1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Listy do Psychologa

Jak poradzić sobie z lękiem?

„To wszystko, co było, sprawia, że czuję strach, gdy dziecko buntuje się, choć cieszę się zarazem, że mówi o uczuciach i domaga się swego” – pisze nasza czytelniczka. (Ilustracja: iStock)
„To wszystko, co było, sprawia, że czuję strach, gdy dziecko buntuje się, choć cieszę się zarazem, że mówi o uczuciach i domaga się swego” – pisze nasza czytelniczka. (Ilustracja: iStock)

Witam, od kiedy zostałam mamą, są momenty, kiedy na zachowanie dziecka nie reaguję prawidłowo, wyzwalają one we mnie lęk, złość. Kiedy urodził się syn, były problemy z karmieniem, po trzech latach dowiedziałam się o zaburzeniach integracji sensorycznej i wtedy zrozumiałam przyczyny jego trudności. I choć wiele z nich minęło, to we mnie narasta wściekłość, gdy on nie chce jeść zupy lub zamiast jeść woli mówić.

To mnie pokierowało do czasów, gdy sama miałam trzy latka i więcej. Mówili o mnie „niejadek”, jednak jadłam wszędzie ze smakiem, spore porcje, ale poza domem. Najpierw domem u dziadków, potem rodziców. Czułam ściśnięty żołądek od śniadania po kolację. Syn poszedł teraz do przedszkola, a do mnie dotarło coś jeszcze: nie radzę sobie z trudnymi emocjami dziecka, męża, bo jako dziecko, zanim wstałam czy przed powrotem do domu, odczuwałam lęk. Nie pamiętam jakichś zaciętych kłótni, bo u dziadków nikt z nikim się nie kłócił, tylko atmosfera była zimna, oschła, ktoś się do kogoś nie odzywał. W rodzinnym domu też tak było, byłam odtrącona z powodu tego, że któreś z rodziców coś przeżywało i całe otoczenie miało to widzieć i czuć to samo.

W moim domu rozmawiamy, często głośno mówię o tym, co mi nie odpowiada, złoszczę się, wyrzucając potokiem słów niezgodę na coś i prośbę głównie o szanowanie moich granic.

To wszystko, co było, sprawia, że czuję strach, gdy dziecko buntuje się, choć cieszę się zarazem, że mówi o uczuciach i domaga się swego. Ale jest to dla mnie bardzo trudne. Chciałabym rzeczy niemożliwej: żeby nasza komunikacja była zawsze owocna, żebym była mamą, która zawsze ze spokojem odpowiada na to, co dziecko przeżywa, co zrobi...

Całe moje dzieciństwo, młodość, okres dojrzewania byłam cicha, grzeczna, posłuszna, byłam podawana za wzór, ale od czasów małżeństwa, macierzyństwa jestem niczym Włoszka, która gdy coś mi nie odpowiada, zgłasza natychmiastowy sprzeciw. Dlaczego mi to tak przeszkadza? I dlaczego tak jak dawniej reaguję bólem żołądka na krzyk dziecka czy niepokój, co mnie spotka w domu?
Zagubiona

Ewa Klepacka-Gryz: Droga Zagubiona, nie ma niczego dziwnego w tym, że w relacji z synkiem ożywa w Tobie pamięć własnego dzieciństwa i relacji z rodzicami. Wszyscy tak mamy. Ty byłaś grzecznym dzieckiem, co niestety w dorosłym życiu prawdopodobnie okupiłaś dolegliwościami psychosomatycznymi – niewyrażone emocje zamieniają się w symptomy, objawy w ciele. Być może w głębi duszy czujesz, że „nie opłaca się” być cichą, niesprawiającą kłopotów. Wychowywana w dwóch domach trochę nie miałaś wyjścia, najprawdopodobniej nie czułaś się wystarczająco bezpiecznie w żadnym z nich. Na zachowanie dziecka reagujesz zniecierpliwieniem czy krzykiem, choć wiesz, że to dobrze, że synek buntuje się czy okazuje emocje. To wywołuje w Tobie ambiwalentne uczucia i stan zagubienia.

Choć ostatnio coraz bardziej modne jest wychowywanie dziecka metodą Parents First, zgodnie z którą szczęście rodziców jest gwarancją szczęśliwego dzieciństwa dzieci, wiele kobiet nadal stawia dobro dziecka ponad swoje. To oczywiście budzi frustracje, zwłaszcza u osób, które w dzieciństwie nie czuły się bezwarunkowo kochane i akceptowane. Na dodatek te wychowywane w atmosferze cierpiącej i poświęcającej się matki mogą czuć się winne.

Reagujesz bólem brzucha na krzyk synka, bo prawdopodobnie trudno jest Ci przyznać nawet przed samą sobą, że malec czasami Cię złości. To naturalne, każda matka często czuje podobnie.

Nie można dać komuś, również dziecku, czegoś czego sama nie masz. Jeśli więc chcesz swojemu dziecku dać wszystko, co najlepsze, najpierw musisz zadbać o samą siebie: zaspokojenie swoich potrzeb (może warto porozmawiać o tym z mężem czy z przyjaciółką), wsparcie, w tym również pomoc w zajmowaniu się synem.

Myślę, że warto, żebyś poszła chociaż na jedną sesję do psychoterapeuty, by w akceptującej i bezpiecznej relacji opowiedzieć o tym wszystkim, co dla Ciebie trudne, czego się wstydzisz czy obawiasz.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze