1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. „Prawdziwe znaczenie ogrodnictwa polega na tym, że daje ludziom poczucie własnej wartości” – mówi Monty Don, pisarz i autor kultowych programów w BBC

„Prawdziwe znaczenie ogrodnictwa polega na tym, że daje ludziom poczucie własnej wartości” – mówi Monty Don, pisarz i autor kultowych programów w BBC

Monty Don (Fot. materiały prasowe)
Monty Don (Fot. materiały prasowe)
Monty Don – miłośnik roślin, którego profil na Instagramie obserwuje ponad milion osób z całego świata – traktuje uprawianie ogrodu jak drogę do uzdrowienia i szczęścia. Promuje zrównoważone podejście do przyrody, szacunek dla środowiska i prostotę w pielęgnowaniu roślin. Przekonuje, że nawet najmniejszy ogródek może dawać tyle samo satysfakcji i mieć równie duże znaczenie co największy ogród. Mały jest tym cenniejszy właśnie dlatego, że jest mały, więc każda roślina w nim to skarb.

Fragment książki „Bliżej ziemi”, Monty Don, wyd. Wytwórnia

„Właściwym” ogrodnictwem zająłem się w wieku około siedmiu lat, ale ogród od zawsze był miejscem moich zabaw. Dziś jego uprawa daje mi tę samą radość, którą czułem, kiedy urosłem na tyle, by samodzielnie wyprawiać się z domu i rozbijać swoje dziecięce obozy.

Jednak ogrodnictwo nie zawsze oznaczało dla mnie przyjemność. Prawdę mówiąc, w dzieciństwie prace w ogrodzie traktowałem jak kolejny obowiązek, który musiałem spełnić, zanim wolno mi było czmychnąć, by swobodnie pobawić się w lasach i na dróżkach wokół wioski w Hampshire, gdzie dorastałem. Był to obszar kredowy i teraz zdaję sobie sprawę, że roślinność związana z geologią tej krainy ukształtowała mój świat w takim samym stopniu jak inne aspekty mojego dorastania. Na tamtejszą codzienność składały się buczyny, leszczynowe zagajniki, pola falujące jasną zielenią jęczmienia i bryłki krzemienia połyskującego w kredzie.

Kiedy podrosłem na tyle, by znieść trudy uprawy dużego ogrodu, zostałem posłany do szkoły z internatem. Choć znajdowała się ona zaledwie 30 kilometrów od domu, to gleba tam była słaba, piaszczysta i bardzo kwaśna. Rosły na niej rododendrony, wrzosy i sosny. Towarzysząca mi tęsknota za kredowym krajobrazem mojej wioski była równie silna, co ta za rodziną.

Prawdziwe zamiłowanie do ogrodnictwa przyszło jednak wtedy, gdy miałem około siedemnastu lat. Zdążyłem do tego czasu – mimowolnie – posiąść praktyczne umiejętności i wiedziałem, jak uprawiać warzywa, przygotowywać kompost i dbać o to, by ogród wyglądał w miarę schludnie.

Pewnego dnia wczesną wiosną, gdy przygotowywałem grunt pod wysiew marchewki, ogarnęło mnie ekstatyczne uczucie bycia dokładnie tam, gdzie chciałbym być, poczucie absolutnej satysfakcji danej chwili. Owo poczucie spełnienia w ogrodzie, coś między przyziemnym szczęściem a mistycznym uniesieniem, nigdy mnie nie opuściło.

Tamtej nocy śniło mi się, że moje dłonie wrosły głęboko w kredową glinę i zapuszczają korzenie. Obudziłem się wypoczęty i w pełni przekonany, że to, co w przyszłości da mi utrzymanie i uczucie spełnienia, będzie – musi być – zakorzenione w ziemi.

Zawsze jednak uprawa ogrodu miała dla mnie charakter prywatny i głęboko osobisty. Jeśli nie liczyć różnych etapów studiów, gdy pracowałem we Francji, w Anglii, by częściowo pokryć wydatki związane z nauką, nigdy nie zarabiałem na życie jako ogrodnik. Jestem amatorem, a zdobytą wiedzę zawdzięczam jedynie samodzielnej nauce i przeszło pięćdziesięciu latom osobistego doświadczenia. Przyznaję, że jestem całkowicie oczarowany ogrodnictwem i uczę się obsesyjnie, będąc w posiadaniu obszernej biblioteki, do której co rusz wracam.

To uczucie towarzyszące wkładaniu dłoni w ziemię i uprawie pięknego ogrodu wyłącznie dla przyjemności i satysfakcji – mojej własnej i mojej rodziny – nigdy nie pozwala mi o sobie zapomnieć.

Wierzę jednak, że ogrody to nie tylko uprawiane w nich rośliny, ale i ludzie, którzy je tworzą. Jesteście integralną częścią swojego ogrodu. Bez was on nie będzie istniał.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Mały ogród w mieście

Większość ludzi żyje w miastach i w ich najbliższym otoczeniu, gdzie przestrzeń jest na wagę złota. Ich ogrody są więc przeważnie małe, a zważywszy na stale rosnącą liczbę ludności, można przyjąć, że będą coraz mniejsze. Dlatego też zdarza mi się słyszeć uwagi – nie zawsze życzliwe – że mój ogród jest za duży, by dało się go odnieść do tych „zwyczajnych”. Ogrodnicza przyjemność jednak nie zna hierarchii.

Nawet najmniejszy ogródek może dawać tyle samo satysfakcji i mieć równie duże znaczenie co największy ogród. Mały jest tym cenniejszy właśnie dlatego, że jest mały, więc każda roślina w nim to skarb i każda jest co dzień dostrzegana. Niewielkie ogrody, dzięki starannemu zaplanowaniu i doborowi gatunków, mogą ponadto być nadzwyczaj poruszające i satysfakcjonujące, niezależnie od stylu i od tego, czego się od nich oczekuje. Znam całkiem sporo pustawych wielkich ogrodów i malutkie, w których przebywając, czuję fascynację i głęboką satysfakcję.

Postawcie na prostotę

Pierwsza i najważniejsza decyzja w czasie zakładania małego ogrodu marzeń dotyczy tego, co należy pominąć. Małe przestrzenie nigdy nie będą wszystkim naraz. Zachodzi bowiem niebezpieczeństwo, że jeśli spróbujecie upchnąć w nich za dużo różnych pomysłów, roślin czy funkcji, to całość zamieni się w miszmasz.

Postawcie na prostotę. Niewątpliwie to ona jest najmocniejszą stroną udanych małych ogrodów. Jeśli czulibyście się wniebowzięci, mogąc siedzieć na zewnątrz i czytać książkę, to zbudujcie cały projekt wokół tego marzenia.
Jeśli chcecie na dworze jeść i przyjmować gości, to zaplanujcie dostatecznie dużą przestrzeń ze stołem i miejscami do siedzenia i do tego dostosujcie resztę. Jeśli kolekcjonujecie określonego typu rośliny, urządźcie ogród idealny dla nich. Jeśli wasze dzieci potrzebują miejsca do zabawy, to będziecie musieli zrezygnować z drogocennych odmian. I tak to leci. Prostota oznacza przejrzystość zamierzeń, podejmowanie decyzji i trzymanie się ich.

Odnosi się to także do poszczególnych rabat. Zdecydujcie, jaki efekt chcecie uzyskać, czy to będzie szaleństwo zielnych bylin, chłodna zmysłowość traw, czy funkcjonalność grządki warzywnej – i na nim się skupcie. Pielęgnacja takiego założenia jest łatwiejsza i mniej stresująca, bo wszystko zmierza w jednym kierunku.

Nie chcę przez to powiedzieć, że nie możecie pokusić się o różnorodność i niespodzianki.

Prawdę mówiąc, bez nich byłoby nudno. Ale powinny się one raczej obracać wokół waszego pomysłu czy motywu przewodniego, niż z nimi konkurować. Mały ogród wypada najlepiej, gdy podąża za sezonowymi zmianami następującymi po sobie, nie zaś dąży do zmian, które dzieją się jednocześnie.

Dlatego sadźcie z uwzględnieniem wszystkich czterech wymiarów: wysokości, szerokości, głębokości i… czasu. Wykorzystujcie rośliny cebulowe, jednoroczne, pnącza o ładnych nie tylko kwiatach, ale i liściach – wszystko to, co rozciągnie w czasie ogrodowy popis, i w ten sposób do maksimum wykorzysta potencjał ograniczonej przestrzeni.

Płyńcie z prądem

Uprawiajcie to, co chce rosnąć. Wybierajcie rośliny, które doskonale sobie radzą w najbliższej okolicy. Jeśli więc do waszego ogrodu dociera bardzo mało światła i przez większość dnia rabaty toną w cieniu, to wykorzystajcie tę okoliczność i wyspecjalizujcie się w gatunkach uwielbiających cień. Paprocie, bluszcz, mahonie, tiarelle, cyklameny, funkie, wytrzymałe bodziszki i przytulia wonna to tylko kilka roślin, które świetnie sobie radzą w stosunkowo ciemnych miejscach i wyglądają przy tym wspaniale.

Ponadto dobrze przygotujcie glebę. Mały ogród daje ten ogromny luksus, że nie zabiera dużo czasu, nawet jeśli wymaga wielu starań. Częstym problemem nowych ogrodów jest koszmarnie zbita ziemia z cienką tylko warstwą urodzajnej gleby, skrywająca mnogość grzechów z czasu budowy.

Przygotujcie rabaty, jak należy, pozbądźcie się gruzu i zbitej ziemi, dodajcie mnóstwo organicznej żyzności. Wiele się spodziewacie po swojej ograniczonej przestrzeni, dlatego wiele musicie w nią włożyć. O ile nie jest wam potrzebna strefa dla dzieci, trawnik w bardzo małym ogrodzie zazwyczaj nie będzie dobrym pomysłem. Ilość koszenia nie uzasadnia posiadania kosiarki, a zaniedbany spłacheć trawy zawsze pozostanie właśnie taki – zaniedbany.

Najpowszechniejszym błędem, który napotykam w małych ogródkach za domami, jest duży trawnik, który zajmuje większość powierzchni, z zaledwie paskiem uprawianej ziemi o szerokości może pół metra u podnóża płotu. Takie rozwiązanie tylko podkreśla brak przestrzeni. Jeśli chcecie mieć trawnik, rozważcie utworzenie ścieżki między rabatami, która was do niego zaprowadzi, albo nadanie mu formy koła otoczonego przez bujną roślinność, wywołującą wrażenie, że przestrzeń jest większa niż w rzeczywistości.

Zamiast trawnika może lepiej sprawić sobie kawałek utwardzonej nawierzchni dokładnie takiej, na jaką macie ochotę – z płyt chodnikowych, cegieł, polnego kamienia, kamiennych płyt czy czegokolwiek chcecie. Utwardzona nawierzchnia o wiele bardziej nadaje się do stworzenia saloniku ogrodowego i wymaga znacznie mniej pracy. W dodatku jest idealnym miejscem dla doniczek.

Ale możecie też nie mieć otwartej przestrzeni w ogóle. Cały ogród możecie wypełnić roślinami z wąską tylko ścieżką zapewniającą przejście i niewielkim placykiem, na którym zmieści się kilka krzeseł i niewielki stolik, tak byście mogli siedzieć otoczeni kolorem i zapachem. Jedynymi zasadami, których należy przestrzegać, są te, które liczą się dla was.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Zainwestujcie w doniczki

Mały ogródek pomieści zarówno sporą liczbę ustawionych ciasno małych doniczek, jak i kilka bardzo dużych donic. Przedmiot czy roślina wielkich rozmiarów może doskonale się wpasować w niewielką przestrzeń, o ile przy ich wyborze będziecie bezwzględnie wybredni. Jeśli stwierdzicie, że nie wyglądają absolutnie idealnie, zrezygnujcie z nich. Każda jedna rzecz powinna was zachwycać. Tu nie ma miejsca – i to dosłownie – na kompromis. Musicie pytać siebie o każdą roślinę, każdy kamień na ścieżce, każdą doniczkę – czy to jest najlepsze wykorzystanie dla tego kawałka przestrzeni, czy może rzecz jest ładna, ale nie pasuje do miejsca?

Większość z nas, decydując o tym, jakich materiałów użyć, widzi raczej praktyczne ograniczenia niż nieskończony wybór. Mamy ograniczone fundusze, czas i energię i radzimy sobie, jak najlepiej potrafimy, z tym, co posiadamy. Ale im mniejszy ogród, tym gorzej się to sprawdza. Bądźcie drobiazgowi i cierpliwi. Lepiej jest nie użyć niczego i zaczekać, niż użyć czegoś niewłaściwego. Przez cały czas celujcie w zamierzony efekt i bądźcie gotowi nieustannie wprowadzać zmiany w drodze do doskonałości. Skupienie uwagi na szczegółach to kwintesencja zajmowania się małą przestrzenią.

Wytyczcie podziały

Żaden ogród nie jest tak mały, by nie dał się podzielić na mniejsze przestrzenie. Długa i wąska działka w mieście może dać dwa albo i trzy kwadratowe lub prostokątne „pokoje” połączone ścieżką. Kwadratowe patio może mieć dwa poziomy. Pusty prostokątny ogród pozwala wydzielić strefę, która będzie otwarta i pod ścisłą kontrolą i która poprowadzi ku przestrzeni gęsto i intensywnie obsadzonej – albo na odwrót. Nie mówię, że tak być powinno, podpowiadam tylko, że warto pomyśleć o korzyściach płynących z podzielenia waszego małego miejskiego ogródka na różne strefy.

Chcąc dokonać podziału, można wykorzystać lity ceglany mur lub zimozielony parawan z bukszpanu czy cisa, ale też bardziej ażurowe żywopłoty liściaste, które idealnie przełamują wiatr i prześwitują zimą, a nawet nieprzesłaniającą widoku niską zieloną obwódkę, którą jednak trzeba obejść, czy też trejaż, przez który wszystko widać. Każdy podział będzie zapraszał dalej, w głąb i dawał możliwość zróżnicowania typów bądź kolorów nasadzeń. Rzecz jasna, nawet najmniejszy skrawek musi harmonizować z całością ogrodu. Wprawdzie nie da się go poskładać jak fragmentów patchworkowej kapy, ale przynajmniej gdy jeden kawałek nam się nie uda albo znajdzie się na nim brzydsze nasadzenie, to nie zrujnuje to całego otoczenia. Takie podejście ma swoje wady – wymaga więcej pracy niż bardziej jednolity projekt i może nużyć. Piękno małego ogrodu polega jednak na tym, że cudownie odpłaca się za poświęcony mu czas.

Działajcie z rozmachem

Jednym z najpowszechniejszych błędów popełnianych podczas projektowania małej przestrzeni jest myślenie, że wszystko w niej musi być małe. Zazwyczaj jest na odwrót. Kilka dużych roślin sprawi, że przestrzeń wyda się większa, podczas gdy mnóstwo małych wywoła przytłaczające wrażenie. Jest sporo małych drzew – wspomniane już klony, wiśnie i jabłonie ozdobne – które zmieszczą się nawet w najbardziej kompaktowym ogródku, a każdemu przyda się nieco strzelistości zapewnionej zwłaszcza przez wysokie rośliny zielne i trawy, które można ściąć nisko zimą albo wiosną, zanim zaczną nadmiernie dominować.

Sadząc, wykorzystajcie każdy najmniejszy kawałek miejsca. W szczelinach w murze idealnie będą się czuły zioła takie jak tymianek, kwiaty takie jak żagwin zwyczajny (Aubrieta deltoidea) i maleńkie stokrotki przymiotna Karwinsky’ego, a spękania nawierzchni doskonale wypełnią choćby płożąca mięta korsykańska, przywrotnik miękki i posłonek rozesłany.

Sadźcie pnącza

Mury i płoty w małych ogrodach mają tę samą wysokość co w dużych, a przez swoją wertykalność tym bardziej zyskują na znaczeniu, im mniejsza jest powierzchnia horyzontalna. Należy wykorzystać każdy centymetr ściany czy ogrodzenia. Stwarza to także wiele dodatkowych możliwości wydzielenia prywatnych zakątków – nawet jeśli będzie to tylko jedno krzesło – co moim zdaniem jest bardzo ważne, jeśli w ogrodzie macie się w pełni zrelaksować.

Wszystkie pnącza sadźcie co najmniej pół metra od płotu albo muru. Będą dzięki temu o wiele lepiej rosły. Ale umieśćcie je dosyć blisko siebie, mniej więcej co metr. Oczywiście splotą się ze sobą, ale to nic, bo dzięki temu przeplatać się będą także ich pory kwitnienia. I tak na przykład kwitnienie powojnika alpejskiego może się zazębić z kwitnieniem róży pnącej, a w sierpniu pierwsze skrzypce zagra powojnik włoski.

Przy zacienionym murze wykorzystajcie bluszcz i hortensję pnącą oraz różę, na przykład odmiany ‘Souvenir du Docteur Jamain’. Mieszajcie je i przeplatajcie, żeby stworzyć zieloną, miękką barierę, której potrzebujecie tak samo jak koloru i zapachu. Zainwestowałbym także w naprawdę mocny trejaż, na którym rośliny te będą się wspierać.

Wewnątrz ogrodu po podporach w kształcie wigwamów mogą się piąć jednoroczne pnącza jak groszek pachnący, kobea, wilec albo pałczatka. Wszystkie one będą też rosły w pojemnikach.

Późno kwitnące powojniki, jak te z gatunku włoskich, mogą się wspinać po krzewach i kratkach i co roku powinny być mocno cięte, żeby nie przytłoczyły otaczającej ich przestrzeni. Małe ogrody często są mocno osłonięte, więc mogą sobie w nich poradzić wspaniale pachnący jaśmin gwiazdkowy i powojnik Armanda, które w dużym ogrodzie byłyby za bardzo odsłonięte.

Monty Don (Fot. materiały prasowe) Monty Don (Fot. materiały prasowe)

Nie bójcie się drzew

Tam, gdzie nie ma zbyt wiele miejsca, drzewo musi się bardzo postarać, żeby uzasadnić, dlaczego zajmuje przestrzeń, i dlatego należy je dobrać z rozmysłem. Japoński klon palmowy jest pod tym względem cudowny: mrowie misternie powcinanych liści olśniewających jesiennym kolorem czyni z niego idealne drzewo do małego ogrodu. Dobrze czuje się zarówno w gruncie, jak i w pojemniku, i jeśli tylko zapewni mu się osłonę od wysuszających wiatrów i dość wilgotne powietrze, jest łatwy w uprawie. Nie lubi gleby kredowej ani wapiennej, za to żyzne, przepuszczalne podłoża o obojętnym lub kwaśnym odczynie pasują mu idealnie. Odmiana ‘Atropurpureum’ dorasta do około sześciu metrów, a finezyjnie powcinane liście Acer palmatum var. dissectum dodają i tak subtelnemu drzewu delikatności. Nic dziwnego, że Japończycy otaczają je taką czcią.

Klony nie sprawiają żadnych szczególnych trudności, choć ich liście mogą być atakowane przez mszyce i ulegać przez to zniekształceniu. Największy problem

stanowi wysuszenie przez wiatr. Szczególnie dotyczy to drzew rosnących na wybrzeżu smaganym przez słone wichry. Uprawiajcie je w osłoniętym miejscu, z dala od promieni porannego słońca, żeby uniknąć poparzeń słonecznych w mroźne dni, jednak przede wszystkim chrońcie je przed zimnym, wysuszającym wiatrem.

Wpuście wodę

Nawet niewielka ilość płynącej wody może całkowicie odmienić ogród, wprowadzić do niego muzykę, dodać energii i migoczącego światła, zapewnić warunki do uprawy całej gamy roślin. Ciemna ściana może pomieścić prostą kaskadę w postaci strumienia spływającego po murze do misy, z której woda jest pompowana z powrotem do góry, i tak w kółko. Tworzy się dzięki temu idealne środowisko dla lubiących cień i wilgoć paproci, a trudny zakątek przeistacza się w coś naprawdę atrakcyjnego. Jeśli jesteście bardziej ambitni, możecie zbudować strumień dopełniony sadzawkami, kamieniami i małymi kaskadami. Będziecie potrzebowali tylko spadku poziomu gruntu od źródła do ujścia. Da się to także zrobić na płaskim terenie, jeśli ziemię z oczka wykopanego na końcu strumienia ułoży się na jego początku, a potem ukształtuje się spadek i obłoży koryto kamieniami, tak by całość wyglądała naturalnie. Strumień może zakręcać i wić się przez rabaty, może mieć naturalny kształt albo biec prosto jak kanał.

Obowiązują tutaj dokładnie te same zasady co przy dzikiej sadzawce, czyli koryto strumienia na całej długości trzeba wyłożyć wodoodporną wyściółką, a jej brzegi przykryć ziemią i kamieniami. Kamienie umieszczone w korycie strumienia będą łamać jego powierzchnię, co doda charakteru dźwiękom, gdy woda będzie je omywać, bulgocząc.

Każdy, nawet najprostszy element wodny może sprawić satysfakcję. Bańka wody wznosząca się w pojemniku z kamieniami pęka i omywa je, by spłynąć do małego zbiorniczka pod spodem i wznieść się ponownie. Pośrodku prostej terakotowej urny można umieścić fontannę, która będzie łamać tylko taflę wody, a ta z kolei będzie przelewać się przez brzegi naczynia i spływać do zbiornika.

Japończycy, którzy jak żadna inna nacja opanowali sztukę tworzenia przecudnych małych ogródków, doprowadzili do perfekcji shishi odoshi, urządzenie do odstraszania zwierząt. Kawałek grubej bambusowej rurki jest zawieszony poziomo na zawiasach przymocowanych do większej pionowej konstrukcji skrywającej rurę, która doprowadza wodę z ukrytego zbiornika. Woda ta ścieka z innej, cieńszej bambusowej rurki i spada na tamten grubszy, poziomo zamontowany element. Pod jej ciężarem grubsza rurka na zawiasach opada, woda wypływa, a rurka odskakuje z powrotem w górę i tylnym końcem uderza o specjalnie umieszczony kamień, wydając miły dla ucha stukot. Zależnie od prędkości przepływu – który łatwo dostosować – dźwięk może być słyszalny w zaplanowanych odstępach czasu.

Cokolwiek postanowicie zbudować w swoim ogrodzie, sekret tkwi w wykorzystaniu muzykalności, która zawsze towarzyszy przepływowi wody. Może ona mieć działanie pobudzające, ale też głęboko odprężające.

Te drobne, lecz jakże efektywne konstrukcje wodne najlepiej otoczyć nasadzeniem w prostym stylu ze zdecydowaną przewagą zieleni, tak by wzmocnić chłodne, zmysłowe wrażenie wywoływane przez płynącą wodę.

Mały ogród miejski w kilku słowach

  1. Określcie dosyć precyzyjnie swoje oczekiwania. Małe ogrody nieczęsto mogą dobrze pełnić więcej niż jedną funkcję, ale to zazwyczaj wystarczy, by stworzyć piękną, niezwykle przyjemną przestrzeń.
  2. Zachowajcie prostotę i unikajcie przeładowania. Jeśli chcecie mieć dużo różnych roślin, urządźcie duże rabaty i pogódźcie się z tym, że nie zostanie wiele miejsca na cokolwiek innego. W przeciwnym razie skupcie się na roślinach, które będą stanowić rdzeń ogrodu, i na określonym stylu nasadzeń. Niech one grają pierwsze skrzypce.
  3. Bądźcie stanowczy. Im mniejszy ogród, tym mniej jest w nim miejsca na kompromis. Nie musi to oznaczać większych wydatków, zazwyczaj wiąże się jednak z poświęceniem większej ilości czasu na uzyskanie dokładnie tego, o co wam chodzi.
  4. Zawsze zaczynajcie od kącika wypoczynkowego, a wybrawszy najlepsze miejsce, zorganizujcie wszystko wokół niego. Nie musi być blisko domu, ważne, żeby pozwalał się odprężyć, był słoneczny i dawał poczucie względnej prywatności.
  1. Wykorzystujcie jak najwięcej powierzchni pionowych i sadźcie przy nich rośliny pnące zarówno na obrzeżach, jak i pośrodku rabat. Możliwości wzrostu w górę są w małym ogródku dokładnie takie same jak w największym ogrodzie.
  2. Mały ogród powinien początkowo mieścić nadmiar roślin, które z czasem, w miarę jak będą rosły, należy przerzedzać. Inaczej będziecie mieć przez kilka lat gołą ziemię.
  3. Nie wpadajcie w pułapkę mnogości drobiazgów. Rośliny, pojemniki i materiały o dużych wymiarach sprawiają, że mała przestrzeń wydaje się większa.
  4. Możemy czerpać inspirację z najróżniejszych ogrodów w każdym kształcie i rozmiarze i przenosić je na własne poletka. Może to być po prostu zestaw Zawsze zaczynajcie od kącika wypoczynkowego, a wybrawszy najlepsze miejsce, zorganizujcie wszystko wokół niego. Nie musi być blisko domu, ważne, żeby pozwalał się odprężyć, był słoneczny i dawał poczucie względnej prywatności.
  5. Wykorzystujcie jak najwięcej powierzchni pionowych i sadźcie przy nich rośliny pnące zarówno na obrzeżach, jak i pośrodku rabat. Możliwości wzrostu w górę są w małym ogródku dokładnie takie same jak w największym ogrodzie.
  6. Mały ogród powinien początkowo mieścić nadmiar roślin, które z czasem, w miarę jak będą rosły, należy przerzedzać. Inaczej będziecie mieć przez kilka lat gołą ziemię.
  7. Nie wpadajcie w pułapkę mnogości drobiazgów. Rośliny, pojemniki i materiały o dużych wymiarach sprawiają, że mała przestrzeń wydaje się większa.
  8. Możemy czerpać inspirację z najróżniejszych ogrodów w każdym kształcie i rozmiarze i przenosić je na własne poletka. Może to być po prostu zestaw roślin albo sposób ułożenia stopni czy poprowadzenia pnącza.

(Fot. materiały prasowe) (Fot. materiały prasowe)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze