1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Zofia Zaniewska-Wojtków: „Może niektórzy rodzice i opiekunowie się obruszą, ale powiem to: kocham mojego psa tak samo jak moje dzieci”

Zofia Zaniewska-Wojtków: „Może niektórzy rodzice i opiekunowie się obruszą, ale powiem to: kocham mojego psa tak samo jak moje dzieci”

Zofia Zaniewska-Wojtków, mama dwuipółletniego Rysia i półtorarocznego Jeremiego (Memisia), opiekunka owczarka szwajcarskiego o imieniu Bordo (Fot. piesekwarszawski.pl)
Zofia Zaniewska-Wojtków, mama dwuipółletniego Rysia i półtorarocznego Jeremiego (Memisia), opiekunka owczarka szwajcarskiego o imieniu Bordo (Fot. piesekwarszawski.pl)
Dzieci i psy są do siebie bardzo podobne. I jedne, i drugie potrzebują dużo opieki, czułości, miłości – mówi Zofia Zaniewska-Wojtków, behawiorystka psów, współautorka, razem z mężem Piotrem, książki „Psy i dzieci”. Mama dwuipółletniego Rysia i półtorarocznego Jeremiego (Memisia), opiekunka owczarka szwajcarskiego o imieniu Bordo.

Nie ciągnie mnie do dzieci w ogóle, ciągnie mnie tylko do moich. Tak samo mam z psami – nie mam ochoty głaskać, przytulać wszystkich napotkanych. Warto spojrzeć na to z ich perspektywy, czyli jak to jest być dotykanym, obcmokanym przez obce osoby. Dla psów to bardziej dyskomfort niż objaw przyjaźni czy miłości.

Zawsze miałam psa. Dzieci mam od niespełna trzech lat. To połączenie okupione jest często czyimś kosztem, brakiem wspólnego czasu, oczywiście płacą go dzieci, płacę ja, nie jest tak, że tylko pies na tym cierpi. Czas się nie wydłużył, a doszły dwie osoby, które bardzo dużo wymagają. Dlatego dużo musiało się zmienić w schemacie naszego życia. Pracowaliśmy przeważnie z domu, a teraz musieliśmy poszukać biura. Pomaga nam cudowna niania Agnieszka. Ale Bordo nie lubi zostawać w domu z dziećmi, więc wszędzie ze mną jeździ, a kiedy pracuję, śpi pod biurkiem.

Jak przygotować psa na pojawienie się dziecka? Przede wszystkim poprzez zbudowanie z nim dobrej więzi. Żadne sztuczki, smaczki, żadne dodatkowe atrakcje tego nie zastąpią. Jasne, że pomogą, ale najważniejsze jest to, żeby pies wiedział, że może nam ufać. Bordko wie, że ja nie pozwolę na to, żeby dziecko przekroczyło jego granice. Jeżeli coś takiego się wydarza, to on patrzy na mnie i prosi o pomoc, zanim jeszcze sam zacznie reagować, na przykład warczeniem czy kłapnięciem. Często warczy na dzieci, bo w ten sposób komunikuje swoje granice. Oczywiście staramy się nie dopuszczać do sytuacji przekroczenia jego granicy. Tak samo dzieci komunikują mi, że ich granica jest przekroczona, kiedy na przykład daję buzi synkowi, a on nie ma na to ochoty.

Bordo bywa bardzo zazdrosny o inne psy, nie wolno im podchodzić do mnie, wąchać mnie, jak jakiś pies to robi, to Bordko piszczy. A o dzieci nie jest zazdrosny. Może na swój sposób rozumie, że to jego rodzina? Nie pozwala, żeby ktoś na spacerze zbliżył się do nich, strzeże dostępu, chociaż ma z nimi duży problem. Chłopcy uwielbiają go straszyć, mają teraz taki okres, że uwielbiają straszyć wszystkich, podchodzą i robią „Łaaa!”. Zresztą na okładce książki uchwycony jest moment, kiedy Ryś straszył fotografa, udając tygrysa, straszy mnie, tatę, Bordka też. Na Bordka to działa, wtedy warczy, czyli komunikuje: „Masz mi tego nie robić”. I Ryś powoli zaczyna rozumieć, jakie są konsekwencje jego zachowania – że Bordko go zwarczy, że ja zwrócę mu uwagę. Jak się dzieciom czegoś zakaże, to one sprawdzają, co się wydarzy, gdy ten zakaz złamią. Ryś już dowiedział się, co się wydarzy, więc ma coraz mniejszą potrzebę przekraczania tej granicy.

Poznajemy się

Kiedy byłam w ciąży z Rysiem, nagrałam kurs, jak przygotować psa na pojawienie się dziecka. W ten sposób przygotowałam też Bordka na Rysia. Zazwyczaj, gdy wracamy z maluszkiem ze szpitala, jesteśmy obolałe, więc fajnie, jeśli tata czy ktoś, kto nam pomaga, zajmie się dzieckiem, żebyśmy mogły przywitać się z psem, bo przecież jakiś czas nas nie widział. Będzie pewnie trochę pobudzony, będzie miał do nas żal, że go zostawiłyśmy, trzeba uregulować te emocje, dać mu się wypowiedzieć, poprzytulać. I dopiero jak już będzie zaspokojony, wtedy można zapoznać go z dzieckiem. Sugeruję, żeby nie wnosić dziecka do pokoju, gdzie jest pies, tylko najpierw usiąść w fotelu z niemowlakiem na rękach i dopiero potem wpuścić psa do pokoju. Chodzi o bezpieczeństwo, żeby pies nie miał potrzeby podskakiwania i nas nie poharatał. Nie namawiajmy psa do zainteresowania się dzieckiem, dajmy mu czas, możliwość odejścia. I nadzorujmy to powitanie. Ja trzymałam rękę między pyszczkiem psa a dzieckiem. Różnie psy mogą zareagować, nawet mogą z podekscytowania zacząć podszczypywać dziecko, intensywniej lizać. Więc żeby uniknąć eskalacji emocji, dobrze jest powolutku i delikatnie dawkować zbliżenie. Mówić do psa łagodnym tonem. On zbliża się, żeby zbierać zapachy maluszka. Dlatego pozwólmy mu uczestniczyć w okołodziecięcych czynnościach: przy kąpieli, karmieniu, usypianiu. Wiadomo, że może też przeszkadzać, więc dobrze jest przed pojawieniem się dziecka nauczyć go hasła, na które ma sobie odejść. Ale też go nie wykluczać. Boimy się zarazków? To regularnie odrobaczajmy psa, a przed pojawieniem się dziecka w domu umyjmy go, wyczeszmy. Obawiamy się alergii? Badania pokazują, że dzieci wychowane z psami mniej reagują alergią.

W kursie, który nagrałam, bardziej przygotowuję opiekunów, jak zrozumieć psa, niż czworonoga, jak oswoić się z dzieckiem. Bo jak pies jest zrozumiany, to sobie poradzi. Natomiast trening się przydaje, żeby pies zapoznał się z nowymi obiektami, jak łóżeczko, wózek, żeby te wszystkie nowości jednocześnie go nie zszokowały. Ale najważniejsze jest zrozumienie psiej komunikacji, która jest bardzo kiepsko odbierana przez społeczeństwo, bo jest inna niż ludzka i bardziej złożona, niż nam się wydaje. Bardzo często ludzie, widząc psa, kierują się widocznymi sygnałami typu merdanie ogonem. I uznają, że to zawsze oznacza psie szczęście. A merdanie ogonem oznacza pobudzenie, pies może być wściekły i merdać ogonem. Kiedy ma szeroko otwarty pysk, kąciki ust są podniesione, kiedy zieje, to zazwyczaj sygnał, że jest zestresowany. A ludzie widzą w tym zadowolenie, uśmiech. Reakcja psa różni się w zależności od rasy, wieku i oczywiście osobowości, bo każdy pies, tak jak człowiek, jest inny. Jednemu psu w momencie stresu będzie pomagało żucie piłki, drugiemu pogłaskanie przez opiekuna, a trzeciemu najlepiej pomoże to, że wyprowadzimy go z pokoju i będzie mógł sam pobyć ze sobą, wziąć oddech. Trzeba poznać te strategie, bo to klucz do tego, żeby potem, w stresującej sytuacji, czyli jak pojawi się dziecko, pomóc swojemu psu.

Ja na przykład wiem, że Bordko bardzo potrzebuje być wtedy blisko mnie. Jeżeli chcę, żeby był jednak dalej, to daję mu misia, bo psy odstresowują się, jak żują. Wiem też, że potrafi uspokajać się sam. W krytycznych sytuacjach, gdy chłopcy się biją i muszę ich rozdzielać, on się tym denerwuje, a ja nie mam trzeciej ręki, żeby go wspierać, proszę: „Wyjdź, nie mogę ci dać wsparcia”. Oczywiście potem mu to wyrównuję, czyli idę na z nim spacer, głaszczę.

Pies to nie tylko pies

Dzieci dużo zyskują dzięki życiu z psami. Myślę, że to, iż są w stałym kontakcie z zupełnie innym gatunkiem niż ludzie, bardzo poszerza ich horyzonty patrzenia na świat, uczy różnorodności. I co ważne – ponieważ psów wokół jest bardzo dużo, dziecko, które ma psa w domu, przygotowuje się na życie, w którym ciągle będzie mijało psy.

Dziecko może też obserwować czułość, jaką obdarzamy naszego pupila, o ile dorosły opiekun jest empatyczny wobec swojego zwierzęcia. Moje dzieci obserwują dużo czułości między nami i Bordkiem. Na razie nie mają prawa tego robić, bo on sobie nie życzy, ale chłopcy już to wiedzą i na szczęście nie mają takiej potrzeby. To przyjdzie z czasem, a już są momenty, kiedy mogą go pogłaskać. Nawet samo obserwowanie, że to delikatne zwierzątko potrzebuje ciepła i opieki, rozwija empatię. Tym bardziej kiedy pies choruje, tak jak nasz Bordko, i kiedy walczymy o jego życie, bo ma chłoniaka.

Moim zdaniem psa nie powinni mieć ludzie, którzy myślą, że pies to tylko pies. Jak ktoś tak definiuje psa, to musi więcej się o nim pouczyć.

Myślę, że ktoś, kto mówi, że nie można porównywać psów do dzieci, też musi się więcej dowiedzieć o psach, bo są absolutnie podobne – pod względem zarówno emocjonalnym, jak i kompetencji społecznych. I to nie jest żadna obelga. I jedne, i drugie potrzebują bardzo dużo opieki. Tak jak nie ma niegrzecznych dzieci, tak nie ma takich psów. Są tylko coś wyrażające. Dziecko, które płacze, ma jakiś problem, może jest przebodźcowane, zmęczone, sfrustrowane, może mu smutno, może jest głodne. Pies też – jeśli szczeka, to ma jakiś problem. Do psów trzeba podchodzić tak samo jak do dzieci. Teraz wiedza na temat psychologii dziecka jest inna, niż była, ale z wiedzą o psach nadal jesteśmy daleko w tyle. Najnowsze badania dowodzą na przykład, jak szkodliwe jest zostawianie dzieci samych, żeby się wypłakały. Powinniśmy tę wiedzę od razu przenieść na psy – że w takim razie nie wolno zostawiać ich, żeby się „wypłakały”. A tak się robi – jak pies piszczy w pokoju, to się do niego nie przychodzi, żeby się nie nauczył, że piszczenie działa. No niech się nauczy, że jak woła o pomoc, to ją dostaje!

I nie przesadzajmy z zabranianiem czegoś psom i dzieciom. Jak pies szczeka na innego psa na spacerze, mówimy: „Nie wolno, przestań”. A trzeba zrozumieć, czego pies chce, i jakoś mu pomóc, a nie go blokować. To tak jak z krzykiem dziecka. Wiadomo, że czasami mówimy: „Nie krzycz”, bo cierpliwość się kończy, ale miejmy w podświadomości, dlaczego coś się wydarzyło. I jak emocje opadną, następnym razem spróbujmy zareagować inaczej.

Nie mieszam porządków

Czy pies pomógł mi wychować dzieci i na odwrót? Zdecydowanie bardzo przygotował mnie na dzieci, chyba przede wszystkim tym, że musiałam nauczyć się jego języka i tego, żeby czuł się ze mną dobrze. I jak pojawiły się dzieci, mimo że to ten sam gatunek, co ja, to też musiałam nauczyć się sposobów komunikacji z nimi. Trzeba zrozumieć dziecko, dlaczego coś robi. Czasami z psami jest łatwiej [śmiech]. Z kolei w pracy z psami pomaga mi obserwowanie dzieci, ich potrzeby wielu wyborów, bo wtedy czują się lepiej. Tak samo pies – im więcej dajemy mu wyborów, tym bardziej jego kompetencje rosną, tym lepsze podejmuje decyzje, bo uczy się sam je podejmować, a nie ma je narzucane.

A my cały czas narzucamy coś dzieciom, na siłę ubieramy. Mnie też zdarzyło się naciągnąć synkowi sweterek na głowę, choć bardzo tego nie chciał. I tak samo psom na siłę zakłada się szelki, siłowo je zatrzymuje, ciągnie. A trzeba dać im trochę czasu, porozmawiać z nimi, bo z psem też da się rozmawiać. Kiedy pies i dziecko poczują, że mogą mieć swoje zdanie, to tym chętniej współpracują.

Jak sobie radzimy z Piotrkiem z całą trójką plus pracą? Staramy się nie mieszać porządków, choć pies miesza się z pracą, ale jak jest praca, to pracujemy, a jak jesteśmy z dziećmi, to pracy nie ma. Nie lawirujemy między jednym a drugim, bo wtedy nikt nie jest zadowolony. Jak jestem z dziećmi, to nie zerkam na Facebooka, bo mi przeskakuje coś w mózgu. Taki mam teraz czarno-biały świat. Ale się z tego cieszę, bo dzieci nie widzą mamy, która siedzi w telefonie. Oczywiście miewam wyrzuty sumienia, że za mało czasu z nimi spędzam, że dużo pracuję w ciągu dnia. Bo mamy taki rytm, że od szóstej, kiedy dzieci się budzą, do dziesiątej, kiedy przychodzi niania, jesteśmy z synami. Potem idziemy do pracy i wracamy, kiedy śpią, czasem zjemy razem obiad. Usypiam ich w weekendy, wtedy czytam im bajki i cały czas jestem dla nich.

Słyszę, że im starsze dziecko, tym większe problemy. Nie zgadzam się z tym, bo kiedy dzieci są starsze, można z nimi porozmawiać. Memiś jest w apogeum negatywizmu – coś chce, daję mu to, a on w płacz, że chciał wziąć sam. A z Rysiem jest już rozmowa. „Chciałeś sam wziąć?” „Tak, chciałem”. „No to położę i sobie weźmiesz”. „No dobrze”. Albo nie. Z Memisiem jeszcze się nie można dogadać.

Oczywiście będę chciała przysposabiać ich do opieki nad psem, ale żeby to było na plus dla psa, a nie żeby traktowały go jak zabawkę. Jak dostają linkę czy smyczkę na spacerze, to muszą podążać za psem i się zatrzymać wtedy, gdy powiem, że trzeba się zatrzymać. Widzę dzieci biegające za szczeniakami traktowanymi jak taka szmatka na końcu linki.

Dzieci i psy to połączenie piękne, ale wybuchowe. Czasami czuję się, jakbym występowała w kiepskiej komedii. Bordko zabrudził łazienkę, popsuła się pralka i suszarka, zepsuła się brama, przyszedł mandat, chłopcy się biją. Ostatnio mąż złamał nogę. Bywają takie kumulacje.

Wolę elastyczność niż konsekwencję

Może niektórzy rodzice i opiekunowie się obruszą, ale powiem to – kocham mojego psa tak samo jak moje dzieci. Poświęcam im uwagę w zależności od ich potrzeb. Czyli w momencie, gdy Bordko potrzebuje leków przeciwbólowych, bo go coś boli po operacji, mówię dzieciom: „Chwila, nie teraz” i podaję Bordkowi kroplówkę. A w momencie, gdy Memiś płacze, bo się uderzył, mówię do Bordka: „Teraz muszę pocieszyć Memisia, bo go boli główka”. Tłumaczę temu odstawionemu, dlaczego nie mogę poświęcić mu czasu. Nasz pies jest dorosły i na spacerze dużo lepiej sobie radzi niż dzieci, on już wie, że się nie wbiega na ulicę, a one się dopiero tego uczą.

Uważa się, że w wychowaniu dzieci i psów ważna jest konsekwencja. A ja wolę elastyczność. Bo każda sytuacja jest inna, codziennie jesteśmy inni, nowe doświadczenia nas zmieniają, więc myślę, że dostosowywanie się, uważność i komunikacja są ważniejsze niż konsekwencja. Mój pies czasami może sobie zlizać coś z mojego talerza, a czasami proszę, żeby tego nie robił. Czasami, gdy Bordkowi, ale też dzieciom, nie chcę na coś pozwolić, zastanawiam się, dlaczego się na to nie zgadzam. Na przykład Ryś bardzo chce myć miskę Bordkowi, a ja mu na to nie pozwalam. No ale dlaczego? Bo nachlapie? No to wytrę. Bo będzie marnował wodę? No to będę go uczyć, żeby zakręcał kran. Z psami jest podobnie.

A gdy dziecko upiera się przy czymś? Mam na to sposób, który działa. Na przykład proszę Rysia, żeby nie straszył Borda, a on nadal straszy. Zamiast powtarzać: „Nie wolno”, odzwierciedlam to, co chciał osiągnąć: „Chciałeś postraszyć Borda, jesteś zły, bo ci nie pozwoliłam, chciałeś, żeby warczał, dlatego rzucałeś zabawką”. I jak Ryś to słyszy, powoli się reguluje, spada mu napięcie. Trzeba poczekać, wyczuć moment i zapytać, czy już OK. Jak usłyszymy: „Nie”, to pomilczmy, można powtórzyć cały wywód. W tej konkretnej sytuacji w końcu pytam: „Czy możemy się umówić, że nie będziesz go straszył?”. Jeśli odpowie „Nie”, wtedy wałkujemy od nowa. To wymaga cierpliwości, nie zawsze ją mam, ale staram się jak najwięcej rozmawiać. Oczywiście umowy, że nie będzie straszył psa, czasem przestrzega przez pięć minut, a potem ją zrywa. Ale jest z tym coraz lepiej.

W konfliktowych sytuacjach między chłopcami staram się ich rozdzielić, ale pracuję głównie z Rysiem, bo Memiś jeszcze wielu rzeczy nie rozumie. Na szczęście jest coraz mniej bicia i gryzienia, a takie reakcje pojawiają się często z powodu pobudzenia. Tak samo jak u psów.

Moja praca jest moją pasją. Dbam więc o swoje szczęście, żeby potem dbać o szczęście dzieci. Jak nie pracuję, to gorzej się czuję i jestem gorszą mamą. W takim sensie, że jestem smutniejsza, mam mniej energii.

Nie spodziewaliśmy się, że kilka miesięcy po narodzinach Rysia będę w kolejnej ciąży, bo o Rysia długo się staraliśmy. Źle ją znosiłam. Piotrek zajmował się Rysiem zdecydowanie bardziej niż ja, nawiązali mocniejszą więź. Kiedy potem urodził się Memiś, wpadłam w depresję poporodową, nie było łatwo. Nie chcę gloryfikować taty za to, że jest wspaniałym tatą, ale rzeczywiście zajmował się synami, wstawał w nocy, opiekował się też mną, bo byłam w kiepskim stanie.

Lubię to, co moje dzieci widzą w domu, czyli naszą relację z Piotrkiem. Myślę, że mają ciepło, spokój, bezpieczeństwo. Ma to od nas też Bordko.

Nowa książka znanych behawiorystów psów. Dla rodziców, którzy kochają psy i dzieci. (Fot. materiały prasowe) Nowa książka znanych behawiorystów psów. Dla rodziców, którzy kochają psy i dzieci. (Fot. materiały prasowe)

Zofia Zaniewska-Wojtków, behawiorystka psów, trenerka, absolwentka psychologii psów. Współautorka, razem z mężem Piotrem, książek na temat rozumienia psów, w tym ostatnio wydanej „Psy i dzieci”.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze