Zanim złożymy pozew przeciwko pracodawcy, sięgnijmy po „Wezwanie do zapłaty”. Wzór takiego pisma jest stosunkowo prosty – musi zawierać nasze dane teleadresowe, dane naszego dłużnika, informacje, że domagamy się wypłaty z dokładnym określeniem, na jakiej podstawie oraz jakiej kwoty. Podajemy też nasze konto a także informację, że jeśli nie otrzymamy zapłaty, to skierujemy sprawę na drogę sądową. Pismo wysyłamy listem poleconym za potwierdzeniem odbioru. Koszt nie przekracza 6 zł.
Jeśli pierwsze wezwanie nie poskutkuje, to wysyłamy wezwanie ponowne. W sytuacji, gdy opóźnienia wypłat są spowodowane przejściowymi kłopotami, pracodawca prawdopodobnie skontaktuje się z nami i zaproponuje rozwiązanie. Jeśli natomiast po kolejnych dwóch tygodniach nikt z firmy do nas nie zadzwoni, to znaczy, że mieliśmy pecha trafić na pracodawcę nieuczciwego. Wtedy również nie jesteśmy bezbronni.
Pozew do sądu
Jeżeli wykonywaliśmy obowiązki jedynie na podstawie ustnej umowy, to musimy skierować pozew do wydziału pracy sądu rejonowego właściwego dla siedziby pracodawcy. Sąd pracy najpierw ustali, że łączył nas z firmą stosunek pracy, a następnie wyda orzeczenie w sprawie zasadności naszych roszczeń. Pozew składamy osobiście w biurze podawczym w trzech egzemplarzach wraz z załącznikami. Będą je stanowić wspomniane już notatki, kopie korespondencji lub inne dokumenty. W pozwie opisujemy dokładnie przebieg naszej pracy, powołując się na dowody i najlepiej świadków. Jedną kopię – z potwierdzeniem złożenia - sobie zachowujemy. Jeśli w pozwie wnioskujemy również o obciążenie kosztami sądowymi pozwanego (właściciela firmy lub samej firmy, która nas zatrudniała), złożenie pozwu kosztuje nas tylko tyle, ile wynoszą opłaty za ksero.
Podobnie postępujemy w przypadku zatrudnienia na podstawie umowy cywilnej – zlecenia, o dzieło, tyle, że w tej sytuacji kierujemy pozew do wydziału cywilnego sądu rejonowego właściwego dla siedziby pracodawcy. Ten ostatni otrzyma z sądu kopię pozwu. Część pracodawców chce uniknąć dalszych komplikacji i decyduje się wypłacić pieniądze, wtedy wycofujemy pozew.
W przypadku, gdy pracodawca nie zapłaci, czekamy na wezwanie do sądu. - Bałam się rozprawy, sądziłam, że będę musiała odpowiadać na wiele szczegółowych pytań, a moja była pracodawczyni będzie mnie oskarżała o niewłaściwe wykonanie pracy lub coś podobnego – opowiada Monika Chodkowska, kosmetyczka z Warszawy – ale moje obawy były niepotrzebne, moja była szefowa w ogóle się w sądzie nie pojawiła, mnie sędzia zapytał tylko, czy podtrzymuję pozew i po krótkiej przerwie wydał wyrok na moją korzyść. Po otrzymaniu nakazu wypłaty skierowałam sprawę do komornika, który wyegzekwował mój dług – opowiada.
Problemem jest wciąż dość długi czas - od momentu złożenia pozwu do wypłaty mija kilka miesięcy. Paradoksalnie jednak ten czas również pracuje dla nas, bo narastają odsetki, o które powiększona zostanie kwota naszej wypłaty.