tylko ze względu na kocie dobro, lecz także na nasze, ludzkie. A zwłaszcza dziecięce.

Wiele badań mówi o tym, że dzieci wychowywane w obecności zwierząt mają lepszą odporność i rzadziej zapadają na alergie. Ale mniejsza z tym, bo kontakt ze zwierzęciem to często najlepszy balsam na dziecięcą duszę – nie ocenia, nie wymaga, wysłucha wszystkich trosk i jest zawsze obecny.

Oczywiście kot nigdy nie może być traktowany jak zabawka i w tym już rola dorosłych, aby nauczyli dziecko, że ma ono do czynienia z żywą, czującą istotą. W przeciwnym razie kot weźmie sprawy wychowania brykającego malucha w swoje ręce, a raczej pazurzaste łapy, a tego przecież byśmy nie chcieli. Chociaż kontakt z kocimi pazurami, na przykład podczas prób przytulania na siłę, też jest skutecznym środkiem wychowawczym, pogłębiającym dziecięcą wiedzę o świecie, potrzebach i granicach innych żywych istot.

Katarzyna Burda, dziennikarka specjalizująca się w tematyce naukowej, na stałe związana z „Newsweekiem”. Laureatka nagrody Dziennikarze dla Klimatu. Mieszka na Podlasiu z rodziną oraz dwoma psami i sześcioma kotami. Autorka książek „Psie story” i „Kocie story”, wyd. Zwierciadło.

Ciekawostki

  • Kocie ucho wyposażone jest w 30 mięśni służących do poruszania małżowiną w celu uchwycenia źródła dźwięków.
  • Kocie ciało jest bardzo elastyczne i giętkie dzięki aż 244 kościom szkieletu (dorosły człowiek ma ich 206).
  • Kot ma w śluzówce nosȧ 200 milionów receptorów węchowych, a jego węch jest aż 40 razy bardziej czuły niż węch człowieka.
Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Kocie story
Autopromocja
Kocie story Katarzyna Burda Zobacz ofertę promocyjną
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze