1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wychowanie
  4. >
  5. Pozwól dziecku na samodzielność

Pozwól dziecku na samodzielność

Fot. 123rf
Fot. 123rf
Życie w złotej klatce – pod stałym nadzorem przezornych i odpowiedzialnych rodziców – wcale nie prowadzi do szczęścia. Dzieciństwo jest wtedy zbudowane na wyobrażeniach dorosłych, a nie potrzebach dzieci. Nasza ekspertka Ewa Nowak odpowiada na list czytelniczki i wyjaśnia, dlaczego najlepiej wspominamy chwile beztroskiej swobody.

Miałam słabe dzieciństwo. Tylko mama, taty nie znałam – biednie i smutno. Zazdrościłam koleżankom, które chodziły na plastykę czy choreografię. Dwa razy poroniłam. Trzecią ciążę przeleżałam plackiem w domu. Dziś Antek ma pięć lat, a my mamy pieniądze. Mogę swojemu dziecku dać wszystko. Ale ostatnio pewna rzecz zaczęła mnie martwić. W grupie przedszkolnej Antka są bliźnięta. Antek się z nimi lubi, więc ich mama zaprosiła nas niedawno do ich domu. Nie wiem, co by było, gdybym nie została. Matka bliźniaków kopała coś w ogródku i kompletnie się nimi nie zajmowała. Antek i chłopaki łazili po piachu bez końca i żadnego sensu, a na dodatek syn w ogóle na mnie nie zwracał uwagi. Potem nagle się pokłócili. Wstałam, żeby pomóc im rozwiązać problem. Wtedy Antek zaczął mnie pchać: „Idź sobie. Nie patrz. Chcę być tu sam”. Zabolało mnie to. W domu tuli się, każe nosić się na rękach, siedzi mi na kolanach, a gdy jest z kolegami – odtrąca mnie. Jest agresywny. Gdzie popełniam błąd? Co mam robić, żeby własne dziecko mnie nie raniło?

Na początku chciałam Panią uspokoić: Antek, dokładnie tak jak wszystkie pięciolatki, potrzebuje dwóch biegunów wychowania – troskliwej, czułej opieki i brania od rodziców miłości oraz swobody i samodzielności. To prawidłowe w rozwoju dziecka. Antek walczy o siebie i swoje dzieciństwo. Ma Pani mocne, zdrowe psychicznie dziecko, które się Pani nie boi i ma odwagę się przeciwstawić, określić, czego potrzebuje, wyrazić swoje zdanie – może w mało cywilizowany dla Pani sposób, ale to jego metoda. Chłopiec ma aktywny społeczny instynkt samozachowawczy. Gdyby godził się na Pani stałą nadopiekuńczość, wtedy byłby prawdziwy problem.

To nasze lęki nakręcają współczesne wychowanie. Wiele matek myśli podobnie do Pani – że dzieciństwo to fundament i nie wolno go zmarnować na byle co, czyli zabawę. Rodzice obawiają się, że przegapią najlepszy dla dziecka czas na naukę – zaczytują się biografiami ludzi sukcesu, którzy zaczęli treningi, karierę i naukę w wieku kilku lat. Pokutuje przekonanie, że tylko nauka zorganizowana pod okiem kompetentnych ludzi rozwija dziecko – dorośli myślą tak, bo nie wierzą we własne dzieci i ich intuicyjną mądrość. Boją się oddać w ręce małych ludzi decyzje, co jest dla nich dobre i potrzebne. „Zabawa to marnowanie czasu” – tak myśli wielu rodziców. – „Niczego nie uczy, tylko prowadzi do kłótni, a kłótnia jest zła” – bierze się to z kolei z braku zaufania do własnej rodzicielskiej intuicji. Jesteśmy ofiarami psychozy quality time, mówiącej, że z dzieckiem trzeba spędzać czas wartościowo. A wartościowo to znaczy tak, jak wymyśli dorosły. Gdy dziecko jest bez nadzoru, zakładamy, że na pewno stanie mu się coś złego. Praktyka pokazuje, że najwięcej wypadków zdarza się dzieciom w domu pod opieką rodziców. „Grupa na pewno wyzwoli w moim dziecku agresję” – myślą zatroskani rodzice. Tymczasem do agresji prowadzi właśnie brak możliwości nauczenia się, jak postępować z kolegami. Warto tu zauważyć prawidłowość: rodzeństwa kłócące się w domu, na koloniach czy u cioci nie mają żadnych konfliktów. Brak dorosłego mediatora czy sędziego sprawia, że same muszą dojść do porozumienia. Mam nadzieję, że tych kilka faktów uspokoi Panią i przekona do tego, że warto nie przeszkadzać dziecku w spontanicznym, naturalnym rozwoju.

Ewa Nowak, pedagog, terapeutka, autorka książek dla dzieci i młodzieży.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze