Gdy jest jasno pracujemy w zamkniętych pomieszczeniach, często przy sztucznym świetle. Gdy wychodzimy z pracy – jest już ciemno. Od października do marca większość z nas żyje w mroku, ciesząc się światłem dziennym jedynie w weekendy. Taki tryb życia mocno przyczynia się do rozwoju sezonowej depresji, na którą według szacunków cierpi nawet 20% z nas. Naukowcy odkryli jednak całkiem skuteczny i naturalny sposób na złagodzenie objawów tej choroby.
Wbrew pozorom, depresja sezonowa nie jest tożsama z tak zwaną „jesienną chandrą” – to jednostka chorobowa zaliczana do zaburzeń afektywnych, która ma swoje oznaczenie w systemie ICD-10 (seasonal affective disorder – SAD). Ma ona przebieg nawrotowy, a jej objawy pojawiają się wraz z sezonową zmianą długości dnia i nocy. Niedobór światła słonecznego powoduje u chorych podobne dolegliwości jak w przebiegu klasycznej depresji, czyli:
- uczucie smutku i przygnębienia,
- spadek poziomu energii,
- anhedonię,
- apatię,
- obniżoną samoocenę
- zaburzenia snu, w tym bezsenność.
W przypadku sezonowej odmiany depresji, charakterystyczne jest także zjawisko „hibernacji”, czyli całkowitego odcinania się od aktywności towarzyskich i spędzanie czasu wyłącznie w domu. Chorzy mają też często zwiększony apetyt, szczególnie na słodkie pokarmy.
W przypadku zwykłej depresji najważniejszą ścieżką leczenia wciąż pozostaje farmakoterapia. Jeśli jednak ma ona przebieg sezonowy – leki wcale nie muszą okazać się koniecznością. Remedium na czasowe spadki nastroju może być... światło.
30 minut fototerapii dziennie – tyle według naukowców wystarczy, żeby zniwelować objawy depresji sezonowej u 40% pacjentów. Takie wyniki przyniosły badania zespołu uczonych pod kierownictwem Artura Menegaza de Almeidy z uniwersytetu Mato Grosso w Brazylii. Zaprosili oni do eksperymentu 858 osób ze zdiagnozowanymi różnymi rodzajami depresji. Ochotnicy w ciągu kilku tygodni codziennie przez 30 minut naświetlali się lampami o natężeniu 10 000 luksów. U 40% z nich nastąpiła remisja objawów depresji. Co najciekawsze – efekt terapeutyczny był znacznie lepszy niż u pacjentów, u których stosowano wyłącznie leczenie antydepresantami (w ich przypadku odsetek remisji wyniósł 23%).
Skąd tak wysoka skuteczność fototerapii w porównaniu do leków? Światło stymuluje produkcję serotoniny, neurotransmitera, który odgrywa kluczową rolę w regulacji nastroju. Wyższy poziom serotoniny pomaga złagodzić objawy depresji, a światło może zwiększyć jego poziom, co prowadzi do poprawy samopoczucia. Ponadto ekspozycja na światło normuje nasz rytm okołodobowy, czyli wewnętrzny zegar biologiczny, który kontroluje cykle snu i czuwania, a także poziom hormonów. Jesienią i zimą, gdy brakuje nam naturalnych promieni słonecznych, fototerapia może je naśladować – i tym samym pomaga przywrócić prawidłowy rytm dobowy, co korzystnie wpływa na nasz nastrój i poprawia sen.