Wraz z wejściem na ekrany poruszającego filmu „Wstyd” w reżyserii Steve’a McQueena w mediach rozpoczęła się dyskusja na temat seksoholizmu.
Samo pojęcie jest atrakcyjne, przez co może bywa mylące i nadużywane. Zacznę więc od tego, czym seksoholizm nie jest.
Ponieważ seksualność nie poddaje się sztywnym normom, zapewne większość osób na którymś etapie życia zastanawia się, jak często „powinno się” myśleć o seksie i go uprawiać. Takie pytania pojawiają się w okresie, kiedy młodzież odkrywa seksualność w dużej mierze poprzez masturbację. Jest to najłatwiejszy i najbezpieczniejszy sposób rozładowania napięcia seksualnego, ale ponieważ żyjemy w kulturze, która wbrew nauce nadal uważa ją za zaburzenie, młodzi ludzie mają wyrzuty sumienia, że w ogóle lub zbyt często tego chcą.
Kiedy jesteśmy zainteresowane/zainteresowani relacją seksualną z drugą osobą (celowo nie używam słowa „zakochane”, ponieważ fascynacja seksualna nie musi mieć nic wspólnego z miłością), zdarza się, że koncentrujemy się na seksie w każdej wolnej chwili. Niektórzy potrzebują seksu raz na pół roku, a inni trzy razy dziennie – nie ma żadnych standardów w tej dziedzinie. Bardzo częsta masturbacja, oglądanie pornografii czy intensywne życie seksualne same w sobie nie świadczą o seksoholizmie.
Seksoholizm podobnie jak inne uzależnienia może mieć bardzo wiele przyczyn, na przykład takich jak poczucie zagubienia, potrzeba akceptacji, miłości, bliskości. W filmie Brandon fantastycznie zagrany przez Michaela Fassbendera nie potrafi poradzić sobie ze swoimi emocjami. Odgradza się od nich za pomocą przypadkowego bezosobowego seksu. Nie ma w jego życiu miejsca na intymność czy przywiązanie. Każde napięcie prowokuje go do ucieczki w seks pozbawiony radości i satysfakcji, dający jedynie chwilowe rozładowanie. Wielką zasługą reżysera filmu „Wstyd” jest pokazanie seksoholika nie jako osoby „niemoralnej” czy „obrzydliwej”, ale głęboko nieszczęśliwej, która nie jest w stanie wydostać się z matni. Tytuł filmu jest wieloznaczny. Bohater wstydzi się swojego uzależnienia – zdesperowany wyrzuca do śmieci kolekcję magazynów pornograficznych oraz laptopa, który służy mu głównie do oglądania porno i kontaktów z prostytutkami. Wstyd budzi jego wrażliwość, której nie potrafi do końca wyłączyć, a także niemożność spotkania się z drugim człowiekiem – zbudowania relacji z koleżanką z pracy i niesienia pomocy zrozpaczonej siostrze.
Podobnie jak w przypadku innych uzależnień w seksoholizmie traci się kontrolę nad własnym zachowaniem. Aktywność seksualna pochłania coraz więcej czasu, co skutkuje zaniedbywaniem innych sfer życia. Nieradzenie sobie z pracą, sytuacją rodzinną czy w kontaktach z najbliższymi powoduje wyrzuty sumienia, które seksoholik zagłusza za pomocą kompulsywnego seksu, masturbacji, szukania i zdobywania partnerek/partnerów. To błędne koło krótkotrwałej ulgi oraz ciągłego niepokoju i upokorzenia.
Jak można sobie poradzić? Po pierwsze, dostrzec problem. Jeżeli czynności seksualne powodują poczucie winy, pochłaniają całą energię i nie można nad nimi zapanować, należy szukać pomocy psychologa lub seksuologa. Proces wychodzenia z seksoholizmu jest podobny jak leczenie innych uzależnień. Specjalista odnajdzie przyczynę uzależnienia i będzie można rozpocząć terapię, często długotrwałą.
Recenzja filmu "Wstyd".