Wystarczy, że popatrzy głęboko w oczy i pogłaszcze po policzku. Albo powie, że nigdy nie widział kobiety, która tak dobrze wygląda w czerwonym. Tylko tyle im potrzeba, by rozpalić iskrę i natychmiast zapłonąć uczuciem. Głodne uczucia nie widzą, że zakochują się w wizji, która szybko gaśnie i wypala… Kim są współczesne „dziewczynki z zapałkami”?
Martyna spotkała go przypadkiem przed kinem. Zaczęło się od prośby o papierosa, potem o nazwę jej Instagrama. Trzy dni później siedzieli razem przy kawie, która płynnie przeszła w kieliszek wina, a wieczór zakończył się wspólną nocą. Wracając do domu, czuła się jak otulona miękką chmurą. Był idealny. Cudowny. Najlepszy. Do niedzieli, kiedy cisza w telefonie przerwała tę wizję – nie odpisał, nie zadzwonił…
Ola bez końca instaluje i odinstalowuje randkowe aplikacje. Zupełnie nie potrafi zrozumieć, dlaczego, gdy poznaje nowego faceta, koleżanki odwracają wzrok. „Ola, a ten na pewno nie ma żony?” – pytają. Na początku nie wierzy, że mogłyby mieć rację. Ale za każdym razem mają.
Magda zdaje się mieć wszystko pod kontrolą. Pracuje kreatywnie, uczęszcza na kurs montażu, a wieczorami prowadzi zajęcia jogi. Kiedy jednak zaczyna się z kimś spotykać, topi się jak wosk. Dziewczyny do dziś jej wypominają, że zrezygnowała z wyjazdu do Zakopanego, żeby pójść na kawę z facetem, który ostatecznie ją odwołał. Cały weekend Magda przepłakała wtedy na kanapie. „Przecież niczego mi nie brakuje”, myślała gorzko.
Zakochują się błyskawicznie i z równą szybkością dochodzą do wniosku, że to jednak nie to. Wciąż powtarzają, że zostały oszukane, zawiedzione, rozczarowane. Zapalają się niczym iskra tylko po to, by równie szybko wygasnąć i rzucić się w wir kolejnych złudzeń. Kim są współczesne „dziewczynki z zapałkami”?
Chyba wszyscy pamiętamy poruszającą baśń Andersena o dziewczynce z zapałkami. W wigilijną noc, zziębnięta i samotna, próbuje sprzedać swoje zapałki na ulicach miasta. Kiedy nikt nie zwraca na nią uwagi, zaczyna je zapalać, szukając w ich migotliwym blasku odrobiny ciepła i radości. W świetle każdej zapałki pojawiają się wizje idealnego świata: suto zastawiony stół, migocząca choinka, ciepło kochającej rodziny. Wszystko to jednak trwa tylko chwilę – tyle, ile błysk zapałki. Natychmiast zapala więc kolejną i kolejną, żeby ogrzewać się wyobraźnią, nie zauważając, że się niszczy. Wreszcie umiera z zimna na zaśnieżonym chodniku, ale z lekkim uśmiechem, do końca zapatrzona w swoje wizje.
Metaforę tej bajki wykorzystała Clarissa Pinkola Estés w swojej książce „Biegnąca z wilkami”. Syndrom „dziewczynki z zapałkami”, chociaż nie jest formalnym terminem w psychologii, może posłużyć jako pojęcie metaforyczne wobec osoby, która:
- Poszukuje chwilowego ciepła lub poczucia bezpieczeństwa, często w nierealistycznych, krótkotrwałych źródłach, nawet jeśli ostatecznie przynoszą one więcej szkody niż pożytku.
- Unika konfrontacji z rzeczywistością, marząc o lepszym życiu lub idealnym świecie, ale nie podejmując działań, by faktycznie coś zmienić.
- Czuje się samotna, opuszczona i bezradna, ale nie potrafi skutecznie poprosić o pomoc lub stworzyć trwałych relacji wsparcia.
Analogicznie jak w baśni osoba z syndromem „dziewczynki z zapałkami” może znajdować się w trudnej sytuacji życiowej i uciekać w fantazje, wspomnienia lub iluzje, zamiast szukać realnych rozwiązań swoich problemów. Chociaż zapalenie zapałki daje chwilowe światło i ciepło, ostatecznie prowadzi do rozczarowania i jeszcze głębszego poczucia pustki.
Współczesna „dziewczynka z zapałkami” pragnie męskiej czułości i uwagi tak bardzo, że angażuje się w kolejne szybkie, krótkotrwałe relacje. Nie jest w stanie dać sobie tego sama, dlatego biega od mężczyzny do mężczyzny – za dnia jak kolorowy motyl, a w nocy niczym głodna ćma. Żadna z tych relacji nie daje jej jednak prawdziwego spełnienia.
Schemat wygląda zwykle bardzo podobnie. W życie zorganizowanej i pogodnej kobiety wkracza nowy mężczyzna. Ponieważ niewiele o nim wiadomo, wszystko zaczyna się idealnie – zaprasza do eleganckiej kawiarni, ma nowy samochód, zadbane dłonie i ślicznie pachnie.
Tak jak dziewczynka z baśni wierzyła w to, że jej wizja jest idealna, tak samo dorosłe kobiety idealizują partnera – od razu są przekonane, że to ktoś wyjątkowy, skrojony dla nich, i są w stanie odwołać wszystkie swoje plany, żeby się z nim spotkać. Przepadają w swojej wizji bez reszty.
„Dziewczynka z zapałkami” wchodzi w tę relację jak w masło, przekonana, że wreszcie spotkała „tego jedynego”. Problem w tym, że wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko i zbyt intensywnie – zanim zdąży lepiej go poznać, jest już zaangażowana całym sercem. Dlatego więc, kiedy okazuje się, że ten mężczyzna nie jest emocjonalnie dostępny – nie czuje się gotowy na związek, właśnie się rozwodzi lub co chwila uwodzi nowe kobiety – trudno jej uniknąć rozczarowania rzeczywistością. Zapałka gaśnie, wypalając się i zostawiając w sercu dziurę…
Tak szybko zakochujące się kobiety zapalają się jak zapałki, by natychmiast otrzymać wszystko, co można dostać od partnera, by zasłużyć całą sobą na miłość. Kuszą ciałem, nęcą intelektem, ale przytłaczają nadmiarowymi potrzebami, których nikt w dorosłym życiu nie jest w stanie zaspokoić.
Co dalej? Podobnie jak w bajce iluzja szybko się kończy, pozostawiając bohaterkę w poczuciu chłodu, który szybko przykrywa… kolejną zapałką. Tak samo zauroczone kobiety potrafią szybko zakończyć romans, kiedy zrozumieją, że partner nie jest ideałem. Szybko są w stanie zrozumieć, że żyły iluzją i złudzeniem. Momentalnie potrafią więc zgasnąć i… wrzucić się w wir kolejnych randek. W końcu któryś ogień musi trwać, prawda?
Czytaj także: To nie jest miłość ani zauroczenie. Limerencja to czysta obsesja, która wyniszcza
Syndrom „dziewczynki z zapałkami” może posłużyć za plastyczną metaforę, która ułatwi cierpiącym kobietom zrozumienie swoich trudności. Jego źródłem jest niezaleczona rana z dzieciństwa. Kobiety, które szybko i intensywnie wpadają w nowe relacje, często mają nadmiarową potrzebę bliskości, której nie otrzymały od rodziców. Wytworzyły pozabezpieczny styl przywiązania, który skutkuje w dorosłości panicznym lękiem przed odrzuceniem i brakiem umiejętności budowania partnerskich relacji.
Dorosła „dziewczynka z zapałkami” nieświadomie wchodzi w relacje, w których od razu ustawia się w podległej pozycji wobec mężczyzny i od razu daje mu wszystko, co ma – przekonana, że tak obdarowany mężczyzna jej nie porzuci tak, jak porzucano ją w dzieciństwie. Jest w niej taki głód bycia widzianą i akceptowaną, że nie potrafi dostrzec, że po drugiej stronie jest osoba, która tego daru nie odwzajemnia. Nie potrafi także stopniowo wprowadzać osoby do swojego życia, bo zbyt mocno obawia się, że ta odejdzie. Nie zauważa, że szybka bliskość przynosi najczęściej odwrotny skutek i prowadzi do większego cierpienia, niż gdyby relacja zakończyła się na wcześniejszym etapie.
Czytaj także: Miłość źle pojmowana – dlaczego niektóre kobiety kochają „za bardzo”?
Jeśli uważasz, że jesteś taką „dziewczynką z zapałkami”, lub wierzysz, że może na to cierpieć któraś z twoich przyjaciółek, to warto sobie najpierw zadać pytanie: „Czy ja naprawdę chcę zmiany?”. Są osoby, które deklarują, że ich strategia zakochiwania się i blokowania partnerów przynosi im mnóstwo cierpienia, ale jednocześnie są przekonane, że to nierozłączna część ich osobowości, dzięki której czują się wyjątkowe. Warto szczerze ze sobą porozmawiać, czy jestem gotowa pożegnać jakąś narrację o sobie i włożyć siłę w to, żeby zbudować ją na nowo.
Ważne jest też… naprawdę słuchać mężczyzny, kiedy nam coś o sobie wyznaje. Zauroczone elegancką kawiarnią, ubrane w ładną sukienkę i zaślepione potencjałem miłości możemy zupełnie nie dostrzegać potencjalnych czerwonych flag. Jeśli mężczyzna mówi, że „nie czuje się gotowy na związek”, to prawdopodobnie tak jest. Jeśli po spotkaniu nie dzwoni i nie oddzwania – to nie zależy mu na relacji. Często to wcale nie jest o tobie – chodzi o jego problemy, jego schematy i jego sytuację. Uwierz mu, jeśli mówi o sobie, że się nie angażuje i że czuje się zagubiony. Uwierz i się odsuń – dla własnego dobra, by chronić własną wrażliwość.
Jeśli jest to dla ciebie niemożliwe – w twoim życiu jest to stały, uporczywy schemat, którego nie potrafisz kontrolować, jeśli zaniedbujesz swoje życie dla coraz to kolejnego mężczyzny i bardzo chciałabyś zbudować związek na realnych fundamentach, to warto udać się na terapię.
Wsparcie otrzymasz także tutaj:
- 116 123 – darmowy całodobowy anonimowy Telefon Zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym, pod którym dyżurują psychologowie służący wsparciem. Możesz zadzwonić z każdą sprawą.
- 22 668 70 00 – telefon kryzysowy antyprzemocowego Stowarzyszenia „Niebieska Linia”. To telefon dla osób, które doświadczają przemocy, także w związku.
- 800 70 2222 – centrum wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym. Bezpłatny, całodobowy telefon zaufania, pod którym otrzymasz doraźne wsparcie, ponadto w wybrane dni dyżurują: psychiatra, prawnik, pracownik socjalny, terapeuta uzależnień, asystent zdrowienia oraz seksuolog.