1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Yoko Ono: „Nigdy nie pomyślałam o słowie »wdowa«. Myślałam o sobie jak o żołnierce”

Yoko Ono: „Nigdy nie pomyślałam o słowie »wdowa«. Myślałam o sobie jak o żołnierce”

Yoko Ono (Miguel Tovar / Staff/Getty Images)
Yoko Ono (Miguel Tovar / Staff/Getty Images)
Yoko Ono czuła się w obowiązku dbać, aby dziedzictwo Johna pozostawało żywe. Była to winna jego fanom, światu i jemu samemu.

Fragment książki„Yoko” David Sheff, tłum. Michał Rogalski, Wydawnictwo Agora

Yoko czuła się w obowiązku dbać, aby dziedzictwo Johna pozostawało żywe. Była to winna jego fanom, światu i jemu samemu. „Nigdy nie pomyślałam o słowie »wdowa«. Myślałam o sobie jak o żołnierce. Oboje walczyliśmy o wolność, sprawiedliwość i prawo do autoekspresji, a on poległ na tym polu bitwy. Tak sobie myślałam. I taką walkę musiałam prowadzić” – opowiadała Yoko.

Yoko przygotowywała się do otwarcia pamiątkowego zakątka Strawberry Fields w Central Parku. Sama ofiarowała milion dolarów, żeby stworzyć to upamiętnienie Lennona naprzeciwko Dakoty. W środku założenia umieszczono mozaikę podarowaną przez władze Neapolu, układała się w słowo „Imagine”. Otaczały ją ławki, na których mogli się gromadzić odwiedzający z całego świata i wspominać Johna.

„Znalazło się tam 150 drzew, 5000 krzewów i 20 000 bylin” – pisała Maureen Dowd na łamach „New York Timesa”. „Nieżyjąca już księżna Grace z Monako podarowała derenie, Związek Radziecki – brzozy nadrzeczne, Kanadyjczycy – klony, a Holendrzy – cebulki żonkili.

Ku radości pani Ono kraje będące przeciwnikami politycznymi posiadają rośliny, które mogą pokojowo współżyć. Jordańska fotergilla rośnie tu obok izraelskiego cedru. Biały Dom nie odpowiedział na prośbę Yoko, więc Stanów Zjednoczonych nie reprezentuje żadna roślina”. (USA dołączyły później).

Yoko uroczyście otwarła Strawberry Fields jesienią 1985 roku, w dniu, który byłby czterdziestymi piątymi urodzinami Johna – Sean kończył właśnie dziesięć lat. Na tę okazję sprowadziła samolotem Juliana.

Relacja z Julianem układała się lepiej niż kiedykolwiek dotąd. Ich stosunki z Yoko zawsze były napięte, a wytoczony jej przez Juliana proces o podważenie testamentu Johna miał zakończyć się ugodą dopiero w 1996 roku. Niemniej Yoko czuła, że nieco się z Julianem do siebie zbliżyli, wspierała jego próby muzyczne i artystyczne. Julian często zatrzymywał się w Dakocie podczas nowojorskich podróży. W Cold Spring Harbor pływali sobie razem z Seanem. Grali też wspólnie w gry wideo, a Julian uczył Seana grać piosenki na gitarze.

Yoko zaczęła również składać albumy z muzyką Johna, który miały się ukazać w kolejnym roku. Pierwszy nazwała Live in New York City, a drugi Menlove Ave – na cześć liverpoolskiej ulicy, na której John mieszkał w dzieciństwie. Ta ostatnia płyta miała być już trzecim pośmiertnym albumem Lennona. Piosenki, które się na nią złożyły, były próbami i fragmentami nagrań stworzonymi podczas przygotowywania przez Johna albumów Rock’n’Roll, Mind Games oraz Walls and Bridges. Na froncie i tyle okładki znalazły się portrety Johna namalowane przez Andy’ego Warhola z fotografii Iaina Macmillana.

Od samego początku krytycy zarzucili Yoko, że wykorzystuje Johna dla pieniędzy, wypuszczając nowe (a potem wznawiając stare) albumy. Jednak David Geffen zapewniał: „Miała swoje powody, bynajmniej nie finansowe, mogę cię o tym zapewnić. Uparcie chciała, żeby John wciąż był ważnym głosem. Nieustannie zdobywała mu nowych słuchaczy i dbała, żeby nikt o nim nie zapomniał”. Jann Wenner zwracał uwagę, że Paul McCartney żył i mógł dbać zarówno o swoje znaczenie, jak i o The Beatles, ale Yoko została sama z obroną pozycji Johna w świecie.

Przyjąwszy rolę menedżerki spuścizny Johna, Yoko wydała w sumie dwadzieścia kilka albumów – wznowień, wersji demo, remiksów, kompilacji i zestawów płyt. Z każdą kolejną pozycją pojawiały się nieuniknione zgryźliwe uwagi o wykorzystywaniu przez nią Johna, ale fani cenili sobie te płyty, Lennon zdobywał nową publiczność, a premiery albumów służyły temu, czemu miały służyć: John był wzmiankowany w wiadomościach, lądował na listach przebojów i ciągle był w radiu.

Kiedy w 1987 roku Yoko udzieliła licencji firmie Nike na wykorzystanie w reklamie utworu Instant Karma, tak odpowiadała na falę krytyki: „Patrzę na to tak, dostałam dostęp do milionów ludzi, którzy usłyszą Instant Karma, i dostałam 800 tysięcy dolarów, które zostały przeznaczone na fundację United Negro College Fund. Właśnie tyle dostałam w zamian za piosenkę. Macie z tym problem?”.

Towarzyszyłem Yoko w jej kolejnym wielkim przedsięwzięciu: podróży do Moskwy w lutym 1987 roku. Wybrała się do ZSRR, żeby uczestniczyć w organizowanym przez Michaiła Gorbaczowa forum pokojowym „O świat bez broni jądrowej, o przetrwanie ludzkości”. Po przyjeździe zameldowała się razem z Jannem Wennerem i grupką innych przyjaciół w hotelu Kosmos. Następnego dnia ubrana w futro (był siarczysty mróz) spacerowała po Arbacie, głównej ulicy w centrum miasta. Rozpoznała ją grupka uczniów, zatrzymali się i gapili na Yoko. Po chwili niedowierzania rozpętało się pandemonium. Otoczyli ją i spontanicznie zaczęli śpiewać Imagine.

W trzecim dniu konferencji powiedziano Yoko, że Gorbaczow i jego żona Raisa są jej wielbicielami i chcieliby ją poznać. Yoko odwiedziła Kreml, gdzie Gorbaczow cytował przy niej Imagine, „wspaniałą piosenkę pani męża”. Raisa Gorbaczowa zaśpiewała kilka wersów z Woman Johna. Po raz drugi w ciągu dwóch dni Yoko miała oczy pełne łez.

We wrześniu 1988 roku oczywiste stało się znaczenie działań Yoko na rzecz ochrony wizerunku Johna. Wyszła wtedy wyczekiwana ze strachem książka Alberta Goldmana o Lennonie. Yoko prosiła swoich przyjaciół, żeby nie podejmowali rozmów z autorem, ale miało to pewien skutek uboczny – oznaczało, że musiał opierać się na świadectwach osób, które albo miały ograniczoną wiedzę o życiu Johna (co nie powstrzymało nikogo przed rozprawianiem o Yoko i Johnie), albo mieli jakieś swoje powody, by o nim opowiadać.

Książka w istocie okazała się frontalnym atakiem – szukała sensacji, była pełna przekłamań i rasizmu. Goldman opisywał wygląd Yoko jako „małpi”. Zmyślił groteskowe sceny: „John chwyta Yoko za jej wielką czuprynę i ciągnie, wrzeszczącą, drapiącą, do kuchenki, gdzie grozi, że podpali jej włosy”. O słynnej fotografii Annie Leibovitz z okładki „Rolling Stone” pisał, że „sprowadziła małżeństwo najsławniejszych rockowych kochanków świata do wizerunku zimnej suki i jej na ślepo ssącego szczenięcia”. Napisał, że John kopnął Seana.

Książka znalazła się na drugim miejscu listy bestsellerów „New York Timesa”, ale została zgromiona przez ogromną liczbę krytyków. Paul McCartney wzywał do jej bojkotu i określił publikację jako „śmieć”.

Yoko zazwyczaj nie reagowała na kłamliwe doniesienia, ignorowała je i po prostu w wywiadach dalej opowiadała prawdziwą wersję historii. Pozwalała też, aby muzyka mówiła sama za siebie. W jednej z rozmów przeprowadzonych z nią przez Elliota, którą wyemitowało Westwood One Radio, odniosła się jednak także do książki Goldmana. Drugim z rozmówców dziennikarza był wtedy Sean. Elliot wspominał, że było to „bolesne doświadczenie”. Yoko dementowała jedno kłamstwo po drugim. Podkreślała, że John nie był „zamroczony” narkotykami w ostatnich latach życia. Sean roześmiał się nawet, kiedy go zapytano, czy ojciec go kiedyś kopnął (tak twierdził Goldman), i podkreślał, że John nigdy nie reagował przemocą. Wreszcie Yoko doszła do wniosku, że dłużej nie da rady, i przerwała wywiad.

Goldman był tylko jednym z wielu autorów, którzy próbowali przepisywać historię Yoko i Johna, wymyślać obsceniczne opowiastki, zapewne aby sprowokować sensacyjne nagłówki. Niektórzy sugerowali, że para zmierzała w kierunku rozwodu. Pang stwierdziła, że wrócili do siebie po straconym weekendzie, bo Yoko zatrudniła kogoś do zahipnotyzowania Johna. Wszystkim podobnym historiom zaprzeczali ludzie, którzy naprawdę znali Yoko i Johna oraz spędzali z nimi czas. Z ich słów wypływał jeden i ten sam wniosek: Yoko i John byli sobie oddani i głęboko się kochali.

Fot. materiały prasowe Fot. materiały prasowe

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE