1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Czujesz pustkę i stagnację? Potrzebujesz rozkwitu!

Czujesz pustkę i stagnację? Potrzebujesz rozkwitu!

Fot. Cavan Images/Getty Images
Fot. Cavan Images/Getty Images
„Chcę czegoś więcej. Tylko nie wiem, jak mam do tego dotrzeć”. To poczucie towarzyszy często osobom wyczerpanym emocjonalnie. Zamiast złudnych technik szybkiej poprawy nastroju lepiej wówczas wypracować model dobrego funkcjonowania w prostych codziennych krokach, które przybliżają do odnalezienia radości z życia i poczucia sensu.

Fragment książki „Wyczerpani. Jak odzyskać radość życia w świecie, który przytłacza” Corey Keyes, wyd. Agora

Pamiętam, jak wiele lat temu włączyłem telewizor na sam początek The Oprah Winfrey Show, akurat w chwili gdy Oprah zadała pytanie, które kompletnie zbiło mnie z tropu: „Przez ile dni odczuwałaś wdzięczność za swój ładny dom, zdrowe dzieci, troskliwego męża, ale wciąż miałaś poczucie, jakby w tej całej układance brakowało jeszcze jakiegoś elementu? Masz poczucie, że gdzieś tu jest jakaś dziura i myślisz sobie: »Czy to wystarczy?«. To dlatego, że twoje serce tęskni za czymś więcej. Jeśli znasz to uczucie, nie jesteś sama, ponieważ aż trudno uwierzyć, jak wiele kobiet zmaga się z tym w milczeniu”.

Kobiety, które wystąpiły w tym programie, opisały wyzwania, jakie stawia przed nimi poczucie stagnacji i pustki w życiu. Opowiadały o poczuciu pustki, które przepełniało ich dni. Nawet te, które miały udane małżeństwa, zdrowe dzieci, dobre zawody i ładne domy w zamożnych dzielnicach, czuły się zagubione. Jedna z kobiet wyznała: „Oprah, jestem szczęśliwą mężatką i matką dwójki dzieci. Mam dar zdrowia i stabilizacji finansowej. Jednak szukam sposobów, by zaspokoić to niepokojące uczucie. Przypomina otchłań w samym środku mojej duszy”.

Kolejna kobieta powiedziała, że zapytała samą siebie: „Po co tutaj jestem? Moja dusza wciąż mi powtarza: w życiu chodzi o coś więcej”.

Jeszcze inna stwierdziła, że „szukała kierunku w życiu, poczucia celu, czegoś, co zdefiniowałoby, kim jest; Chcę czegoś więcej. Tylko nie wiem, jak mam do tego dotrzeć”.

Potem jakaś kobieta opowiedziała, jak poczucie stagnacji i pustki wywołało w niej pragnienie czegoś jeszcze, uczucie, które znałem aż nazbyt dobrze. Ujawniła, że próbowała odnaleźć i wypełnić tę przepaść jedzeniem, pieniędzmi, miłością, seksem, dobytkiem, grupami wsparcia. „Wciąż miałam to poczucie, że gdzieś musi być coś jeszcze”.

Ten odcinek programu, który przypadkiem obejrzałem wiele lat temu, wydaje się teraz wyjątkowo aktualny i ważny. Niedawno skontaktowałem się z moją znajomą, Andreą, która powiedziała mi, że ma poczucie stagnacji i pustki. Kiedy poprosiłem, żeby opowiedziała coś więcej na ten temat, Andrea – matka dwóch małych chłopców – znalazła czas, by napisać elokwentną odpowiedź, opisując w skrócie doświadczenie, które Oprah mogłaby przedstawić w tym samym programie:

„Poczucie stagnacji i pustki przypomina latanie na pokładzie samolotu, który krąży nad lotniskiem, ale nie może wylądować. Nie jest to poczucie, że grozi mi jakieś bezpośrednie niebezpieczeństwo. Siedzę przypięta pasami na swoim miejscu i ogólnie czuję się dobrze, ale jednocześnie mam wrażenie, że czekam na jakieś rozwiązanie i że to trwa wieki. Dziwne, bo nawet nie jestem pewna, co to jest. Pojawiają się lęki, których nigdy wcześniej nie było. (Czy jakiś inny samolot rozbił się na pasie startowym? Czy skończy nam się paliwo?). Poczucie stagnacji i pustki stawia cię w samym środku teraźniejszości i sprawia, że stajesz się świadomy wszystkiego, co dzieje się wokół ciebie, ale to nie jest mindfulness. To nadmierna czujność

W chwilach zatrzymania zaczynasz mieć poczucie, że tak naprawdę nie żyjesz tak jak kiedyś, i wrażenie, że zbyt wiele rzeczy wymyka ci się spod kontroli. (Kiedy ten samolot w końcu wyląduje, żebym mogła zająć się swoim życiem?). Jednak wszystkie te uciążliwe obowiązki codziennego życia piętrzą się przed tobą. (Wciąż jestem tak cholernie zajęta! I zmęczona!). Masz wrażenie, jakbyś codziennie gasiła sto małych pożarów i nigdy nie robiła rzeczy, które naprawdę mają znaczenie, tych dających poczucie spełnienia, rzeczy, które pamiętasz, że robiłaś przed pandemią. Świat w dużej mierze wrócił do normalności, ale ja jakimś sposobem utknęłam w tym pandemicznym stanie umysłu”.

Zarówno moja przyjaciółka Andrea, jak i kobiety z programu Oprah zrozumiały, że wiele aspektów ich życia było obiektywnie do pozazdroszczenia, ale brakowało w nim elementów rozkwitu. Czy oczekiwały zbyt wiele od samych siebie i od swojego życia? Czy wszyscy zbyt wiele oczekujemy? Czy to naiwność myśleć, że prawdziwy rozkwit jest osiągalny w tym skomplikowanym, chaotycznym świecie? Słowo „rozkwit” może malować obraz błogiego spokoju i permanentnego szczęścia, ale tak naprawdę potrzebujesz tylko od siedmiu do czternastu oznak dobrostanu, by rozkwitnąć.

Mało tego, wiele elementów rozkwitu – np. cel życiowy, akceptacja siebie i innych, poczucie przynależności – to podstawowe ludzkie potrzeby godziwego życia. Nie. Nie uważam, żeby głównym problemem były wysokie oczekiwania. Solidny zbiór badań naukowych potwierdza argument, że rozkwit jest dostępny dla ludzi z różnych środowisk, którzy mają odmienne doświadczenia życiowe.

Poczucie stagnacji i pustki pod koniec życia

Rozkwit osiąga swój szczytowy poziom między sześćdziesiątym a sześćdziesiątym piątym rokiem życia, kiedy wiele czynników stresogennych zanika, ale słabnie też poczucie życiowego celu i wkładu społecznego. Zarówno rodzicielstwo, jak i praca zawodowa zapewniają ochronę przed poczuciem, że życie jest bezsensowne. Jeśli żyjesz wystarczająco długo po siedemdziesiątym piątym roku życia, a coraz częściej się to zdarza, poczucie stagnacji i pustki znowu powraca.

Wyniki moich badań naukowych przeprowadzonych wśród osób z tej grupy wiekowej dowodzą, że wzrost występowania chorób zagrażających życiu, takich jak cukrzyca, nadciśnienie, udar, rak i choroba serca, nie były znaczącą przyczyną nasilenia poczucia stagnacji i pustki. Natomiast winę za to ponosi całkiem inny zestaw dolegliwości fizycznych, które stwarzają mniejsze ryzyko dla zdrowia, ale mogą wywoływać cierpienie, zażenowanie i ograniczać niezależność danej osoby: na przykład zaparcia, hemoroidy, ból pleców, kłopoty ze snem i kontuzje stóp.

Mam bliskiego członka rodziny, który ma teraz osiemdziesiąt osiem lat. Nie lata już samolotami i dlatego przestał przyjeżdżać ze stanu Minnesota, żeby odwiedzić mnie i moją żonę w Atlancie. Dlaczego? Ponieważ ma epizody nietrzymania moczu i ze zrozumiałych powodów obawia się, że mu się to przydarzy w trakcie dwugodzinnego lotu, co bardzo by go zawstydziło. W rezultacie nie odwiedzamy się nawzajem tak często jak kiedyś i wszyscy tęsknimy za tą formą kontaktu. Zmniejszenie liczby takich kontaktów jest tak duże, że według niektórych szacunkowych danych po siedemdziesiątym piątym roku życia możemy spędzać średnio zaledwie 10 procent całego naszego czasu na bezpośrednich kontaktach z innymi ludźmi, nie mówiąc już o spędzaniu czasu z kimś, kogo kochamy i na kim nam zależy.

I to jest prawdziwy powód do niepokoju. Ale istnieje jakiś promyk nadziei. Kiedy się starzejemy, dzieje się coś bardzo interesującego – człowiek zaczyna traktować relacje jako bliższe i bardziej satysfakcjonujące. Tak naprawdę w niektórych przypadkach ograniczenie liczby kontaktów społecznych to celowa próba poprawy jakości tych kontaktów.

Zakończenia są ważne. Kiedy mamy poczucie, że czasu jest w bród, mamy również skłonność, by traktować to jak pewnik, i nie zastanawiamy się głębiej nad tym, czy nasze życie i zachowanie są zgodne z naszymi priorytetami. Ale kiedy zbliżamy się do końca swojej historii, zaczynamy skupiać się na tym, co naprawdę ma dla nas znaczenie. Produktem ubocznym starzenia się jest zmiana prawie nieograniczonej ramy czasowej na bardziej skondensowaną, subiektywną. W miarę jak się starzejemy, jesteśmy skłonni oceniać innych, opierając się na tym, czy potrafią nam zapewnić bliski i satysfakcjonujący kontakt pod względem emocjonalnym. Nie tolerujemy już z radością głupców i postanawiamy spędzać coraz mniej czasu z ludźmi, których nie podziwiamy, na których nam nie zależy albo do których nic nie czujemy. Istnieją również dowody na to, że w miarę upływu czasu mamy większą umiejętność zapobiegania nieprzyjemnym kontaktom interpersonalnym. Pary uczą się rozmawiać o delikatnych tematach w sposób, który zapobiega wywoływaniu i okazywaniu negatywnych emocji.

(...) Jak pokazują nam dobitnie dane dotyczące śmiertelności, osoby starsze, które nadal rozkwitają, które wciąż mają cel w życiu i silne poczucie, że wnoszą wkład w społeczeństwo, nie tylko żyją dłużej, ale także bardziej sensownie. Wzbogacają długość życia, jaka została im dana, o jakość.

materiały prasowe materiały prasowe

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze