1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Listy do Psychologa
  4. >
  5. Królowa dramatu – 6 objawów, po których ją rozpoznasz

Królowa dramatu – 6 objawów, po których ją rozpoznasz

(Fot. CentralITAlliance/Getty Images)
(Fot. CentralITAlliance/Getty Images)
To nie jest zwykłe dopominanie się o uwagę, „wybuchowy” temperament ani nawet potrzeba ekstremalnych doznań. Silna tendencja do dramatyzowania, pod którą kryje się uzależnienie od dramatu i kryzysu, jest wielowarstwowa oraz wszechogarniająca. Psycholog dr Scott Lyons porównuje ją do brania narkotyków.

Życie bez synchronizacji ze światem, nieokiełznany impuls destrukcji, sianie zamętu… Psycholog kliniczny i praktyk medycyny holistycznej dr Scott Lyons w przedmowie swojej książki „Nie rób dramy. Jak wyjść z uzależnienia od kryzysu i chaosu” przyznaje, że sam był kiedyś królem dramatu. Bez kontroli dryfował przez życie pełne rozstań, rozczarowań i strat – funkcjonował w wiecznym chaosie. Siebie z tamtych lat nazywa żywym trupem, który gonił za nielicznymi chwilami, żeby poczuć się lepiej. W książce uświadamia, czym jest to uzależnienie i z czego wynika, oraz prowadzi nas przez podróż do uzdrowienia.

Jak uzewnętrznia się uzależnienie od dramatu? Poznanie jego typowych objawów pomaga zrozumieć, jak wpływa ono na relacje oraz zdrowie psychiczne i fizyczne.

1. Poczucie braku kontroli nad życiem

Nieumiejętność panowania nad własnymi reakcjami emocjonalnymi sprawia, że świat, w którym żyje królowa lub król dramatu, jest zupełnie nieprzewidywalny, a przez to zagrażający. Nikt z nas nie jest w stanie skontrolować wszystkiego i w 100 procentach zawiadować nurtem życia, ale osoby uzależnione od kryzysu i chaosu są pozbawione poczucia sprawczości w dużo większym stopniu. Odnoszą nieodparte wrażenie, że nie potrafią zarządzać swoją rzeczywistością. Prowadzi to do wewnętrznego przytłoczenia, bezradności i poczucia krzywdy. Z tego powodu często zwykłe problemy czy wybory, przed jakimi stawia nas życie, stają się dla kogoś takiego końcem świata, katastrofą, niesprawiedliwością i klęską.

2. Ciągła intensywność emocji i uczuć

Intensywność ta podlega wahaniom, ale nigdy całkowicie nie znika. Dr Scott Lyons pisze, że królową bądź króla dramatu można porównać do czajnika z gotującą się wodą, który w każdej chwili może buchnąć gorącą parą. Gniew uzależnionych od siania chaosu jest nieokiełznany, atakujący i agresywny. Noszą oni w sobie przymus natychmiastowego mocnego reagowania i działania na pełnych obrotach. Kreują życie pełne poświęceń, przedsięwzięć i terminów na ostatnią chwilę. Żyją w szalonym tempie i do tego na krawędzi. Sami sobie generują nieadekwatne do okoliczności napięcie – nawet najprostsze zadania w ich wykonaniu wydają się wyczerpujące i uciążliwe. Z zewnątrz wygląda na to, że to silni ludzie o niespożytej energii, tajemnica ich wiecznej ruchliwości tkwi zaś w tym, że żyją w poczuciu, że jak zwolnią, to przestaną istnieć.

3. Skłonność do przesadnych reakcji

Ludzie uzależnieni od kryzysowych sytuacji, które sami aktywują, widzą rzeczywistość jakby przez szkło powiększające. Ich postrzeganie jest skrajne, reakcje przesadzone, a opowiadane historie wyolbrzymione. W słowniku królowej czy króla dramatu często występują takie słowa jak: zawsze, nigdy, porażka, absolutnie, najlepiej, najgorzej, doskonale, ruina, niemożliwe, wszystko i tak dalej. Kochają ekstremalne okoliczności, ponieważ są one uzasadnieniem ogromu ich niepoukładanych emocji. Żyją tak, jakby grali w meksykańskiej telenoweli – te emocje nimi szarpią i rządzą.

4. Poczucie osamotnienia, izolacji i porzucenia

Na pozór wydaje się, że życie osób uzależnionych od kryzysu i chaosu jest barwne, a tymczasem one mają wrażenie, że podążają przez świat w całkowitej samotności. Jak pisze dr Scott Lyons, podczas terapii okazuje się, że ich dramatyczna strona tak głośno krzyczy i histeryzuje, bo jest bezbronna i wrażliwa, więc pragnie, by ktoś ją usłyszał i zrozumiał. Uczuciom porzucenia i osamotnienia towarzyszą nieufność, brak wiary w to, że ktoś mógłby je wesprzeć, pomóc im i być obecny w ich życiu. Dramatyzowanie często zniechęca do nich ludzi, co oni odbierają jako porzucenie i zaniechanie, i tak nasilają się poczucie krzywdy oraz ból izolacji. Bo oni też odrzucają. Z zewnątrz wydaje się, że osoby uzależnione od dramatu nieustannie poszukują uwagi, przy czym nie są skłonne przyjmować żadnych rad i propozycji. Tak się dzieje, ponieważ bliskie relacje ich przerażają, stanowiąc zagrożenie dla ich wrażliwości.

5. Stałe poczucie niepokoju

Cechą charakterystyczną uzależnienia od dramatu jest ciągłe podenerwowanie i zaniepokojenie oraz poczucie, że wszystko idzie źle. Paradoksalnie spokój wyzwala jeszcze większy dyskomfort – poczucie zagrożenia. Taki sposób myślenia i odczuwania jest przyczyną ustawicznej czujności. Uzależnieni od dramatu nieustannie wypatrują przeszkód, zawirowań i niebezpieczeństw. Nieważne, dokąd idą i co robią, niepokój i gniew cały czas podążają ich śladem, a oni bezskutecznie starają się racjonalizować te emocje, które i tak wygrywają. Dla nich ulec komfortowi, to stać się bezbronnym, a wtedy – według ich mniemania – nie będą mogli przygotować się na kolejne niepowodzenie i kryzys, bojąc się, że nie ogarną chaosu.

6. Odrętwienie i przeciążenie sensoryczne

Jak twierdzi dr Scott Lyons, ludzie uzależnieni od dramatu mają ciągłe poczucie zarazem nadmiaru i niedoboru uczuć. Pisze o nich: „Są wielkimi wrażliwcami, a przynajmniej za takich się mają. […] Są jak wypchani bawełnianymi kulkami, które pochłaniają wszystko, a z drugiej strony bawełniane kulki to ochrona przed światem i dobrze znanymi pokładami odrętwienia”. Owo odrętwienie i odłączenie są często postrzegane przez nich jako nuda, z którą współwystępuje poczucie przytłoczenia oraz – w konsekwencji – wchodzenie w rolę bezradnej ofiary. Wtedy potęguje się ich brak poczucia kontroli.

Z zewnątrz królowe i królowie dramatu wydają się pozbawieni empatii. Chociaż są bardzo emocjonalni, od razu widać, że są zainteresowani wyłącznie własną narracją. To ich bez reszty angażuje, pochłaniając mnóstwo energii, więc żeby przetrwać, muszą zrezygnować z głębszych uczuć. Dr Lyons pisze, że wiele z nich doświadcza różnych przejawów dysocjacji, czyli zaburzenia polegającego na utracie kontroli oraz integracji tożsamości. Brakuje im solidnego gruntu pod nogami i poczucia stabilizacji. Dryfują niczym statek bez kotwicy i portu, a bezsilność i poczucie, że jest się na łasce otoczenia, w nich narastają. Autor książki wyjaśnia ten mechanizm psychiczny tak: „Brak zakotwiczenia w życiu skutkuje zagubieniem. Tam, gdzie powinno być poczucie sensu i celu, jest tylko zamęt. Uzależnieni od dramatu wydają się jednocześnie obecni wszędzie, jak i nieobecni nigdzie. Podążają w jednym kierunku, po czym go porzucają i udają się w zupełnie inną stronę. Nawet jeśli mają w planach wielkie przedsięwzięcie, nie są w stanie całkiem mu się poświęcić. Ponieważ samoocena i poczucie własnej wartości są pochodnymi poczucia bezpieczeństwa i ugruntowania w swoim ciele, uzależnieni od dramatu mają wrażenie, że czegoś im brakuje i coś jest z nimi nie tak. Bez osadzenia w sobie trudno zaangażować się w to, co akurat się dzieje, a także ocenić, jaka reakcja jest w danej sytuacji uzasadniona, a percepcja osoby uzależnionej od dramatu zostaje zakłócona przez wewnętrzną burzę emocji. […] Komuś z zewnątrz ludzie uzależnieni od dramatu wydają się ekscentryczni, niekonsekwentni, niezdolni do skupienia uwagi i zawsze spóźnieni. Jednakże sam uzależniony stale poszukuje podstawowego znaczenia własnego ja i często myli je z kryzysem, który go otacza”.

Psycholog podkreśla, że jazda na emocjonalnym rollercoasterze towarzysząca uzależnieniu od kryzysu i chaosu niekorzystnie wpływa na sprawczość, elastyczność, osadzenie w rzeczywistości, umiejętność przewidywania oraz dokonywania rozsądnych wyborów. To wszystko ogranicza zdolność do podejmowania ważnych wyzwań oraz adaptacyjnych reakcji, które stymulują rozwój. Co więcej, jak to bywa w przypadku uzależniających zachowań, nałogowe dramatyzowanie – czyli w gruncie rzeczy uzależnienie od intensywności emocji i chaosu – może wywoływać objawy wycofania. Z osobą uzależnioną od dramatu jest podobnie jak z narkomanem, który potrzebuje coraz większych i silniejszych dawek, by się odurzyć. Może to prowadzić do różnego rodzaju problemów fizycznych i emocjonalnych, które obejmują: chroniczne zmęczenie, zaburzenia autoimmunologiczne, fibromialgię, osłabienie odporności, bóle mięśni i stawów, a także izolację i zaburzenia nastroju.

POLECAMY: „Nie rób dramy. Jak wyjść z uzależnienia od kryzysu i chaosu”, dr Scott Lyons, tłum. Magdalena Hermanowska; Wydawnictwo Rebis.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze