1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Nigdy nie chciała tylko śpiewać – pragnęła zmieniać świat za pomocą muzyki. Fascynująca historia Cyndi Lauper

Nigdy nie chciała tylko śpiewać – pragnęła zmieniać świat za pomocą muzyki. Fascynująca historia Cyndi Lauper

Cyndi Lauper w 1984 roku (Fot. Koh Hasebe/Shinko Music/Getty Images)
Cyndi Lauper w 1984 roku (Fot. Koh Hasebe/Shinko Music/Getty Images)
W latach 80. XX wieku Cyndi Lauper była muzycznym objawieniem. Miała kolorowe punkowe włosy, była ekscentryczna i jako pierwsza kobieta w historii podbiła listę przebojów aż pięcioma hitami z debiutanckiego krążka. Dziś w sieci śledzi ją ponad 1,5 miliona osób, a ona sama staje w obronie praw osób LGBTQ+, wspiera osoby niedosłyszące, a także namawia do aktywizmu oraz głosowania. Fascynującą sylwetkę gwiazdy przybliża dokument „Niech kanarek śpiewa”, którego można obejrzeć w ramach tegorocznej edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity.

Jej piosenki, takie jak „Girls Just Want to Have Fun”, „Time After Time” czy „True Colors”, znają chyba wszyscy. Twórczyni popowych hitów lat 80., wokalistka-kameleon, modowa guru nowej fali, zagorzała feministka, działaczka LGBTQ+, kompozytorka i autorka tekstów z Broadwayu, brooklyńska punkówa. Kim naprawdę była Cyndi Lauper i jak wyglądała jej droga na szczyt? Wyreżyserowany przez nagrodzoną Emmy Alison Ellwood dokument „Niech kanarek śpiewa” (film można obejrzeć w ramach 21. edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity) odsłania kulisy zawodowego i prywatnego życia Cyndi Lauper: czasy jej dorastania na Brooklynie i w dzielnicy Queens, buntowniczą młodość, kiedy sprzeciwiała się nietolerancji, a także jej światową karierę. Niepublikowane dotąd materiały archiwalne, fotografie i wywiady, przedstawiają zmieniająca się na przestrzeni lat osobowość i występy sceniczne artystki oraz ujawniają szczegóły jej osobistych relacji i związków.

Cyndi Lauper: gwiazda popu, która pragnęła zmieniać świat

Cyndi Lauper była i nadal jest postacią rewolucyjną. Na scenie pojawiła się na początku lat 80., zwiastując nową erę kobiecych gwiazd popu mogących jednocześnie rządzić i zmieniać świat. Nic dziwnego, że z miejsca stała się przepotężną ikoną, bezczelnie radosną i z przykuwającym uwagę wizerunkiem. Punkowe włosy, niekończące się warstwy sukienek, kolczyków, bransoletek, kabaretki ze sklepów z używaną odzieżą oraz ekscentryczne ruchy sceniczne szybko stały się jej znakami rozpoznawczymi. Co ciekawe, nadal jest znana z asymetrycznych punkowych fryzur i funkowych zestawów DIY. Dziś to już nikogo nie dziwi, wtedy jednak Lauper wydawała się całkowicie nieszablonowa i dzięki temu zredefiniowała dotychczasowy popowy krajobraz.

Cyndi Lauper (Fot. Koh Hasebe/Shinko Music/Getty Images) Cyndi Lauper (Fot. Koh Hasebe/Shinko Music/Getty Images)

Wczesne lata: Brooklyn, Queens i wyprowadzka z domu

Urodzona w 1953 roku w sycylijskiej rodzinie Lauper sukces osiągnęła dopiero w wieku 30 lat. O tym, że chce zostać piosenkarką, wiedziała jednak już od najmłodszych lat, które spędziła na Brooklynie z niespełnioną zawodowo matką oraz znęcającym się na nią ojczymem. Potem jej rodzina przeprowadziła się Queens – tam Cyndi nabyła charakterystyczny akcent, którego potem usilnie próbowała się pozbyć. Z powodu emocjonalnego odrzucenia oraz braku poczucia bezpieczeństwa opuściła dom jako nastolatka i zamieszkała ze swoją queerową starszą siostrą, która otwarcie mówiła o swojej seksualności i zainspirowała ją do aktywizmu (wiele lat przed „Born This Way” Lady Gagi Lauper śpiewała „True Colors” osobom, które straciła z powodu AIDS). W tej atmosferze tolerancji młoda Cyndi zaczęła kwitnąć i szybko stała się zdecydowaną sojuszniczką społeczności LGBTQ+.

Początki kariery: Blue Angel i „Girls Just Wanna Have Fun”

Karierę rozpoczęła pod koniec lat 70. jako wokalistka bluesrockowego zespołu coverowego Blue Angel, w którym naśladowała Janis Joplin i robiła to zaskakująco dobrze, jednak nie bez konsekwencji, bo wyczyny te kosztowały ją zerwanie strun głosowych, o czym można z resztą usłyszeć w filmie. I chociaż na scenie Lauper była wulkanem energii, grupa nie odniosła sukcesu, a ich debiutancki album okazał się klapą. Lauper uznała natomiast, że kopiowanie innych artystów, szczególnie Joplin, nie jest najlepszym pomysłem. Ludzie ciągle mówili jej, że powinna grać solo. I faktycznie tak się stało. Wcześniej jednak na horyzoncie pojawiły się problemy prawne: młoda artystka została pozwana przez poprzedniego menadżera. Aby się od niego uwolnić, musiała przejść żmudny proces sądowy i ogłosić upadłość, jeszcze zanim podpisała swój pierwszy kontakt płytowy i wydała „She’s So Unusual. – Niech kanarek śpiewa – oznajmił na korzyść Lauper sędzia.

Cyndi Lauper (Fot. Ebet Roberts/Redferns/Getty Images) Cyndi Lauper (Fot. Ebet Roberts/Redferns/Getty Images)

Początkowo dyrektorzy wytwórni chcieli wykorzystać jej możliwości wokalne i zrobić z niej kolejną Barbrę Streisand. – Czułam się, jakbym była karana, bo miałam większy głos – mówiła. Jednak to nie jedyny wybój na drodze, któremu musiała stawić czoła na początku swojej kariery. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo to tylko zdefiniowało jej niezależność i artystyczną intuicję. Gdy producent Rick Chertoff podsunął jej na pierwszy singiel utwór „Girls Just Want to Have Fun” numer autorstwa Roberta Hazarda przedstawiający kobiety jako towarzyszki seksualne Lauper powiedziała, że „nigdy nie nagra tej pieprzonej piosenki”. Chertoff postanowił więc przerobić numer tak, aby całość pasowała do unikalnego brzmienia i stylu Cyndi. Pracowali nad tym miesiącami – zmieniono tekst, rytm, akordy i melodię. Oglądając dokument zdziwicie się, jak skomplikowany muzycznie jest ten kawałek. I aż trudno uwierzyć, mógłby w ogóle nie trafić na album.

W ten sposób deprecjonująca piosenka nagle nabrała nowego wydźwięku: „dziewczyny zasługują na dobrą zabawę tak samo jak chłopcy”, stając się przy okazji odpowiedzią na odwieczne pytanie zadawane przez mężczyzn, czyli „czego pragną kobiety?”. Chwytliwy numer wraz z teledyskiem, w którym zawodowy zapaśnik Lou Albano wcielił się w „kochanego tatusia”, który „wciąż jest numerem jeden”, w mig został radiowym przebojem i hitem definiującym pokolenie, a Lauper w końcu weszła do mainstreamu. Jak mówi sama Ellwood:40 lat później »Girls« pozostaje hymnem feministycznym, umożliwiającym dziewczętom i kobietom używanie głosu w celu przeciwstawienia się atakom na ich umysły i autonomię cielesną”.

Wzloty i upadki: kolejne albumy i sukces na Broadwayu

Jako gwiazda popu Cyndi Lauper przeżyła jednak dość dramatyczny upadek. „She’s So Unusual” (1983) z kaskadą singli umieściło ją co prawda na magicznym muzycznym Olimpie lat 80. wraz z Madonną i Michaelem Jacksonem, jednak jej drugi album „True Colors” (1986) z wysublimowanym numerem tytułowym, nie powtórzył sukcesu jej debiutanckiego krążka. Z kolei dwie następne płyty wydane w 1989 i 1993 roku, okazały się już całkowitymi niewypałami, choć pierwsza z nich wygenerowała hit „I Drove All Night”. Jako artystka Lauper przeżyła jednak drugie życie pisząc piosenki do broadwayowskiego spektaklu „Kinky Boots”, dzięki czemu została pierwszą solową zdobywczynią nagrody Tony za najlepszą oryginalną muzykę do musicalu.

Long Live Cyndi Lauper: recenzja filmu „Niech kanarek śpiewa”

W historii Cyndi Lauper – awangardowej ikony popu, która w latach 80. dyktowała warunki gry w świecie muzyki – czai się jednak odrobina dramatyzmu. Skromny, ale niezwykle wciągający dokument „Niech kanarek śpiewa” świetnie to ilustruje, pokazując jak wyboistą drogę musiała przejść, aby trafić na szczyt i stać się pewną siebie artystką. To fascynująca kronika kariery legendarnej gwiazdy muzyki, wpływu jej muzyki na kolejne pokolenia, stale ewoluującego punkowego stylu i niezachwianego feminizmu oraz aktywizmu. Dokument jest też hołdem dla jej ogromnej pasji, ale przede wszystkim ludzkim portretem kobiety umiejącej otrząsnąć się po każdym upadku. Doskonale pokazuje bowiem, jak Lauper budowała swój sukces i nie chodzi tu tylko o muzykę, rozwój wokalnych umiejętności i odblokowywanie czterooktawowej skali, ale też przetrwanie wielu burz, które miały miejsce zanim nadeszła sława. Nawet tytuł filmu zaczerpnięto z nadzwyczajnego orzeczenia sądu, które zapadło o świcie po jednej z nich.

Cyndi Lauper (Fot. Ron Galella/Getty Images) Cyndi Lauper (Fot. Ron Galella/Getty Images)

Opowiadając tę historię, Ellwood wykorzystuje mnóstwo archiwalnych nagrań i zdjęć, a nawet sekwencji animowanych. W filmie zawarto też współczesne wywiady z wokalistką oraz jej bliskimi, których komentarze przepięknie malują obraz życia piosenkarki wraz ze wszystkimi jej wzlotami i upadkami. W końcu jest to film nie o wyniku, a o procesie. Jego forma jest jednak prosta do bólu. Idąc tropem innych dokumentów o gwiazdach muzyki, „Niech kanarek śpiewa” przedstawia historię zaczynając od dzieciństwa piosenkarki po całkowite zanurzenie się w świecie muzyki. To nadaje opowieści nieco senny charakter, jednak ilekroć na ekranie pojawia się Lauper, energia wraca. Gwiazda emanuje bowiem nieodpartym ciepłem, jej popisy na scenie są imponujące, a skala głosu zwala z nóg. Jednak gdy tylko opuszczamy arenę popu, znowu mamy do czynienia z klasycznym rutynowym dokumentem, który nie sprzedaje nam żadnej „większej historii”, a jedynie szkicuje pewne aspekty biografii Lauper, takie jak np. związek z Davidem Wolffem, jej menadżerem z czasów świetności, momentami sprawiając wrażenie nieco zbyt pochwalnego i kontrolowanego.

Wartością dodaną jest także ukazanie procesu pisania piosenek oraz fascynujących kulisów pracy nad największymi przebojami. W filmie widzimy też współpracę Cyndi z Annie Liebovitz, jednak najbardziej zachwycający jest klip z 1985 roku, w którym Lauper i Patti Labelle wykonują razem „Time After Time”, krążąc wokół siebie jakby toczyły szalony wokalny pojedynek. Ten fragment koniecznie trzeba zobaczyć. Elwood sporo uwagi poświęca też zagorzałemu aktywizmowi gwiazdy, która wspiera nie tylko kobiety i członków społeczności LGBTQ+, ale też ludzi w kryzysie bezdomności, niepełnosprawnych ze szczególnym uwzględnieniem osób niedosłyszących, chorych na AIDS i innych wykluczonych. I wciąż niestrudzenie pracuje, aby chronić marginalizowanego słabszego. Dokument szczegółowo pokazuje jej wysiłki, jak chociażby przemówienie skierowane do Kongresu w 2015 roku, w którym nawoływała m.in. do ochrony bezdomnej queerowej młodzieży.

Cyndi Lauper (Fot. Ebet Roberts/Redferns/Getty Images) Cyndi Lauper (Fot. Ebet Roberts/Redferns/Getty Images)

I chociaż obraz jest dość konwencjonalny i ma hagiograficzne zapędy, udaje mu się nauczyć nas kilku rzeczy na temat piosenkarki. Dowiadujemy się z niego m.in. o tym, że muzyka i rodzina zawsze były dla niej najważniejsze, a trauma z dzieciństwa napędzała jej zawodowe ambicje. Obraz ilustruje też jej lojalność wobec innych oraz inspiruje do tego, aby bez względu na wszystko dążyć do celu (spoiler: mama artystki chciała zostać śpiewaczką, ale dziadek Lauper nie pochwalał tego pomysłu – to od samego początku stanowiło siłę napędową wytrwałości Cyndi, która wiedziała, że ​​musi iść dalej nie tylko dla siebie, ale też swojej matki). Nie ma tu jednak żadnych większych ujawnień ani niespodziewanych rewelacji, a Ellwood głęboko szanuje te obszary życia, które bohaterka filmu chce zachować dla siebie. To przypomina nam, że Cyndi Lauper wciąż pozostaje jedną z najbardziej sympatycznych, uczciwych i wiernych sobie artystek swojej epoki. I chociaż nadal mamy niewielkie pojęcie jaka jest naprawdę, teraz przynajmniej choć trochę ją rozumiemy.

Dokument „Niech kanarek śpiewa” w reżyserii Alison Ellwood obejrzeć można w ramach tegorocznej edycji festiwalu Millennium Docs Against Gravity, który odbędzie się od 10 do 19 maja w ośmiu miastach (Warszawa, Wrocław, Gdynia, Poznań, Katowice, Łódź, Bydgoszcz i Lublin), a następnie online – od 21 maja do 3 czerwca na mdag.pl.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze