1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia

Kiedy w związek wkrada się rutyna, jest ryzyko zdrady. Co wtedy?

Jeśli czujesz, że w twoim związku zaczyna brakować czegoś ważnego, zastanów się, co jest w nim dobre, a co jest wyzwaniem, i zauważ, czy nie jest tak, że braki przesłaniają ci dobre strony. (Fot. iStock)
Jeśli czujesz, że w twoim związku zaczyna brakować czegoś ważnego, zastanów się, co jest w nim dobre, a co jest wyzwaniem, i zauważ, czy nie jest tak, że braki przesłaniają ci dobre strony. (Fot. iStock)
Kiedy pragniemy być w związku i poznajemy kogoś, kto nas pociąga, koncentrujemy się wyłącznie na tym, co uważamy za pozytyw. Potem, gdy związek zaczyna się stabilizować, fokusujemy się na tych cechach partnera, które służą zaspokojeniu potrzeby bezpieczeństwa emocjonalnego i materialnego. Gdy wszystko idzie gładko włączamy automatycznego pilota i zaczynamy podziwiać widoki. I kiedy stają się one nieco nudne i monotonne, pojawia się ryzyko zdrady. 

Pamiętacie zapewne dowcip o Jasiu, którego wszyscy w domu mieli za niemowę, ponieważ nigdy nie odzywał się ani słowem. Aż do pamiętnego dnia… gdy po skończonym obiedzie zapytał, jakby nigdy nic: – A gdzie kompot? – Jasiu! – zakrzyknęli zdumieni domownicy – To ty mówisz?! Dlaczego nigdy wcześniej się nie odzywałeś? – Bo zawsze był kompot – odparł Jasio.

Może się wydawać, że to niezbyt mądry dowcip, zaś ukazana w nim sytuacja opisuje jedną z ważnych prawd o ludzkiej naturze: „Zaspokojona potrzeba przestaje być bodźcem”. Zauważcie, że kiedy bardzo, ale to bardzo chce się wam pić i ta potrzeba wysuwa się na pierwszy plan, zrobicie wszystko, by ją zaspokoić. Jeśli nie byłoby wokół was nic do picia, wyruszylibyście na poszukiwanie kropli wody. Podobnie z głodem. Gdy już jednak jesteście napojeni i najedzeni, a w lodówce zgromadziliście zapasy, nie myślicie już o tym więcej. Teraz możecie spokojnie przeczytać książkę, obejrzeć film albo zająć się czymkolwiek innym.

Automatyczny pilot, czyli zaspokojone potrzeby w związku

Jak to się ma do naszych relacji? Otóż, kiedy tęsknimy za miłością, pragniemy być w związku i wreszcie poznajemy kogoś, kto nas pociąga, koncentrujemy się niemal wyłącznie na tym, co uważamy za pozytyw i co przybliża nas do spełnienia potrzeby bliskości. Partner wydaje się nam atrakcyjny, bawią nas jego żarty i chłoniemy każdy gest, który świadczy o zainteresowaniu.

Gdy związek zaczyna się stabilizować i zaczynamy zastanawiać się nad stworzeniem rodziny, fokusujemy się na cechach partnera, które służą zaspokojeniu potrzeby bezpieczeństwa emocjonalnego i materialnego. Potem, gdy wszystko idzie gładko i nasze potrzeby są zaspokojone, można powiedzieć, że włączamy automatycznego pilota i zaczynamy podziwiać widoki. Kiedy stają się one, w naszej ocenie, nieco monotonne, a nawet nudne, wchodzimy w niebezpieczny etap. Zaczynamy umniejszać wagę potrzeb, które zostały zaspokojone, koncentrując się na tym, czego nie mamy. Parter, który dba o naszą codzienność, ale nie dostarcza romantycznych podniet, partnerka, która zajęta pracą i dziećmi przestała malować paznokcie i chodzić na fitness – stają się powoli nieatrakcyjni. Nie stanowią dla nas bodźca i nie mobilizują nas do tego, byśmy zabiegali o ich uwagę. W odróżnieniu od osób, z którymi mamy do czynienia na zewnątrz naszej relacji.

Gdy więc w końcu pojawi się obietnica czegoś romantycznego i ekscytującego (a teraz to jest największa potrzeba w naszym przewidywanym życiu), to jesteśmy na dobrej drodze, by zdradzić partnera. I nie musi to być zdrada fizyczna. Czasem wcale do niej nie dochodzi, ale… logujemy się na portalu randkowym, by przeżyć wirtualny romans lub wzdychamy do przystojnego kolegi z pracy. Umieszczając realizację potrzeby emocjonalnego zaangażowania poza związkiem, zabieramy mu ważny aspekt jego istnienia.

Wybaczcie, jeśli nieco to upraszczam, ale tak mniej więcej wygląda ta dynamika zauważona przez Abrahama Maslowa.

Nieoczekiwana zamiana ról

Gdy postępujemy bardzo nieświadomie, lekceważąc to, co posiadamy, i zastępując to bez namysłu czymś innym, w naszym pojęciu bardziej atrakcyjnym, możemy popełnić błąd tak jak Michał, 49-letni inżynier.

– Nasze 15-letnie małżeństwo toczyło się siłą inercji – opowiada. – Niestety, doprowadziliśmy do tego, że w końcu porozumiewaliśmy się tylko w kwestiach dotyczących dzieci, zakupów, codziennej logistyki, remontów i napraw. W dodatku Marianna nie pracowała zawodowo, więc jej ewentualne pretensje – dziś z perspektywy wiem, że także te uzasadnione – traktowałem jak fochy i czułem się wykorzystywany. Nie miałem racji. Marianna kochała dom, dbała o niego i wkładała weń wiele pracy, ale wieczory spędzane przy telewizorze – w większości w milczeniu – stawały się powoli nie do zniesienia – wspomina.

Dalszy ciąg wyda ci się pewnie banalny – kontynuuje Michał. – Poznałem Beatę, atrakcyjną rozwódkę, i zacząłem się z nią spotykać. Najpierw traktowałem to dość niewinnie. Ale jej zależało na mnie, no i wielkim atutem nowego układu był seks. W naszej sypialni z Marianną emocje już wyparowały. Zaangażowałem się, a kontrast między namiętnym związkiem z Beatą i brakiem emocji w domu sprawił, że po roku wyprowadziłem się i… do dziś tego żałuję. Nowy związek się nie utrzymał. Kiedy zamieszkaliśmy razem z Beatą, zacząłem wkrótce tęsknić za dziećmi, żoną i domem. Tam było moje miejsce. Nie wiem nawet do końca, z czego to wynikało, ale to tam z nimi czułem się sobą. Teraz mieszkam sam. Marianna nie chce mojego powrotu, motywując to dobrem dzieci, które przeżyły stres. Wiem, że to moja wina, ale będę próbował… Mam nadzieję, że kiedyś znowu będziemy razem – przyznaje Michał.

Jak widać, na przykładzie historii Michała, czasem to, co wtapia się w tło, to, czego nie zauważamy, jest prawdziwą bazą naszego życia. Bazą zaspokojonych potrzeb. Zatem warto je docenić. Czy możemy? Oczywiście. Wystarczy pamiętać o tym, co ważne. Będąc najedzonym, być świadomym i wdzięcznym za to, że nie czujemy głodu.

Jeśli czujesz, że w twoim związku zaczyna brakować czegoś ważnego…

  • Zastanów się, co jest w nim dobre, a co jest wyzwaniem (czyli smuci cię, martwi lub denerwuje), i zauważ, czy nie jest tak, że braki przesłaniają ci dobre strony.
  • Skoncentruj się na pozytywach: uświadom sobie, a potem wypisz (aby znowu nie zapomnieć) to wszystko, co robi dla ciebie partner; wszystkie sytuacje, w których się sprawdza, w których możesz na niego liczyć; to, za co jesteś mu wdzięczny/wdzięczna; to, o czym nie musisz myśleć, ponieważ on robi to za ciebie; wszystkie jego cechy charakteru, które cenisz, lubisz, szanujesz.
  • Na koniec podziękuj swojemu parterowi za to, co dla ciebie robi i nie zapomnij co jakiś czas podziękować mu znowu, aby ożywić uczucie wdzięczności.

A najlepiej po prostu o tym wszystkim porozmawiajcie, bo ważne jest, abyście oboje nauczyli się skupiać uwagę na tym, co was łączy, a nie na tym, co dzieli.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze