Czego ludziom brakuje, żeby poczuć sens życia? Przede wszystkim czasu na to, żeby zastanowić się nad wartościami, które są dla nich ważne – mówi psychoterapeuta Stanisław Sądowski.
Analiza Egzystencjalna zakłada, że jeżeli realizujemy w życiu wartości, doświadczamy poczucia sensu. I odwrotnie – jeśli doświadczamy sensu życia, wybieramy wartości, które są dla nas ważne. Jak je rozpoznać?
Wartością może być tylko to, co nas porusza. To, co pozostawia obojętnym, może być wartością dla kogoś innego, ale dla nas już nie. Nie sprawi, że będziemy bardziej zaangażowani w nasze życie, w działanie.
Wartości nas motywują, wzbudzają emocje, dodają siły. W dzisiejszych czasach może być trudno je jasno rozpoznać, bo bogata oferta życia często wygląda jak szwedzki bufet, z którego trzeba wybierać. Zatem potrzebujemy być w kontakcie ze sobą, by rzeczywiście poczuć, co jest dla nas ważne. Kiedy brakuje osobowego, żywego odniesienia do wartości, w końcu pojawia się pustka egzystencjalna.
Dość łatwo chyba możemy stracić z oczu to, co nas rzeczywiście porusza.
Dlatego tak ważna jest przestrzeń na rozmowę z samym sobą. Nie powinniśmy sprowadzać życia do załatwiania różnych spraw, ale też oceniać to, co robimy – mieć do tego jakiś stosunek, czuć wartość naszych poczynań, ich głębię. Jeśli nasze życie jest powierzchowne, płytkie, to nie przyniesie nam spełnienia. Mamy wówczas mało witalności, mało ruchu, mało wewnętrznej siły. Kiedy nie podążamy za wartościami, stajemy się coraz bardziej depresyjni. Nie czujemy też ożywienia, które może do nas przyjść z codziennego dialogu ze światem. Kiedy na dłuższą metę nie pozwalamy dotykać się swojemu życiu, uciekamy z jego głównego nurtu i stoimy obok.
Viktor Frankl, mówiąc o objawach kryzysu egzystencjalnego, który pojawia się z powodu braku realizowania wartości, zwracał uwagę na poczucie nudy, kiedy człowiek nie doświadcza niczego, co go ukierunkowuje, i nie angażuje się w swoje działania. To skrajna nuda prowadzi do frustracji egzystencjalnej, która tworzy poczucie pustki. Jak się z tego miejsca wydostać?
W Analizie Egzystencjalnej przyjrzelibyśmy się, co możemy zrobić, żeby dłużej nie żyć bez osobistego doświadczenia bycia poruszonym. Podczas psychoterapii mocno rozróżniamy satysfakcję od spełnienia. Ta pierwsza wynika z zaspokajania potrzeb, które są czymś, co musimy zrobić. Kiedy jesteśmy głodni, czujemy się wręcz popychani w stronę lodówki czy sklepu. Wewnętrzne przyciąganie, pewien ruch w nas odczuwamy też w odniesieniu do sensu życia lub samooceny, ale przez lata możemy te sygnały ignorować. Możemy czuć tęsknotę za wartościami i bez końca na nie czekać. Ku lodówce jesteśmy popychani, wartości bardziej osobowe i indywidualne nas przyciągają. Można usatysfakcjonować swój głód, jedząc fast food, ale w tym jedzeniu często nie dostaniemy spełnienia. Osiągniemy je, kiedy usiądziemy przy stole, jedząc zdrowe, estetycznie podane potrawy. Być może zauważymy, że po jedzeniu fast foodu nie czujemy się dobrze, a nawet mamy poczucie straty, bo nie otrzymaliśmy niczego z wymiaru prawdziwie osobistego. Coś zostało załatwione, zaspokoiliśmy głód, ale w życiu nie chodzi tylko o to, żeby coś załatwić, a raczej o to, żeby być obecnym tam, gdzie czujemy jakość życia.
Osobowy poziom wiąże się ze spełnieniem?
Frankl pisał o noo-dynamice, czyli dynamice wartości będącej szansą dla rozwoju w wymiarze osobowym. Jeśli w tym obszarze coś jest stale zaniedbywane, prowadzi to do cierpienia, jednak nie jesteśmy instynktownie popychani, żeby temu zapobiegać. Wartością na dany moment może być dla nas na przykład doświadczanie szacunku i troski, ale jednocześnie możemy długo pozwalać traktować się niesprawiedliwie. Jeśli otrzymamy szacunek, on nas spełni jako osoby. Będziemy chcieli go więcej i gdy dostaniemy kolejne porcje, będziemy czuć się dobrze – zupełnie inaczej niż po często błogim zapchaniu się byle jakim jedzeniem. W wymiarze osobowym możemy doświadczać spełnienia bez poczucia satysfakcji, na przykład z bliskości intymnego spotkania bez zaspokojenia seksualnych potrzeb.
To rozróżnienie wcale nie jest łatwe, więc ważne jest przyglądanie się, co wybieram w życiu, a czego nie wybieram, i za czym tęsknię. Na tym poziomie istnieje potrzeba podjęcia pewnej decyzji, żeby wyrwać się z bierności. Lepiej mieć poczucie aktywnego udziału w tym, czego doświadczamy, bo wtedy rozmowa o wartościach nie będzie rozmową o jakichś wartościach, tylko o naszych wartościach.
Analiza Egzystencjalna mówi o tym, że w życiu potrzebujemy zaznać dwóch fenomenów bytu – wolności i odpowiedzialności. Czy świadomość tego pomaga w kierowaniu się wartościami?
Wartości nas poruszają, ale nie biorą nas w niewolę, czekają na naszą odpowiedź – na działanie. Gdybyśmy nie byli wolni, potrzebowalibyśmy tylko bodźca i mielibyśmy reakcję. Natomiast ze względu na to, że jesteśmy wolni, potrzebujemy motywacji, która wprowadza nas w ruch – co oczywiście też jest istotną częścią naszego życia, od niczego nie uciekamy, nie kieruje nami lęk, a raczej zaciekawienie. Podejmując wybór, za każdym razem bierzemy za niego odpowiedzialność. Wolność i odpowiedzialność są jak awers i rewers – w Analizie Egzystencjalnej ściśle się ze sobą łączą. Odpowiedzialność nigdy nie zakiełkuje i nie wyrośnie bez podejmowania wolnych wyborów, którym naturalnie towarzyszą konflikty, niespodzianki, zwątpienia. Stawić czoło własnej odpowiedzialności mogą tylko ci, którzy doskonalili się w sztuce działania w trudnych warunkach, niejednoznacznych sytuacjach, wszędzie tam, gdzie króluje jakaś różnorodność wystawiająca nas na wybór.
Omijając trudności, pozbawiamy się możliwości rozpoznania, co jest naszą wartością?
Trudno być obecnym w swoim życiu, kiedy zapraszamy je tylko wtedy, kiedy ono się nam podoba. Zgadzamy się na nie wyłącznie wówczas, kiedy daje nam cukierka. Tymczasem życie to bycie poruszonym, a to oznacza, że czasem pojawi się coś trudnego. Mamy wybór – możemy pozostać w związku ze swoim życiem albo tylko z nim randkować, gdy jest miło. W drugim przypadku zwykle nie ma nas na liście obecności. A my jesteśmy ciągle zaczepiani przez życie, ono nieustannie się pyta, jak się odniesiemy do jego propozycji. Brak odpowiedzi też jest jakąś odpowiedzią, skorzystaniem z wolności i poniesieniem odpowiedzialności za ten wybór.
Jakich wartości nie kultywujemy? Czego ludziom brakuje, żeby poczuć sens życia?
Przede wszystkim czasu na to, żeby zastanowić się nad wartościami, które są dla nich ważne. Gdy tego zabraknie, nie mamy przestrzeni, żeby dostrzec to, że świat jest światem, który również otwiera i zaprasza, a nie tylko takim, który zagraża. Żeby to odkryć, trzeba mieć czas. Czas to nie pieniądz, to życie. Bez czasu nie zakiełkuje nic, co nas porusza, nie rozwinie się. Na przykład będziemy tylko myśleć o jakiejś naszej pasji, odkładać ją na wieczne nigdy, ostatecznie nie dając dotknąć się przez coś, co jest dla nas wartością.
Ma pan na myśli czas i przestrzeń na potrzebę głębszych doznań? Można podróżować na dachu pociągu w Indiach i nie doświadczać tego, tylko być zajętym robieniem zdjęć na Instagram.
Wtedy pewnie najpierw warto zapytać się siebie, czy w ogóle chcę tam jechać. Dać sobie chwilę, żeby poczuć, co faktycznie mnie motywuje do tej podróży – czy to na pewno pochodzi z mojego wnętrza. Żeby namierzyć wartości, nie możemy być w zalewie kolejnych wrażeń, kolejnych stymulacji, bodźców i reakcji. Przy faktycznym osobowym działaniu jedziemy tam z jakiegoś istotnego dla nas powodu. Zaglądając w siebie, możemy odkryć, że robimy to na przykład po to, żeby być zaakceptowanym przez innych. Wtedy zyskujemy jakąś wiedzę o sobie – jesteśmy kimś, komu zależy przede wszystkim na tym, żeby być uznanym, bo nosi w sobie jakiś brak, niedowartościowanie. Jeżeli moje wybory będą podyktowane zdobyciem akceptacji, nie zrealizuję swoich wartości. Jeśli będę tak robił przez całe życie, na jego końcu mogę mieć poczucie pustki i niespełnienia. Sam komunikat, że coś lubię, nie świadczy jeszcze o osobistej woli. Egzystencja wówczas nie jest zintegrowana, bo nie jest oparta na własnym doświadczeniu.
Żeby stanąć za tym, co jest naprawdę nasze, co lubimy, często trzeba odwagi, bo może to być odmienne od tego, co lubi nasze środowisko. Chłopiec, w którego rodzinie wszyscy mężczyźni oglądają mecze piłki nożnej, a on woli grać na fortepianie, wcale nie ma lekko. Trudno w naszym społeczeństwie przyznać się również do nielubienia, bo czasem zagraża to relacjom. One też opierają się na wspólnocie różnych wartości, które są dla nas drogie i które podzielamy. Na sile wartości możemy rzeczywiście polegać tylko wtedy, kiedy wypełnia ona naszą wolę. Wtedy do niczego się nie zmuszamy, ale też nie popadamy w przesadę i nadmiar. To podążanie za impulsami prowadzi nas do przekraczania dobrych dla nas granic, gdy na przykład przepracowujemy się.
Wartości chyba nie są monolitem, czasem tracą na aktualności i pojawiają się nowe?
Kiedy mówimy o realizacji sensownego życia, mówimy o najbardziej wartościowej opcji w danym momencie. To zależy od tego, w jakim momencie życia się znajdujemy, i wiąże się z codziennymi wyborami, które są podyktowane wartościami. Mógłbym na przykład pójść teraz na spacer, bo jestem po pracy, ale wybrałem rozmowę z panią o wartościach, bo to jest dla mnie ważniejsze. Z nadzieją, że może moje słowa poruszą jakąś wartościową refleksję w czytelnikach. Będąc tutaj, mam poczucie bycia w dobrym miejscu, ponieważ realizuję określoną wartość. Zawsze wybieramy. W związku z tym można też popadać w rozpacz, że nie można mieć wszystkiego z tego bufetu, jakim jest życie, i zmagać się z brakiem akceptacji skończonej kondycji ludzkiej i określonych ram, w jakich wszyscy się znajdujemy.
Chyba nie jest dobrze postawić jedną wartość na piedestale...
Żeby być obecnym w życiu, trzeba pielęgnować postawę otwartości. Ona z definicji wyklucza to, że zamykam się w czymś jednym, raczej pozostaję otwarty na bycie w dialogu ze światem i patrzę, co mnie porusza. Dopiero gdy to widzę, mogę zająć wobec tego jakąś postawę – na przykład mogę poczuć, że chcę to pielęgnować, kultywować, odżywiać. Otwartość sprawia, że życie częściej nas zaczepia, namawia, żebyśmy odkrywali nowe wartości. Chyba że żyjemy jakimś wymyślonym życiem, uważając, że to jest ważne, bo jest ważne i kropka. W wymyślonym życiu nie ma życia, są tylko myśli na jego temat. Viktor Frankl powiedział, że człowiek nie tyle chce być szczęśliwy, ile chce mieć powód do bycia szczęśliwym.
Jak pan to rozumie?
W wartościach, które do nas przemawiają, chodzi o urzeczywistnianie treści wartości. Jeśli chcemy odnieść sukces dla samego sukcesu, dojdziemy do pustki, bo nie będziemy w życiu robić tego, co faktycznie daje nam spełnienie. Jeśli natomiast będziemy realizować coś dla nas wartościowego, sukces może przyjść, ale równie dobrze może się nie pojawić. Niezależnie od tego będziemy chcieć więcej tego, czym się zajmujemy, bo będziemy czuli wartość zawartą w samej rzeczy. Trzeba być aktywnym, żeby móc je przyjąć i realizować.
Wartości egzystencjalne nie służą do zaspokojenia naszych zwykle długich list życzeń, ale są po to, żeby je odkrywać i dzięki nim wzbogacać siebie i świat. Życie w zgodzie z wartościami nie jest procesem czysto intelektualnym. To jest wewnętrzne poczucie bycia zaproszonym do uczestnictwa w czymś więcej niż tylko szara codzienność. Jeżeli kieruję się w stronę ważnej dla mnie wartości, pojawia się więcej życia w życiu. Jeśli nasze życie jest egzystencjalne, jesteśmy wyrwani z bierności, prowadzimy życie, w którym jesteśmy obecni. Angażujemy się, patrząc, jak łączą się nasze możliwości z danymi nam okolicznościami.
Z egzystencjalnej perspektywy życie nie wymaga od nas tego, co jest poza naszym zasięgiem. Czasem myśląc o wartościach, idziemy w bardzo abstrakcyjne rewiry idealnych pojęć, a wartości są obok nas. Widząc je i pielęgnując na co dzień, pozwalamy sobie zaczerpnąć mentalnego tlenu, który daje nam poczucie uczestnictwa w nurcie życia.
Stanisław Sądowski psychoterapeuta, psycholog kliniczny, psychotraumatolog. Nauczyciel w nurcie Analizy Egzystencjalnej i Logoterapii oraz metody pracy z ciałem BREEMA, analiza-egzystencjalna.pl