Podczas kłótni łatwo przekroczyć granicę i powiedzieć partnerowi słowa, których nie da się cofnąć. Psycholog i praktyk tantry Kuba Bania Izbicki proponuje, żeby spory w relacjach rozwiązywać… w milczeniu i zamiast próbować tłumaczyć – położyć się blisko siebie i pozwolić mówić swoim sercom.
Od kilkunastu lat razem z żoną praktykujecie tantrę. Jak to wpływa na wasz związek?
Przede wszystkim tantra dodała naszemu związkowi soczystości. A poza tym zmusiła do konfrontacji z iluzorycznymi oczekiwaniami, które nosimy w sobie, a które potem wychodzą na światło dzienne w relacjach. Wcześniej próbowaliśmy wszystko załatwiać w obszarze umysłu, a mimo że teoretycznie byliśmy nieźle przygotowani do rozwiązywania kryzysów, bo żona skończyła studia z zarządzania kryzysem i jest mediatorem, ja zaś z wykształcenia jestem psychologiem – to coś nie grało. To był moment, gdy mieliśmy już poustawiane podstawowe sprawy, typu dzieci, dom, samochody, praca... – czyli to, przez co przechodzą wszystkie długoletnie związki. Używaliśmy narzędzi zachodnich, na przykład metody Porozumienie bez Przemocy, NLP i nie było otwartej walki czy cichych dni, ale tak często doświadczaliśmy z żoną nieskuteczności komunikacji na poziomie słów, że z frustracji zaczęliśmy szukać innych narzędzi. I wtedy, a było to właśnie kilkanaście lat temu, w naszym życiu pojawiła się tantra. Dzięki niej zrozumieliśmy, że możemy rozwiązywać problemy bezpośrednio z poziomu serca. Gdy wybraliśmy do tego ścieżkę non duality, to zaczęliśmy czuć swoją obecność. Aby ją pogłębić, stosowaliśmy odpowiednie ćwiczenia z pogłębionym, tantrycznym oddechem.
Na czym polega podejście non duality w kontekście relacji?
Oznacza, że stanowisz kompletną całość – nie jesteś ani wybrakowany, ani uszkodzony, ucieleśniasz energię żeńską i męską. Zatem nie potrzebujesz partnerki czy partnera, żeby się uzupełniać, tylko oboje stanowicie pełnię (choć być może dopiero odkrywaną) i wchodzicie w relację z miejsca tej pełni, żeby ją wzajemnie odkrywać, pogłębiać, obdarzać się nią i cieszyć.
To nie ma nic wspólnego z mitem drugiej połówki jabłka.
W naszym świecie dominuje popkulturowe podejście do miłości i relacji, jesteśmy karmieni cały czas informacjami w stylu: „jesteś niepełny, wybrakowany, potrzebujesz drugiej połowy, by znaleźć pełnię”. Za tą filozofią dwóch połówek jabłka, które mają się znaleźć i dopasować, stoi mnóstwo oczekiwań, więc gdy sobie z czymś nie radzimy, to chcemy, żeby partner nas uszczęśliwił. Po części szukamy w nim rodzica przeciwnej płci, oczekując, że to on zaopiekuje się tym niedojrzałym, skrzywdzonym Wewnętrznym Dzieckiem, z którym sami sobie nie radzimy, a często tkwimy w tak głębokim wyparciu, że nawet nie chcemy go w sobie dostrzec i uznać. Tak było również u nas, jednak stopniowo budziliśmy się z tego nieuświadomionego oczekiwania, które można wyrazić w słowach: „bądź dla mnie czułą mamusią” i „bądź dla mnie troskliwym tatusiem”.
Na dłuższą metę to się nie może udać, bo partner zostanie kompletnie wydrenowany z energii, a my pozostaniemy w deficycie, więc w końcu musi się pojawić komunikat: „Kochanie, jestem przy tobie jako partner czy partnerka, ale nie potrafię być przy tobie jako rodzic twojego Wewnętrznego Dziecka – to musisz już załatwić sama czy sam”.
I tantra pomaga się z tym uporać?
W tantrze, patrząc na relację, zaczynamy od tego, co się dzieje w nas w środku. Na przykład ja wszedłem w relację z pozycji macho i gdy zacząłem podążać ścieżką tantry, uświadomiłem sobie, że moja wewnętrzna kobiecość jest zniszczona. Zacząłem poszukiwać sposobu, jak ją w sobie odrodzić. Druga ważna pod kątem związków kwestia to energia – w tantrze istnienie warstwy energetycznej jest tak samo oczywiste jak to, że mamy ciało fizyczne. Brak tej świadomości ujawnia się podczas kryzysów i kłótni, bo energia powinna iść w tym samym kierunku, co słowa, a tak się nie dzieje.
Czy możesz podać przykład?
Wyobraźmy sobie, że deklaruję partnerce, że chcę wejść głębiej w relację, ale jednocześnie energetycznie przekazuję, że się tego boję. Kobiety mają lepszy kontakt ze swoim ciałem, więc dobrze to odczytują. W takiej sytuacji ludzie nieznający tantrycznych narzędzi będą używać jeszcze więcej słów, co tylko przynosi rezultaty odwrotne do oczekiwań, bo po jednej i drugiej stronie włącza się gadzi mózg i reaktywuje się program „walcz albo uciekaj”. Im głębiej z żoną wchodziliśmy w tantrę, tym bardziej uświadamialiśmy sobie, że wiele słów nie ma sensu, bo to zamyka serca. Wtedy trzeba wcisnąć pauzę.
Czyli co dokładnie zrobić?
My mówimy: „Kochanie, proszę, zwolnijmy”. I zatrzymujemy rozmowę na dłuższą chwilę lub zaczynamy mówić o połowę wolniej, jednocześnie nadal pozostając w relacji na innych poziomach: wzrokowym, fizycznym, energetycznym. Następnie, używając tantrycznych narzędzi, na przykład pogłębiamy oddech, przywracamy obecność i kontakt ze swoim ciałem oraz otwieramy serce, które chciało się zamknąć. Świadomie spowalniamy interakcję i ograniczamy słowa, przesuwając akcent z ich ilości na ich jakość i źródło, z którego wychodzą. Chodzi o to, by świadomie tworzyć większą przestrzeń obecności, dzięki której na bieżąco „trawimy” doświadczenie trudnych emocji, jakie wywołują słowa partnera. Ważne jest, by nie przekroczyć granicy, za którą rusza lawina słów, emocji i bezprzytomnych mechanizmów obronnych.
Zatem w jaki sposób rozwiązujecie konflikt, jeśli nie w trakcie rozmowy? Przecież przemilczenie nie jest niczym dobrym.
Rozwiązujemy konflikt z poziomu energetycznego – kładziemy się razem, by się zbliżyć i zharmonizować energetycznie. Wykonanie takiego ćwiczenia, gdy jesteśmy na siebie wściekli, nie jest łatwe, bo wymaga sporej intymności i zaufania, ale to znacznie lepszy pomysł niż dalsze ranienie siebie słowami. A rozwiązanie problemu dokonane na poziomie energetycznym zapewnia wielokrotnie lepszy efekt niż w wyniku rozmowy.
Jak jeszcze stosowanie narzędzi tantrycznych wpłynęło na wasze życie?
Kiedyś byliśmy „zaciśnięci” w swoich ciałach. Stres kumulował się w napięciu fizycznym i psychicznym. Stopniowo tantra spowodowała, że poczuliśmy pragnienie większej bliskości w relacji, ale jednocześnie pojawiał się lęk przed… pogłębieniem tej bliskości. Po 27 latach w związku odkrywamy, że dzięki bliskiej relacji, najtrafniej – a jednocześnie często również najboleśniej – wskazujemy sobie wzajemnie te „zaciśnięte”, niedojrzałe części naszej psyche, których każde z nas bardzo nie chce w sobie zobaczyć. Jednak zamiast obrażać się na to, co nam to partnerskie lustro pokazuje, możemy przyjmować za to odpowiedzialność, by wspólnie wzrastać do jeszcze większej pełni.
Materiał zrealizowano podczas Międzynarodowego Festiwalu Tantry, Świadomości, Obecności i Relacji dla singli i par w Ośrodku Tu i Teraz w Nowym Kawkowie k. Olsztyna.
Kuba Bania Izbicki, psycholog, praktyk i nauczyciel tantry, od ponad 20 lat prowadzi warsztaty rozwoju ciała, umysłu i ducha.