Cate Blanchett nigdy nie miała wizerunku dziewczyny z sąsiedztwa. Choć dorastając, nie opływała w luksusy, producenci od zawsze widzieli w niej królowe, bywalczynie salonów i hollywoodzkie diwy. Być może właśnie dlatego ostatnia wypowiedź gwiazdy rozeszła się tak szerokim echem.
Dawniej z trudem wiązała koniec z końcem. Jako czternastolatka zaczęła pracować w domu spokojnej starości, aby odciążyć finansowo swoją matkę. Później dorabiała, występując w reklamach. – Mój ojciec zmarł, kiedy byłam dzieckiem. […] Nie wychowałam się w dostatku. Moja rodzina często wpadała w panikę, zastanawiając się, skąd weźmiemy pieniądze na przeżycie kolejnego miesiąca – wspominała na łamach „Mail on Sunday”. To wszystko należy już jednak do przeszłości. Dziś Cate Blanchett znajduje się w gronie najlepiej zarabiających aktorek na świecie. Mimo to nadal identyfikuje się jako klasa średnia.
Australijka dała temu wyraz podczas Festiwalu Filmowego w Cannes. Do Francji przyjechała, aby promować czarną komedię „Rumours” w reżyserii Guya Maddina i Evana Johnsona. Wiemy już, że film okazał się sukcesem, co potwierdziły czterominutowe owacje na stojąco po premierowym pokazie. Nieco mniej udanym punktem programu była konferencja prasowa. Dwukrotna zdobywczyni Oscara za „Blue Jasmine” i „Aviatora” opowiedziała między innymi o roli Ambasadorki Dobrej Woli przy Wysokim Komisarzu ONZ ds. Uchodźców. W pewnym momencie z jej ust padły słowa, które nie spodobały się wielu internautom. – Jestem biała, jestem uprzywilejowana, jestem klasą średnią. Myślę, że niektórzy mogą mnie oskarżyć o kompleks białego zbawcy, ale szczerze mówiąc, moje spotkania z uchodźcami, zarówno w terenie, jak i w środowiskach przesiedleńczych, całkowicie zmieniły moje spojrzenie na świat – słyszymy na nagraniu udostępnionym przez Associated Press.
Aktorka zachęcała wszystkie wpływowe osoby do dobrego wykorzystywania swoich zasięgów i angażowania się w działalność humanitarną. – Poznałam niezwykłych ludzi o wyjątkowych talentach i niesamowitych perspektywach – mówiła. Chociaż nie można odmówić jej szlachetnych intencji, fani natychmiast wytknęli 55-latce oderwanie od rzeczywistości. Podkreślili, że z tak imponującymi zarobkami i szerokim portfolio nieruchomości nie powinna stawać w jednym szeregu ze zwykłymi ludźmi. „Jeśli Cate Blanchett jest klasą średnią, to ja jestem… żyrafą” – napisał jeden z użytkowników mediów społecznościowych. „Australijczycy z klasy średniej nie zatrzymują się w pięciogwiazdkowych hotelach na Lazurowym Wybrzeżu” – wtórowali mu inni.
Trudno nie przyznać racji autorom krytycznych komentarzy. Specjaliści nie mogą co prawda w pełni dojść do porozumienia w kwestii tego, kto dziś może zaliczać się do klasy średniej. Zdaniem niektórych kluczowa jest rola, jaką odgrywa się w gospodarce – tworzenie miejsc pracy czy aktywne uczestnictwo w życiu społecznym. Najczęściej przyjmuje się jednak kryterium dochodowe. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju o klasie średniej można mówić w przypadku gospodarstw domowych z dochodem na osobę zawierającym się w przedziale między 75 a 200 proc. mediany. Zgodnie z wyliczeniami INNPoland.pl w Polsce oznacza to kwotę między 4 276 zł do 11 403 zł na członka rodziny. Takimi pieniędzmi dysponuje około 54 proc. Polaków. W ojczyźnie Blanchett w przedziale proponowanym przez OECD mieści się 58 proc. społeczeństwa, a w Stanach Zjednoczonych – 50 proc. Z całą pewnością nie są to jednak sławy z pierwszych stron gazet.