W Wielkiej Brytanii wraca moda na śluby kościelne. Jedni twierdzą, że można mówić o "efekcie księcia Williama i Kate Middleton", inni uważają, że to kościół zaczyna dbać o młodych wiernych
Jak podaje The Guardian, według danych za rok 2011 o 4 procent wzrosła liczba małżeństw zawieranych zawieranych w kościele. To prawdziwy powód do radości dla kościoła anglikańskiego: ostatnimi laty liczba zawieranych przed ołtarzem związków małżeńskich zdecydowanie spadała. Przełom nastąpił w zeszłym roku.
Najbardziej sceptyczni publicyści twierdzą, że to zasługa największego kościelnego wydarzenia ostatnich dekad w Wielkiej Brytanii czyli ślubu księcia Williama i Kate Middleton. Miliony Brytyjczyków, którzy z zapartym tchem śledzili weselny dzień tej pary, przychylnym okiem spojrzało także na samą instytucję kościelną. Poza tym w zeszłym roku dwie brytyjskie celebrytki - modelka Kate Moss i piosenkarka Lily Allen, również stanęły na ślubnym, kościelnym kobiercu. Dlatego też wielu uważa wzrost liczby ślubów kościelnych w tak świeckim społeczeństwie jakim są Brytyjczycy za chwilową modę.
Są jednak komentatorzy, którzy zwracają uwagę na zmiany, jakie zaszły w kościele anglikańskim na przestrzeni ostatnich lat. Instytucja ta, uważana za przestarzałą i nienadążająca za zmieniającą się rzeczywistością, postanowiła otworzyć się na młodych. Na potrzeby przyszłych nowożeńców powstała nawet strona internetowa: dzięki której mogą sobie oni sami wybrać miejsce, kościół i dekoracje, w jakiej otoczeniu chcą wziąć ślub.
Co ciekawe wzrost liczny zawieranych w kościołach małżeństw nie przekłada się na uczestnictwo w mszach świętych. Systematycznie spada liczba praktykujących Brytyjczyków, podobnie jak liczba małżeństw zawieranych w ogóle. Czyżby więc naprawdę był to jedynie chwilowy "efekt Kate i Williama"?