Jednym z „ulubionych” zajęć ludzi jest krytykowanie innych. Dlaczego? Bo daje na chwilę ulgę, że ktoś inny jest od nas gorszy, więc to nie my jesteśmy ci gorsi. I tak, zamiast poprawiać sobie samopoczucie przez autorozwój, który jednak wymaga wysiłku, ludzie umniejszacze plują na bliźnich. Nie ma żadnego powodu, żeby się temu poddawać.
Stan permanentnej krytyki, umniejszania i unieważniania kogoś jest oznaką czegoś toksycznego w związku, w partnerze albo w tobie. Albo i w nim, i w tobie. Może żyłaś w rodzinie toksycznej, w której twoja wartość była podważana i jesteś do tego przyzwyczajona – wtedy niestety znajdujesz się w ramionach partnera podobnego do któregoś rodzica albo do obojga.
Kiedy mężczyzna krytykuje kobietę w związku cały czas – to albo nastąpił moment przekroczenia granic, albo granic nigdy nie było. Niestety kobiety często w ogóle nie dbają o granice, bo wolą, żeby mężczyzna zarządzał ich życiem. Lub myślą, że tak powinno być. Mają wtedy zysk w postaci własnej nieodpowiedzialności, tak jak w byciu dzieckiem, iluzję bezpieczeństwa, ale faktycznie jest tak, że rezygnują ze swojego życia – i z satysfakcji z niego.
Jeżeli jednak krytyka pojawiła się niedawno, to warto sprawdzić, co się dzieje ze związkiem, z tobą lub z mężczyzną i zacząć to rozwiązywać wspólnie.
A jeśli w związku wyczerpało się wszystko, co dobre i żywe – to może czas odejść.
Więcej w książce: „Instrukcja obsługi faceta”, Katarzyna Miller, Wydawnictwo Zwierciadło