1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Kilkadziesiąt tysięcy Polek rocznie samotnie zmaga się z utratą ciąży. Katarzyna Kachel, autorka książki „Wszystkie moje straty”, oddaje im głos

Kilkadziesiąt tysięcy Polek rocznie samotnie zmaga się z utratą ciąży. Katarzyna Kachel, autorka książki „Wszystkie moje straty”, oddaje im głos

Katarzyna Kachel (Fot. archiwum prywatne)
Katarzyna Kachel (Fot. archiwum prywatne)
Śmierć dziecka to dla wielu kobiet prawdziwy koniec świata. Oznacza nie tylko utratę przeszłości, ale też zaplanowanej przyszłości. Jak pogodzić się z tą stratą? Czy to w ogóle możliwe? Jak przeżyć żałobę, aby nie rozpadł się związek? Gdzie szukać ukojenia? Zawarte w książce Katarzyny Kachel odpowiedzi koją i wspierają, a głęboko poruszające świa­dectwa pozwalają zrozumieć doświadczenie bólu, ale też pokazują, że śmierć nie oznacza końca i jest nadzieja na nowe życie bez traumy.

Pani książka jest szalenie poruszająca. Rozmawia pani z kobietami, które straciły dzieci, doświadczyły poronienia. Co panią skłoniło do zabrania się za tak trudny temat?
Nie byłoby tej książki bez mojego osobistego doświadczenia... Nie byłoby jej bez mojej osobistej niezgody na to, że jest to ten rodzaj straty, który społecznie nie istnieje, nie jest uznany, co sprawia, że kilkadziesiąt tysięcy Polek rocznie samotnie zmaga się z utratą ciąży, marzeń o dziecku, wyobrażeń o sobie jako matce; jak też nie daje sobie prawa do żałoby ani do opowiedzenia o tym, co je dotknęło. Milczałam kilkanaście lat, żyłam w zamrożeniu i odcięciu, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że nieprzepracowana trauma i nieprzeżyta żałoba odbijają się na moim życiu, na sposobie wyrażania siebie, na kontakcie ze swoimi emocjami. Że po prostu gdzieś utknęłam. Do siebie i do zamrożonych części, w których wciąż był ból, dotarłam dzięki oddechowi transmodalnemu. Ta forma terapii nie tylko pomogła mi w domknięciu żałoby po stracie, lecz także dała mi siłę, bym zabrała głos i napisała książkę o matkach, których dzieci nigdy nie przyszły na świat.

Czy po rozmowach z kobietami, które straciły ciążę, straciły swoje dzieci, a także po swoim osobistym doświadczeniu ma pani poczucie, że to rodzaj straty, którą da się kiedykolwiek jakoś „zasypać”?
Myślę, że to nie chodzi o „zasypanie”, ale o pełne wysycenie się wszystkich uczuć, które tej stracie czy śmierci – bo dla wielu kobiet jest to właśnie śmierć nienarodzonego dziecka – towarzyszą. Czyli przeżycie każdego etapu żałoby, pozwolenia sobie na emocje, na złość, niezgodę, ból, by móc pogodzić się z tym, co się stało, i wrócić, jak po zimie, do wiosny, do nowego życia. To życie będzie już może inne, ale nie znaczy wcale, że będzie gorsze. Nie trzeba zapominać o dziecku czy o ciąży, wręcz przeciwnie, trzeba ją uznać, by móc pójść do przodu. Nie musi temu jednak towarzyszyć cierpienie. Śmierć jest nieodłączną częścią życia, kiedyś po prostu lepiej sobie z nią radziliśmy; była bardziej oswojona, towarzyszyły jej rytuały, a żałoba była czymś wspólnotowym.

Jak radziła sobie pani ze swoimi emocjami podczas pisania tej książki?
Bardziej chyba bałam się o swoje bohaterki, o to, by opowieściami – powiedzmy sobie wprost: dramatycznymi, bolesnymi, trudnymi – ich nie retraumatyzować. Czasami razem płakałyśmy, czasami razem się wściekałyśmy, ale sam fakt, że mogły, być może po raz pierwszy, opowiedzieć komuś swoją historię, a ten ktoś słuchał i je rozumiał, nie popędzał i nie oceniał, był terapeutyczny. Było w tym coś ozdrowieńczego. W każdej z kobiet odnalazłam też jakiś swój kawałek, tak więc i dla mnie była to całkiem dobra kuracja. Później, podczas spisywania czy układania tekstu w gotową formę, pojawiało się mnóstwo emocji, na które sobie po prostu pozwalałam. Pierwsze recenzje kobiet z doświadczeniem straty były tak budujące, że i ja siłą rzeczy się nimi budowałam i wzmacniałam. Bywa, że zastanawiam się, co znaczy poradzić sobie i czy można radzić sobie lepiej czy gorzej. Czy to, że leżę czasami cały dzień w łóżku i nie mam siły wstać, oznacza, że nie dałam rady, coś się we mnie zepsuło i jestem słaba? Uważam, że nie, i też mam takie dni, moje bohaterki je mają. Po prostu przyjmuję to, wierząc, że kolejnego dnia uznam, iż moje życie jest super, a na pewno wystarczające, by z tego łóżka wstać i wyjść do ludzi.

Katarzyna Kachel, filolożka, dziennikarka, redaktorka, współautorka książek: „Arka. Opowieść o życiu i przetrwaniu”, „Lili Stern-Pohlmann: Pytałam Boga dlaczego mnie ocalił”, terapeutka oddechu transmodalnego. Prowadzi sesje oddychania i warsztaty ciałoodychania.

„Wszystkie moje straty. O ciąży, traumie i odzyskanym życiu”, Katarzyna Kachel, wyd. Mando Inside „Wszystkie moje straty. O ciąży, traumie i odzyskanym życiu”, Katarzyna Kachel, wyd. Mando Inside



Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze