Kiedyś jedyną karierą dostępną płci pięknej było zamążpójście. Dziś kobiety wypełniły każdą społeczną czy zawodową lukę. Znika to, co kiedyś różniło je od mężczyzn: mają wolność wyboru i mogą się realizować w dziedzinach, które dawniej nie były dla nich dostępne. Nic chyba dziwnego, że i w sypialni zachodzą zmiany. A czy te zmiany nam się podobają? To już inna rzecz!
Facet metroseksualny
Dawny samiec nie bał się seksu, tylko czerpał z niego garściami. Samiec według nowego wzoru jest inny: myśli, rozważa, może czuć strach. Dawny pomyślałby: „spróbuję!”. Nowy myśli: „a co będzie, jeśli nie sprostam?”. Dawny był egoistą: myślał wyłącznie o swojej przyjemności. Nowy się obawia, że może się okazać beznadziejny w łóżku, zwłaszcza w zderzeniu z wiedzą i oczekiwaniami partnerki. Nie jest to pewny siebie typ macho, ale nieśmiały chłopak, który ma obawy.Joanna Twardo-Kamińska, psycholog i seksuolog, przyznaje, że rozsądek zawsze był stereotypowo przypisany kobietom: – To panie gasiły ogień męskiej namiętności jednym „nie powinniśmy”. Zanim uzyskaliśmy dostęp do skutecznej i prostej w zastosowaniu antykoncepcji, to kobiety z konieczności były rozsądniejszą stroną, bo to one zostawały ze zrujnowaną opinią i dzieckiem.
W świecie, w którym to głównie mężczyźni inicjowali seks, kobiety zastrzegały sobie prawo mówienia „nie”. Dziś, gdy to one coraz częściej pierwsze mówią „chodźmy do łóżka” – mężczyźni uczą się odmawiania. Uczą się też innych rzeczy, na przykład kontaktu z własnymi emocjami. Przez wieki prawdziwy mężczyzna nie płakał i nie okazywał słabości. Zamiast powiedzieć „kocham” (i powtarzać to słowo codziennie), wolał stanąć do walki w turnieju – i zginąć w imieniu damy swego serca. I to się zmienia!
Gadu-gadu nocą
– Marek urzekł mnie tym, że tak pięknie mówił o uczuciach – wspomina Dagmara. – Kiedy byliśmy w łóżku, był czuły i delikatny, i cały czas szeptał, jak bardzo mnie kocha i jaka jestem dla niego ważna!Niestety, to, co urzekło Dagmarę na początku, po jakimś czasie stało się powodem rozstania. – Po kilku miesiącach miałam tego dość – wyznaje. – W sypialni chciałam seksu, a nie roztkliwiania się, jak to cudownie, że się odnaleźliśmy na tym oceanie świata. Dla Marka jednak seks nie był radosnym spotkaniem ciał. Był komunią dusz!
Dagmara ma spory temperament i czego innego oczekiwała po łóżkowych zabawach. Wiecznie rozanielony Marek po prostu ją nudził. Co gorsza, był przeczulony na punkcie swoich emocji: bardzo źle znosił krytykę, był mało pewny siebie, łatwo go było urazić. A potem zabierał tę urazę do sypialni: nie chciał się kochać, bo czuł się dotknięty.
– Coraz częściej trafiają do mnie pary, w których to ona jest silną i zdecydowaną stroną, on natomiast jest lękowy, zagubiony i neurotyczny – mówi Twardo-Kamińska. – Przyzwyczailiśmy się, że to kobiety są skoncentrowane na swoich emocjach, ale coraz częściej w tę rolę wchodzą ich partnerzy. Teraz to oni analizują swoje emocje, często się martwią. Zamiast szukać rozwiązań, szukają problemów.
Taki facet nie daje kobiecie poczucia bezpieczeństwa. A kiedy tego brakuje, to i w łóżku nie będzie fajnie, bo kobieta nie będzie w stanie w pełni otworzyć się na seks. Taki neurotyczny mężczyzna albo znajdzie sobie silną i zdecydowaną partnerkę, która jeszcze bardziej go „wykastruje”, po czym kompletnie przestanie pożądać, albo taką samą jak on – lękową, która przy nim stanie się jeszcze bardziej lękliwa i tak oboje będą się na zmianę uwodzić i zwodzić.
Jak postępować, kiedy chcemy z takim mężczyzną zostać? – Przede wszystkim nie traktować go jak dziecka – ostrzega seksuolog. – I motywować do działania w męskich dziedzinach. Niech wymiana opon na zimowe, porządki w garażu i wizyty na myjni będą wyłącznie jego zadaniem. Niech ma coś, co jest jego, co jest męskie. Nawet jeśli lepiej potrafisz wbić gwóźdź, nie musisz tego robić – radzi Twardo-Kamińska. Ta sama zasada dotyczy sypialni: nie prowadź go za rękę, jest w końcu dorosłym facetem. Lepszy będzie komunikat: „zrób ze mną, co zechcesz”.
Weź mnie
Robert chciał być zdobywany. Oczekiwał, że Joanna będzie go uwodzić, składać propozycje, oczarowywać.– Przez cały czas naszej znajomości palcem nie kiwnął, żeby się do mnie zbliżyć – wspomina Joanna. – Owszem, dawał się wyciągać do kina, knajpy czy na spacery po parku. Nie odmówił żadnej z propozycji i wyraźnie dobrze się bawił. Ale sam przenigdy nie wystąpił z inicjatywą.
Joanna przyznaje, że moment poznania był charakterystyczny: Robert siedział wdzięcznie na kanapie w klubie. Wyglądał, jakby tylko czekał, że podejdzie do niego jakaś kobieta i go poderwie. W łóżku było tak samo. Seksu też nigdy nie inicjował. Na początku taka postawa stanowiła dla Joanny ciekawą odmianę, wręcz wyzwanie. Ale tylko na początku.
– Robert był najprawdopodobniej wychowany przez silne kobiety, bez męskiego wzorca – mówi seksuolog. – Nic dziwnego, że unika typowych męskich ról i zadań, i czuje się lepiej w towarzystwie kobiet.
Ich związek przetrwał tylko kilka miesięcy. – Nie mogłam znieść tego, że był taki bierny i kapryśny – mówi Joanna. – Nie umiał powiedzieć, że coś mu się nie podoba, tylko podstępnie torpedował moje plany. Ale najgorszy był seks: czułam, jakbym musiała o to prosić.
Twardo-Kamińska dodaje: – Zdarzają się tacy bierni mężczyźni. Ten typ, zaproszony do seksu, nie odmówi, ale sam nie wprowadzi żadnego urozmaicenia, a po stosunku przeciągnie się i zaśnie. Jedyny plus: jak się mu powie „zrób to i to” – zrobi to. Ale czy o to właśnie chodzi w związku?
Piękny, metroseksualny
Kiedy Zosia zobaczyła Emila, pozazdrościła mu płaszcza: był szałowy! Sama mogłaby go nosić. Resztę Emil też miał pierwsza klasa: idealna fryzura, twarz z delikatną opalenizną, doskonale dobrane do sylwetki dżinsy, drogie buty, świetny zegarek. Jednym słowem – cudo! Szybko przypadli sobie do gustu, szybko się zakochali, i po kilku tygodniach zamieszkali razem. Wtedy Zosia poznała tajemnicę Emilowej urody: chłopak spędzał w łazience i sklepach z ciuchami więcej czasu niż ona.– Emil to przykład mężczyzny metroseksualnego, czyli mieszkańca metropolii, który wielką wagę przykłada do swego wyglądu, urody i pielęgnacji – mówi seksuolog. – Efekty jego wysiłków są bardzo zadowalające, ale już cena, jaką się za to płaci – mniej.
Otóż kobiety wcale nie lubią mężczyzn, którzy mają więcej kosmetyków, ciuchów i par butów od nich; takich, którzy przed każdym wyjściem spędzają dwie godziny w łazience. Jakoś facet bardziej się nam kojarzy z regularnymi wizytami na siłowni, a nie w... salonie piękności. Poza tym taki mężczyzna w związku przejmuje rolę „higienicznego nadzorcy”, dawniej właściwą kobietom. Jest bardzo czuły na punkcie ciała, zarówno swojego, jak i partnerki, więc od razu jej przypomni, że już dwa dni temu powinna była iść na depilację. Poranny seks, taki spontaniczny, przed prysznicem – odpada!
Przy Emilu Zosia poczuła się zaniedbanym flejtuchem, mimo że zawsze o siebie dbała. Związek nie przetrwał pięciu miesięcy. – Fajnie, kiedy mężczyzna dba o higienę czy okazuje emocje, ale bez przesady! – mówi Zosia. – Facet powinien być facetem!
Cóż, większość kobiet lepiej czuje się, gdy ich partnerzy są bardziej męscy niż one. I to się nie zmienia.
Ekspert Joanna Twardo-Kamińska psycholog, seksuolog, współpracuje z Poradnią Seksuologiczną i Patologii Współżycia w Centrum Psychoterapii w Warszawie i Centrum Psychoterapii MAGO, www.mago-psychoterapia.pl