1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Katarzyna Warnke: „Traumatyczne wydarzenia spotykają w życiu każdego z nas. Prawie nie ma dzieciństwa bez traumy”

Katarzyna Warnke: „Traumatyczne wydarzenia spotykają w życiu każdego z nas. Prawie nie ma dzieciństwa bez traumy”

Katarzyna Warnke (Fot. Wojciech Olszanka/East News)
Katarzyna Warnke (Fot. Wojciech Olszanka/East News)
„Rzeczy niezbędne” są jak kino drogi, tyle że bohaterki podróżują nie tylko w przestrzeni, lecz także w czasie. Wracają do rodzinnego miasteczka, by skonfrontować się z traumą z przeszłości. Z Katarzyną Warnke, odtwórczynią jednej z głównych ról i współautorką scenariusza, rozmawia Martyna Harland.

Dla kogo ten film mógłby być terapeutyczny?
Mam wrażenie, że to jest film dla wszystkich. Dopiero od niedawna mierzymy się z faktem, że traumatyczne wydarzenia spotykają w życiu każdego z nas; okazuje się, że prawie nie ma dzieciństwa bez traumy, a jest ona postrzegana nie przez samo zdarzenie, tylko przez to, jak na nas wpływa – pozornie błaha sytuacja może uaktywnić dawny ból, bo rana się nie zagoiła.

„Rzeczy niezbędne” (Fot. Krzysztof Wiktor/materiały prasowe Kino Świat) „Rzeczy niezbędne” (Fot. Krzysztof Wiktor/materiały prasowe Kino Świat)

Moją bohaterkę Roksanę dotknęła jednak wielka trauma, była molestowana seksualnie przez ojca – i film opowiada o tym, jak sobie z tak traumatyczną przeszłością poradzić. Przekonuje, że warto zebrać się na odwagę i skonfronować się z tym, co się stało, wytrwać ból i zawalczyć o siebie, żeby się wyzwolić i uzdrowić. Bo jest to możliwe.

Co jest najważniejsze na tej drodze do uzdrowienia?
Najpierw uświadomienie sobie faktu, że to zdarzyło się naprawdę. Bez konfrontacji ze swoim cieniem nie jesteśmy w stanie dorosnąć i stworzyć dojrzałej konstrukcji psychicznej. Nie trzeba tego robić samotnie, warto otworzyć się na wsparcie innych: przyjaciół, profesjonalistów, terapeutów.

Filmowa Roksana odzyskuje wyparte wspomnienia. Do końca nie wie, co się stało, ale ma jakieś przeczucie i dąży do odkrycia tajemnicy w sobie.
Czasem przypomnienie sobie traumatycznej sytuacji sprawia, że nie potrafimy funkcjonować jak dotąd, szczególnie gdy nie mamy żadnego wsparcia. Dobitnie pokazuje to Tomasz Witkowski w książce „Psychoterapia bez demakijażu”. Niektórych ta nowo nabyta świadomość przygniata.

Dlatego szukanie pomocy to jedna z ważniejszych umiejętności życiowych. Samotność w takiej sytuacji to zła droga. Roksana szuka wsparcia dawnej szkolnej koleżanki Ady [w tej roli Dagmara Domińczyk – przyp. red.], a ta rusza z nią w podróż do miasteczka, w którym dorastały. Obie odkrywają tam prawdę nie tylko o przeszłych doświadczeniach, lecz w pewien sposób o sobie. Roksana jest dla będącej w ósmym miesiącu ciąży Ady katalizatorem zmian, otwiera jej serce.

„Rzeczy niezbędne” (Fot. Krzysztof Wiktor/materiały prasowe Kino Świat) „Rzeczy niezbędne” (Fot. Krzysztof Wiktor/materiały prasowe Kino Świat)

Co najważniejszego te kobiety dają sobie nawzajem?
Obecność. Gdyby nie Roksana, to Ada w ogóle nie pochyliłaby się nad swoim cieniem, a ten i tak dałby o sobie znać po przyjściu na świat dziecka. A tak przerabia to wszystko wcześniej.

Myślę, że często to z powodu nieprzepracowanych traum pojawiają się problemy psychiczne po urodzeniu dziecka u kobiet i niektóre ich depresje poporodowe. To jest ten moment, w którym otwiera się puszka Pandory i już nie ma wyjścia – trzeba się zmierzyć z wypartymi uczuciami. Pod koniec filmu obie kobiety uwalniają się od demonów przeszłości. Roksana integruje swoje pozornie spokojne, rodzinne życie, które wiedzie jako znana dziennikarka w Hamburgu, z podziemną rzeką rozpaczy, w której „pływają” dawny kochanek i matka udająca, że nie widzi krzywdy córki. Najważniejsze w rozmowie Roksany z matką jest to, że odzyskuje zaufanie do siebie. Nie chodzi już nawet o to, żeby matka przyznała jej rację. Roksana sama stała się już świadkiem tego zdarzenia. Do tej pory żyła podwójnym życiem, a teraz te dwie ścieżki się łączą.

Myślę, że momenty kryzysu są ważne, żeby później doświadczyć uzdrawiającego głębokiego oddechu – to czas, w którym możemy zacząć porządkować sobie elementy całej układanki i wreszcie otworzyć się na to, co nowe. Od nowa decydujemy się żyć, bo wcześniej było to tylko przetrwanie.

„Rzeczy niezbędne” (Fot. Krzysztof Wiktor/materiały prasowe Kino Świat) „Rzeczy niezbędne” (Fot. Krzysztof Wiktor/materiały prasowe Kino Świat)

A jak ty sama postrzegasz terapeutyczną rolę filmu?
Myślę, że po to tworzymy sztukę, żeby się wyrazić, żeby się komunikować, zrozumieć siebie i świat, w którym żyjemy. Sztuka jest egalitarna – uprawiamy sztukę i dla mas, i dla niszy, dlatego że jako ludzie od zawsze mamy głęboką potrzebę łączenia się i budowania relacji z innymi. To jest kluczowe, by odnaleźć sens w życiu.

Które filmy wpłynęły na ciebie tak, że dowiedziałaś się czegoś ważnego o sobie lub o świecie?
Najbardziej zaskakujący był dla mnie chyba film „Capote” Bennetta Millera, który opowiada o sześciu latach z życia Trumana Capote’a. Mocno wtedy poczułam, że nie można do końca wierzyć w drugiego człowieka – i chyba jest mi to bliskie. To było jak wgląd...Jeżeli chce się zrozumieć na głębokim poziomie relacje międzyludzkie, to świetny film.

Ostatnio wróciłam do filmu „Thelma i Louise” Ridleya Scotta, bo okazuje się, że reżyserka Kamila Tarabura mocno się nim inspirowała przy montażu „Rzeczy niezbędnych”. A ja podczas oglądania znowu poczułam, że emancypacja jest dla kobiety wszystkim. Żyjemy w takim świecie, w którym nie można nie być emancypantką. Niezależnie od tego, czy jest się niepracującą matką, czy kobietą aktywną zawodowo. „Thelma i Louise” pokazuje, jak trudno jest nam siebie same szanować, bo żyjemy w społeczeństwie, w którym znormalizowany jest gwałt i przemoc. Jesteśmy utrzymywane w niedojrzałości.

„Rzeczy niezbędne” (Fot. Krzysztof Wiktor/materiały prasowe Kino Świat) „Rzeczy niezbędne” (Fot. Krzysztof Wiktor/materiały prasowe Kino Świat)

Ważny jest też dla mnie film „Full Metal Jacket” Stanleya Kubricka, który pokazuje, jak skonstruowane są przemocowe relacje władzy i jak wygląda świat uporządkowany oczami mężczyzny. To dla mnie wzmocniony obraz toksycznej męskości, o której tak często dzisiaj mówimy. Jeżeli ktoś chciałby namierzyć, czym ona właściwie jest, to u Kubricka na pewno to zobaczy. A potem może zyska siłę, żeby próbować się od tego uwolnić.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze