1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks

Zmień swoje seksualne przyzwyczajenia, a odmienisz siebie i swój związek

Seks sprawia, że się rozwijamy. Nabieramy wiary w siebie i chęci do życia. (Fot. iStock)
Seks sprawia, że się rozwijamy. Nabieramy wiary w siebie i chęci do życia. (Fot. iStock)
Czasem warto zrobić coś zupełnie inaczej niż zazwyczaj, by przekonać się o transformującej mocy takiej zmiany. Także w życiu seksualnym. Zmieniając styl miłości, możemy zmienić siebie i związek. Wykorzystać energię seksu i przezwyciężyć kompleksy. Nabrać wiary w siebie i chęci do życia – mówi Katarzyna Miller, psychoterapeutka.

A gdyby tak szara myszka zdjęła okulary, ubrała się w seksowną czerwoną bieliznę, rozpuściła włosy i wskoczyła do łóżka przy zapalonej lampce, to co by się stało?
Jest szansa, że miałaby pyszną zabawę. Przekonałaby się, że może być piękna, seksowna, atrakcyjna. Że może podobać się także sobie. I to doświadczenie mogłoby ją zmienić. Pod warunkiem jednak, że myszka zrobiłaby to dla siebie, czyli kupiłaby tę bieliznę, żeby sobie zrobić przyjemność, a nie żeby było, jak on chce, bo inaczej będzie zły i skoczy w bok z inną. Byłoby najlepiej, gdyby wybrała według swojego gustu. Ja bym kupiła fioletową bieliznę!

Fioletowa bielizna? Niektórzy piszą, że kojarzy się z tym, co w naturze niezdrowe. Ma też duchowe odniesienia, więc znów nie bardzo do sypialni…
Niech piszą, co chcą! Ja po prostu lubię fioletową bieliznę. A właśnie o to chodzi, żeby kupić i założyć taką, w której będę się sobie podobać. Zachwycę się sobą. To jest właśnie wolność mająca moc zmieniania nas. Tylko jeśli robię coś dla siebie, wreszcie po swojemu, poczuję frajdę. Proszę: zrobiłam coś, czego nigdy nie robiłam jako myszka, czyli poszłam za swoim chceniem. Pierwszy raz wydałam pieniądze na fioletowy zbytek! I to dla siebie! Nie dla mamy, siostry, dzieci czy męża. Zrobiłam to i… grom z jasnego nieba mnie nie poraził. Odwrotnie! Poczułam skrzydła u ramion. Było jak nigdy. To teraz, kiedy tego zakazanego owocu skosztowałam, chcę go więcej!

Zwykłe majtki nas nie przemienią?
Może później, ale najpierw trzeba przekroczyć zasady obowiązujące grzeczne dziewczynki. Przejść inicjację bycia dla siebie najważniejszą i zakosztować bezwstydnego sprawiania sobie przyjemności. Zauważyć, że koleżanki też tak robią, że to naturalne. A to wzmacnia moje prawo do dbania o siebie. A jeśli wskakując do łóżka w tych fioletach czy czerwieniach, zobaczymy, że i jemu się tak podoba, to świetnie. Mamy komplet. Pojawia się jeszcze więcej energii, która wzmacnia bycie sobą. Dodaje sił kobiecości, poczucia wartości. To z kolei wzmacnia seksualne wyzwolenie. I następnym razem idzie się do łóżka jeszcze odważniej. Jako uboczny efekt rosnącej odwagi może się pojawić asertywność, np. wobec wrednej koleżanki.

A jeśli ten, któremu myszka wskoczy do łóżka w tych koronkach, się wykrzywi, że taka wyzywająca?
To temu panu już dziękujemy! Taki mężczyzna niszczy potencjał kobiety i człowieka w partnerce. Nic się nie zyska, zostając z nim. Bo on boi się kobiet i ich nie lubi. Pewnie mama dała mu popalić i on teraz daje popalić kobietom. A myszka potrzebuje kogoś, kto jej pomoże przepracować jej własne traumy, czyli wymazać te wszystkie uwagi pod jej adresem z czasu, gdy była dziewczynką myszką, a potem nastolatką myszką. Kąśliwe i umniejszające – od mamy, babci, może taty? Zmienia nas seks, którego pragniemy, w takim ubraniu lub bez i w takim stylu lub bezstylowo, jak chcemy. Ale skąd mamy wiedzieć, jaki to ma być seks? Na moich warsztatach jedna z kobiet powiedziała niedawno, że ma męża i kochanka. Mówiła, jakie są plusy, jakie minusy tego układu. A reszta słuchała oniemiała, że można tak otwarcie o tym rozmawiać. Bo seks wciąż jest czymś, o czym nie umiemy mówić. A tu masz: ta szczerość wywołała wybuch pytań i opowieści. Kilka kobiet przyznało się, że też ma kochanka. Inne, że chciałyby mieć, i dlatego są ciekawe, jak się do tego zabrać.

Warto zakręcić się i poszukać kochanka?
Kochanek ze swej istoty jest skłonny do adoracji i zachwytów. To balsam nie tylko dla ciała, lecz także dla duszy. Czasem chce, żeby kobieta odeszła od męża i była tylko z nim. Kochanek to też inny styl uprawiania miłości. Jeśli jest męski i zdecydowany, a jednocześnie wie, jak kobiecie dać rozkosz, to ona właśnie z nim może pierwszy raz poczuć się kobietą. I dowiedzieć się, co lubi w łóżku. A to ją może zaskoczyć. Na przykład są kobiety, które nauczyły się w dzieciństwie masturbować i zaspokajają się same po seksie z mężem. Nie wiedzą nawet, jak może być, kiedy orgazm ma się w parze. Jeśli trafią na mężczyznę, który je otworzy, to seks zmieni ich życie. Bo choć kobiety o tym nie mówią, a nawet same przed sobą się do tego nie przyznają, dla takiego seksu czy może dla tego, jak się czują u boku takiego mężczyzny, są gotowe odejść od mężów, zostawiać swoje domy itd.

Kobiety nie przyznają się, że chodzi im o seks. Mówią raczej o porozumieniu dusz niż o porozumieniu ciał.
Tak naprawdę chodzi o porozumienie wewnętrzne kobiety z jej kobiecością, o zainstalowanie gorącej linii między umysłem, sercem a libido i ciałem. A ponieważ kobieta całe życie uczy się seksualności – bo my nie mamy tak jak mężczyźni prostego systemu operacyjnego, by dojść do orgazmu – to może doświadczyć czegoś, czego wcale się nie spodziewała. A wydawało się jej, że ma udany seks w domu i że jest kobietą w stu procentach. Kiedy więc doświadczy, że jej ciało to jeden wielki punkt erogenny, już nie będzie tym samym człowiekiem! Zyska samoświadomość. I dopiero wtedy zacznie wymagać od mężczyzn. Będzie wiedzieć, z kim chce iść do łóżka. Co lubi, a czego nie chce. Wreszcie będzie sobą.

Myszce pomagają koronki i inicjatywa, a korpowojowniczce? Zdjęcie koronek i oddanie się mężczyźnie?
Oddanie się sobie! Swoim odruchom. Niekontrolowanie tego, co się dzieje, co się czuje, a przede wszystkim jak przeżywa seks. Jeśli mężczyzna powie: „Cicho, bo cię sąsiedzi usłyszą!”, więcej z nim nie idź do łóżka. Nie idź z nim nigdzie. To tyran, który jest przeciw życiu. Ale też zapomnij się, wyrzuć zegarek i nie myśl o tym, że on musiałby cię jeszcze tak pół godziny pieścić, żebyś miała orgazm. A więc pewnie by mu się znudziło i dlatego lepiej udawać, że już po orgazmie. Tak kobiety robią. Nie warto. Lepiej oddać się we władze swojemu ciału, które ma swoje potrzeby, prawa i chęci. Oddać się odczuwaniu i otworzyć na to, co może dać kochanek, i na tyle, ile może dać, a to naprawdę bywa wiele. Może jego otwartość, pomysłowość, chęć do eksperymentowania czy zabawy rozwiną wyobraźnię i otworzą kobietę?

Znajoma poznała mężczyznę, który uwielbiał pończochy i przebieranki. To on nauczył ją radości seksu, a więc i życia. Rozwiodła się dla niego.
Bo przekonał ją, że warta jest więcej i może mieć więcej. Dziwne pomysły czy pieszczoty mogą być drogą do odkrycia jej stref erogennych i poczucia, kim jest i co jej się od życia należy. Dlatego tylko wtedy, kiedy nasze ciało czuje silny opór, mówmy „nie”. A poza tym bądźmy otwarte. Ważne, by iść za tym, czego się pragnie, ale też zmiana może polegać na tym, że ona pierwszy raz idzie za mężczyzną. To też dobrze, jeśli kobieta czuje, że może za partnerem iść, bo on jest odkrywczy, pewny siebie i pełen podziwu dla niej. Czuje się bezpieczna, prowadzona, zadbana.

Czyli zmiana dla korpowojowniczki to działanie bez kontroli, planów, celu. A dla porządnickiej? Pedantycznej, która układa w kostkę nawet ubranie zdjęte przed seksem?
O to chodzi, żeby porządnicka była wreszcie nieporządna. Poszła do sypialni, zanim nastawi zmywarkę, zetrze stół i się wykąpie i napachni. By wreszcie raz zrobiła to jak popadnie. Zamiast skupiać się na doskonałym ułożeniu się w łóżku niby do fotografii, na przykład objęła go nogami, zepchnęła z łóżka i na nim usiadła. Cokolwiek zechce. Niech nie myśli o tym, jak wygląda, gdy to robi, tylko po prostu będzie tam na nim lub pod nim, tak jak czuje, że chce. Bez dbania o doskonały makijaż itd. Lub podda się temu, co on chce.

Seks to droga do kobiecości? A nie macierzyństwo?
Najszybciej kobieta się zmieni, każda, gdy się podczas seksu puści. To droga do prawdziwej zmiany. Puścić się, czyli przestać kurczowo trzymać się zasad, mądrości, ograniczeń. Puścić też wszelkie napięcia w ciele. Czujemy je zazwyczaj w ramionach, w brzuchu. Spróbujmy się wyluzować właśnie tam. Nauczmy się świadomie oddychać. Róbmy to tak, jak byśmy wciągały powietrze właśnie w te napięte miejsca i wydmuchiwały stres razem z wydechem. Wreszcie trzeba puścić to, co mówiła mama: „Jeśli już masz się wiązać z mężczyzną, to naprawdę”. A to koniec już na początku. Bo kiedy ona będzie chciała seksu, to zamiast za tym pragnieniem po prostu pójść, zacznie myśleć, jak to świetnie byłoby razem z tym mężczyzną wieszać firanki, kupować garnki itd. Dlatego on ucieknie, ale nie przed nią. Nie, on ucieknie przed tymi firankami, i to nim zapozna się z jej bielizną, w jakimkolwiek byłaby kolorze.

I seksu raczej nie będzie.
Właśnie, dlatego lepiej by było, gdyby ona najpierw – zanim da mu te karnisze do zawieszenia w ich sypialni – zobaczyła, czy jest jej z nim dobrze. Czy w ogóle będzie chciała z nim być. Zobaczyła, jak się z nim ułoży, poszła za życiem, nie planując i nie narzucając mężczyźnie i sobie żadnych schematów, jak to ma być. Ona nie może tego wiedzieć, zanim to się nie wydarzy.

Można wiele puścić, ale jak puścić wstyd, który się odczuwa, gdy poznajemy kogoś, kto nam się podoba?
Najbardziej wstydzimy się tego, że widać po nas zawstydzenie. Niepotrzebnie! Przyznajmy się do niego. I jeśli mężczyzna robi na tobie wrażenie, to mu powiedz: „Podobasz mi się tak, że aż zapięłam się na wszystkie guziczki”. A jeśli spodobał ci się sensowny mężczyzna, to zastanowi się, jak te wszystkie guziczki teraz rozpiąć.

Czyli jeśli odważymy się zmienić coś w seksie albo pozwolimy partnerowi, żeby on coś zmienił, to wtedy my się zmienimy, a to z kolei zmieni nasz seks? Oj, ile tych zmian!
Dziś oglądałam „Skłóconych z życiem” z Marilyn Monroe w roli głównej. Ona jest tam do zakochania. Cudowna, słodka, ciepła, dziecięca, a jednocześnie kobieca i smutna. W pełni ludzka. Spotyka trzech kowbojów, którzy zabijają konie, ostatnie mustangi. To opowieść uniwersalna o kobietach i mężczyznach. Bo oni, jak to mężczyźni, chcą, żeby kobieta ich uratowała, żeby była buforem między trudami życia a nimi, żeby ich objęła z uczuciem, żeby przestali czuć, że to, co robią, jest straszne. Ale ona im tego nie daje. Kiedy dowiaduje się, z czego żyją, strasznie ich wyzywa: „Jesteście mordercami, jesteście szczęśliwi tylko wtedy, kiedy zabijacie”. To jest oskarżenie mężczyzn w ogóle.

Ona preferuje inny styl uprawiania miłości, a oni, gdyby go przyjęli, to przestaliby zabijać?
Właśnie, i tak też się dzieje. Jej seksualność jest kochaniem życia, obroną przed przemocą. Ona jest jednocześnie dzieckiem i kobietą, i człowiekiem. Mówi wiele mądrych rzeczy w rodzaju: „Jak długo będzie ten rodzaj niewrażliwości, tak długo będziemy smutni. Nie można się cieszyć światem, w którym się dzieją takie rzeczy”.

Rozumiem, że w świecie kowbojów seks jest przemocą i dominacją, a nie radością życia i miłością?
Tak, i oni tak właśnie jej chcą, chcą ją mieć na własność. Nie zważają na to, czego ona potrzebuje, tylko co mogą od niej dostać.

A jej seksualność? Co ona mogłaby im dać?
Tak jak chcemy być objęci przez wodę, przez chmurę i przez wiatr, tak mężczyzna może być objęty przez kobietę. Ale nie wtedy, kiedy ją niszczy, dewastuje. Nie może tego robić. Tak jak nie może niszczyć i dewastować przyrody. Może ją uprawiać jak ogród, a nie karczować jak dżunglę, jeśli chce takiego przytulenia. Ale oto dzieje się cud. Spotkanie z kimś takim jak ona zmienia. Jeden z nich, a potem i drugi, zaczyna rozumieć, że ona nie jest przeciw niemu, ale że jest za życiem. Na koniec filmu Clark Gable walczy z ogierem, ale kiedy go pokonuje, nie zabija. Wypuszcza go na wolność. To ona, kobieta, go zmieniła. Na początku mówił: „Ty mnie nie rozumiesz, nie pasujemy do siebie”. A na koniec: „Błogosław ją, Boże”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze