1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. „Gniewasz się na mnie?”. Dlaczego niektórzy myślą, że wszyscy wokół są na nich źli?

„Gniewasz się na mnie?”. Dlaczego niektórzy myślą, że wszyscy wokół są na nich źli?

(Fot. David McCabe/Conde Nast via Getty Images)
(Fot. David McCabe/Conde Nast via Getty Images)
„Jesteś na mnie obrażona? Zrobiłam coś nie tak?” – na pewno znasz ludzi, którzy powtarzają te słowa jak mantrę. Nawet jeśli oczy rozmówcy nie ciskają błyskawic, oni i tak czują, że burza wisi w powietrzu. Ich pesymistyczne prognozy rzadko się jednak sprawdzają. Dlaczego więc, mimo braku mocnych poszlak, sądzą, że cały świat patrzy na nich spode łba?

Nie trzeba im wiele. Wystarczy neutralny wyraz twarzy zamiast pogodnego uśmiechu. Albo wprost przeciwnie – wyszczerz tak szeroki, że w ich mniemaniu nie sposób uznać go za szczery. Jedno pospieszne odburknięcie, krzywe spojrzenie, grymas niezadowolenia, brak szybkiej reakcji na wiadomość tekstową, prośba o odwołanie zaplanowanego spotkania… Przez głowę im nawet nie przemknie, że druga osoba może ukrywać zmartwienia, które nie mają z nimi absolutnie nic wspólnego. Może gonią ją terminy, nie przespała nocy albo ktoś zupełnie inny nadepnął jej na odcisk. Na pewno nie. Dla nich istnieje tylko jedno prawdopodobne wytłumaczenie – to ja jestem winna/winny. Gdy już dojdą do tej konstatacji, zaczynają nerwowo ciągnąć za język: „Gniewasz się na mnie? Przecież widzę, że coś jest nie w porządku”. W odpowiedzi słyszą zazwyczaj: „Dlaczego miałabym być na ciebie zła?”. Jak na łamach portalu Psychology Today zauważa psychoterapeutka Kaytee Gillis, wówczas często zdają sobie sprawę, że ich przesłanki są obiektywnie „błahe i dziecinne”. Dlaczego więc tak wiele osób wpada w pułapkę myślenia, że wszyscy mają ich serdecznie dość?

„To na pewno moja wina” – skąd bierze się ta myśl?

Zdaniem specjalistki jeden z możliwych powodów sięga daleko do przeszłości. Tendencję do wiecznego obwiniania się i nadinterpretowania ludzkich nastrojów mogą mieć dorośli, którzy dzieciństwo spędzili w narcystycznych domach, gdzie ich uczucia były notorycznie „unieważniane, ignorowane i odrzucane”. Takie doświadczenia w okresie rozwojowym mogą prowadzić do budowania fałszywego przekonania, że to oni są winni przemocy i traum, jakich doświadczyli. W ślad za tym idzie niskie poczucie własnej wartości, które kładzie się cieniem także na relacjach nawiązywanych w późniejszym życiu.

Gdy jako młodzi ludzie nieustannie słyszeli z ust opiekunów, że „przesadzają”, „źle coś pamiętają” lub „dramatyzują”, powoli przestawali wierzyć we własne odczucia i reakcje. Zamiast tego zaczęli się skupiać na wykrywaniu choćby najmniejszych oznak gniewu i irytacji u drugiej strony. Zachowanie czujności i umiejętność przewidywania, jak postąpią wobec nich rodzice, pozwalały im bowiem uciec przed ich złością. Nawyki te nie zniknęły wraz z wejściem w dorosłość. Nawet jeśli wiele lat później nie mają się już czego bać, i tak nadal bacznie obserwują otoczenie i starają się chronić swoje kruche poczucie bezpieczeństwa.

Dzieciństwo w domu narcystycznym a dorosłe relacje

W relacjach działa to jak szkło powiększające. Nawet najbardziej beznamiętny ton głosu może zostać wyolbrzymiony i urosnąć do rozmiarów ostrej reprymendy. Pytanie „Gniewasz się na mnie?” ma więc na celu bycie o krok przed potencjalnym zagrożeniem. Pozwala upewnić się, że wszystko tak naprawdę jest w jak najlepszym porządku lub rozbroić gniew, zanim on faktycznie się pojawi. Niestety – jak pisze Gillis – strategia ta może z czasem nie zapewniać ochrony, a… zwyczajnie męczyć i tworzyć napięcia tam, gdzie w rzeczywistości ich nie ma. Czasem nadwrażliwość na emocje innych może stać się samospełniającą się przepowiednią. Gdy wciąż zakładamy, że ktoś jest na nas zły, usilnie go przepraszamy i namolnie wypytujemy o powody rzekomego rozdrażnienia, możemy nieumyślnie wywołać stresującą sytuację i doprowadzić do prawdziwego konfliktu.

Znasz osobę, która cały czas szuka akceptacji i uznania, jakich zabrakło jej w dzieciństwie? A może sama nią jesteś? Dobra wiadomość jest taka, że z możesz przerwać ten wyniszczający cykl. Psychoterapeutka tłumaczy, że pierwszym krokiem do wyjścia poza schemat jest rozpoznanie u siebie szkodliwych wzorców działania. Następnie warto rozważyć udział w terapii, naukę uważności i współczucia wobec samego siebie czy zgłębianie swojej historii, na przykład w formie pisania dziennika.

Artykuł opracowany na podstawie: Kaytee Gillis, „Why Some People Always Think Everyone's Mad at Them”, psychologytoday.com [dostęp: 25.11.2025].

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE