Slogan o Marsjanach i Wenusjankach, i wynikająca z tego – właściwie nie do zasypania – przepaść między kobietami i mężczyznami zakorzenił się bardzo mocno. Coraz więcej osób chciałoby się z nim wreszcie pożegnać, ale to nadal niełatwe…
Książka Johna Graya z 1992 roku stała się światowym wydarzeniem. Jej celem było ukazanie różnic między mężczyznami i kobietami, co miało zapewnić im wszystkim szacunek oraz ułatwić komunikację w związku i w życiu codziennym. Celem samym w sobie godnym szacunku”– pisze o bestsellerowym poradniku „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus” Christine Castelain-Meunier, socjolożka z CNRS, publicznego francuskiego instytutu, naukowego i wykładowczyni akademicka. „Dziś jednak żyjemy w czasach przełomu, które zmuszają nas do innego podejścia do męskości i kobiecości. Ten tekst pochodzi sprzed prawie 30 lat. Nadeszło nowe pokolenie i czujemy, że zmieniły się wyzwania, cele i dążenia” – wyjaśnia w niewydanej po polsku książce „Les hommes aussi viennent de Vénus” (Mężczyźni także są z Wenus) z 2020 roku.
Francuska autorka przywołuje badania na temat wrażliwości męskiej przeprowadzone w 2019 roku dla marki Gilette. 87 proc. spośród ponad 1050 uczestników odpowiedziało, że uważa się za wrażliwych. Jednak tylko 58 proc. widzi w tym zaletę z punktu widzenia życia w społeczeństwie – reszta czuje się wyobcowana. Poczucie nieprzystawania maleje wraz z wiekiem respondentów, ale nieznacznie.
Podobne wrażenie niedopasowania, braku sprawczości wynika z sondażu „Nowi mężczyźni”, który dla serwisu Noizz.pl przeprowadziła firma Kantar na grupie internautów w wieku 18–45 lat. Choć bowiem młodzi dorośli deklarują zmęczenie tzw. toksyczną męskością, nie wiedzą, jak zmienić ten model. Potrzebę bycia wspieranym wyrazili także mężczyźni w przygotowanym w 2019 roku raporcie agencji 4P „Nowi mężczyźni(?) 4P/2019”; blisko ¾ respondentów przyznaje, że potrzebuje wygadać się i być zrozumianym, a prawie połowa przyznaje mężczyznom prawo do płaczu.
Jednak przełamywanie stereotypu milczącego twardziela jako ideału mężczyzny jest trudne. Jest on tak bardzo zakorzeniony, że męskość już od małego jest kojarzona z władzą/dominacją (a do tego nie pasują łzy...). I to nawet w Norwegii, cieszącej się przecież opinią bardzo równościowego kraju. Przekonali się o tym kognitywiści z uniwersytetu w Lyonie we współpracy z uniwersytetem w Oslo oraz dwoma uniwersytetami szwajcarskimi: w Lozannie i w Neuchâtel. Przeprowadzili badania z udziałem dzieci w wieku 3–6 lat we Francji, w Libanie i Norwegii. Co ciekawe, wspomniany efekt: mężczyzna równa się władza, było widać wyraźnie dopiero od czwartego roku życia.
Wrażliwość została sprowadzona do poziomu „babskiej histerii”. Tymczasem odmawianie komukolwiek prawa do wrażliwości, czyli po prostu odczuwania, to odebranie mu człowieczeństwa, bo przecież jesteśmy istotami emocjonalnymi, niezależnie od płci...
Wskazują na to choćby opublikowane w końcu 2021 roku w czołowym czasopiśmie naukowym „Nature” badania psychologów z University of Michigan, w których przez 75 wieczorów 142 osoby (kobiety i mężczyźni) wypełniały kwestionariusz na temat przeżyć emocjonalnych w ciągu minionego dnia. W badaniu wzięły udział zarówno kobiety stosujące antykoncepcję, jak i nie. Jakie wnioski wyciągnęli naukowcy? Emocje nie mają płci, jednak kobiety i mężczyźni są poddawani innej presji społecznej: oni są oceniani pod kątem sukcesu finansowego, one – jednocześnie: udanej rodziny, sukcesu zawodowego i osobistego. I jedni, i drugie czują się tym zniewoleni.
W procesie rehabilitowania wrażliwości wiele zawdzięczamy amerykańskiej psycholożce i badaczce klinicznej Elaine N. Aron, która wprowadziła pojęcie „wysoko wrażliwych” na określenie osób szczególnie czułych na sygnały ze świata (mogą to być zarówno bodźce fizyczne, jak i psychiczne). Inną promotorką wrażliwości jest wykładowczyni, autorka książek Brené Brown, która przekonuje, że – wbrew popularnemu przekazowi – pozwolenie sobie na bycie wrażliwym jest aktem odwagi, gdyż wystawiamy się wtedy na zranienia.
Z przywołanego na początku badania dla Gilette wynika również, że dla 74 proc. uczestników mężczyzna wrażliwy jest nowoczesny, pewny siebie i odpowiedzialny. Christine Castelain-Meunier wyjaśnia to szerzej: „Mężczyzna wrażliwy to taki, który ma odwagę mieć kontakt z samym sobą, żeby mieć lepszy kontakt z drugim człowiekiem, uwalniając się od kodów męskości, które zamrażają oraz stygmatyzują miejsce i role w relacjach między kobietą a mężczyzną, między mężczyznami i szerzej: między ludźmi i istotami żyjącymi. Mężczyzna wrażliwy to przeciwieństwo tego, który podpisuje się pod tezą, że jest lepszy z racji swojej płci, jak przypomina Ivan Jablonka w książce »Facet przyzwoity«”.