Jest czymś, co zauważamy u innych, co przyciąga i magnetyzuje. Pora zdać sobie sprawę z tej siły. Co to jest seksapil? Wdzięk, urok osobisty, energia? Czy można się go nauczyć i wydobyć?
Jest poranek, zwykły dzień pracy. Wychodząc z łazienki, sięgasz jeszcze po małą, kosztowną buteleczkę. Tak, ten zapach jest naprawdę zmysłowy – przekonujesz się po raz kolejny. I skrapiasz nim dekolt. W tym samym czasie twój sąsiad z naprzeciwka staje przed poważnym dylematem. Czekają go dziś ważne negocjacje – musi wyglądać tak, by wzbudzać zaufanie i porwać swoją wizją innych. Dlatego sięga po najlepszy garnitur, ale popędza jeszcze córkę, która zajęła łazienkę i godzinami próbuje zamalować swoje młodzieńcze pryszcze. Pachnąca, spoglądasz jeszcze przez okno. Widzisz sąsiadkę, która w obcisłym dresie wybiega na poranny jogging „Ta to ma zdrowie” – myślisz. – „No i sylwetkę!”.
Zapewne większość z nas co rano zachowuje się podobnie, bo nie ma nic bardziej naturalnego dla rodzaju ludzkiego niż chęć podobania się innym. Dlatego czeszemy włosy, malujemy się, wydajemy majątek na garnitury i buty, dlatego przekłuwamy uszy, pępki i wargi, robimy operacje plastyczne, zdobimy ciała tatuażami, nosimy wysokie obcasy i obręcze wydłużające szyję. Chcemy być kochani. I mamy to już od dziecka, kiedy miłość rodziców była dla nas warunkiem przeżycia. Poza tym żyjemy też pod czujnym okiem innych. Uczymy się komunikacji, wymiany myśli, dyskusji, negocjacji, uczymy się przekonywać innych do swojego zdania. Z doświadczenia wiemy, że wdzięk i urok są ku temu najlepszymi narzędziami.
Ale co właściwie podoba się nam w innych? Co przykuwa do nich naszą uwagę? Otóż niezależnie od kultury, od czasów, w jakich żyjemy, wszystkim podobają się męscy mężczyźni i kobiece kobiety. Lubimy seksapil. Co to znaczy? Na czym właściwie ów seksapil polega? Jak go wydobyć?
Dorota Piekarczyk, psycholożka i coach z wieloletnim doświadczeniem, twierdzi, że wśród swoich klientów zauważa pewną prawidłowość: – Proces coachingu można uznać za udany, kiedy mężczyzna odzyska kontakt z własną męskością, a kobieta z kobiecością. I jest to zmiana fizyczna, zauważalna gołym okiem. Kobieta nagle pięknieje, a mężczyzna – robi się przystojniejszy.
Ale przecież mężczyzna w procesie coachingu nie urósł znienacka (lubimy raczej wysokich panów), a kobieta nie zmieniła swojej sylwetki (mężczyźni preferują proporcjonalne ciała, z określonym stosunkiem talii do bioder). Nasz wygląd jest podobno tylko w 20 proc. odpowiedzialny za to, czy jesteśmy atrakcyjni dla innych. Dalsze 20 proc. to sprawa inteligencji. Natomiast aż w 60 proc. za to, czy jesteśmy postrzegani jako męscy i kobiecy, odpowiadamy my sami, lub raczej to, czy mamy kontakt z tą niezwykłą energią, którą nazwaliśmy seksapilem, czyli atrakcyjnością płciową. Nie będzie też wielkim odkryciem stwierdzenie, że jeśli samych siebie nie uważamy za osoby godne pożądania, to nie wzbudzimy zainteresowania w innych. Dlatego wzmacnianie seksapilu musimy zacząć od pracy nad związkiem z samą sobą, bo to najważniejszy związek w życiu.
Każdy człowiek, jako osobnik posiadający płeć, obdarzony został również energią związaną z życiem płciowym. A o tym, czy przełoży się to również na życie erotyczne i poczucie seksapilu, decyduje już pozytywny stosunek do samych siebie, świata, innych ludzi i samego seksu.
Co to jest seksapil? – To rodzaj energii – mówi Dorota Piekarczyk. – Porównałabym ją do rzeki, która musi płynąć. Czasem może być to ledwie sączący się strumyczek, a czasami rwący potok. Tyle że w życiu zdarza się, że sami stawiamy na tej rzece tamy i zapory. Taką tamą może być na przykład choroba, zwykłe przemęczenie lub po prostu zapracowanie, zbyt dużo zajęć czy nadmierna obowiązkowość, która nie daje czasu ani przestrzeni na to, żeby się sobą zainteresować i poświęcić sobie uwagę. Dlatego rozpaczliwie zabiegamy o uwagę innych. Kiedy spotyka się takich ludzi, od razu czuje się zmęczenie albo przytłoczenie ich nadekspresyjnością, natomiast osoby obdarowane seksapilem opisałabym jako energetycznie samowystarczalne. One nie żywią się cudzą energią, same nią emanują.
Przebywanie w otoczeniu osób obdarzonych seksapilem jest czystą przyjemnością, która nie ma nic wspólnego z przyjemnością płynącą z seksu. Tacy ludzie po prostu czynią świat piękniejszym, ciekawszym, a szare życie zamieniają w dolce vita. Wnoszą pewien rodzaj lekkości i radości w codzienność. Kobiety obdarzone seksapilem według mężczyzn są zwykle uśmiechnięte, potrafią otworzyć drzwi do całkiem nowych światów, magnetyzują. Męscy mężczyźni natomiast budzą entuzjazm, są bardziej przekonujący. Wierzymy w ich sukces i angażujemy własne siły do wspierania ich projektów. Męski seksapil inspiruje i porywa innych, jest nieodzowną cechą każdego menedżera, biznesmena i polityka. Dla wielu kobiet męskość to przede wszystkim siła. Znasz pewnie ludzi, którzy zjechali cały świat, a ich opowieści nużą niepomiernie. Ale bywają i tacy, którzy jak magnes przyciągną słuchaczy opowieścią o zakupach w hipermarkecie.
Catherine Hakim, autorka książki „Honey Money. The power of erotic capital”, doszła do wniosku, że przy pierwszym kontakcie zwracamy uwagę przede wszystkim na wygląd zewnętrzny i mowę ciała rozmówcy oraz sposób, w jaki przemawia. Tylko w 7 proc. liczy się treść wypowiadanych słów. Przy dalszym poznaniu te proporcje się zmieniają, ale naturalne i spontaniczne poczucie humoru, zaraźliwy uśmiech, przyjazny stosunek do ludzi oraz wewnętrzny spokój, który świadczy o tym, że czujemy się dobrze sami ze sobą – tworzą wdzięk i urok, który przyciąga bardziej niż mądrość czy erudycja.
Warto zdawać sobie sprawę z tego, że ten ogromny potencjał seksapilu i wiedzę, jak go wydobyć, można wykorzystać na różne sposoby, również do manipulacji. – Jeżeli energii seksapilu nie będziemy umieli skanalizować i rozproszymy ją na różne strony, zacznie ona działać przeciwko nam – mówi Dorota Piekarczyk. – Zamiast tworzyć satysfakcjonujący, szczęśliwy związek, będziemy uwodzić, niszczyć siebie i innych, zamiast cieszyć się seksem, będziemy się w nim sprawdzać. Zamiast współpracować, zaczniemy manipulować.
To typowy przypadek Don Juana, którego wdzięk oraz seksapil uwodzi i zabija. Jedna z bohaterek książki Catherine Hakim szczyci się wysoką pensją, pięknym mieszkaniem, dwoma mercedesami i przyznaje, że swoją pozycję w pracy i status materialny zawdzięcza tylko świadomości tego, jak działa na mężczyzn. Zawsze przychodziła do pracy trochę wcześniej, żeby sam na sam, przy kawie poflirtować ze swoim pracodawcą, nigdy nie jadała z koleżankami bezsensownie chichoczącymi w kuchni, ale starała się pójść na lunch z mężczyzną na wyższym stanowisku. Rozśmieszała go, umilała mu czas, wykazywała ogromne zainteresowanie wszystkim, co mówił. „I wyszłam na swoje” – przyznaje. Jej otwarta, przyjazna postawa, jej kobiecość i seksapil były w rzeczywistości wyrachowanym planem, który realizowała krok po kroku. Traktowała siebie i ludzi wokół instrumentalnie i zdobyła swój konkretny cel. Owszem, odniosła sukces zawodowy, ale poza pracą była sama jak palec, z nieudanym życiem uczuciowym.
– To może się wydawać dziwne, ale osoby, którym udało się rozdmuchać iskrę seksapilu, prawie zawsze zaczynają uprawiać jakąś formę aktywności fizycznej – mówi Dorota Piekarczyk. – Nasze ciało zaczyna domagać się ruchu, bo ta energia już gdzieś w nas płynie, już nas rozkołysała – porwała do tańca albo wyprowadziła na spacer. Chodzimy pewniej, gestykulujemy bardziej zdecydowanie, mówimy przekonująco. A inni zaczynają nas słuchać i oglądać się za nami.
Bo zrozumienie tego, czym jest seksapil, pomaga nawet prozaiczne czynności wznieść na wyższy poziom drgań. Z rzeczywistości stworzyć sztukę życia. Zwykłe jedzenie, ubieranie się czy kąpiel w rzece zamienić w spektakl. Tak jak Rita Hayworth zrobiła to z wydawałoby się banalną czynnością zdejmowania rękawiczki.