Wybitny aranżer i pianista z Nowego Orleanu ukazuje, jak świeże mogą być inspiracje z kolebki jazzu.
Allen Toussaint zmobilizował dość niekonwencjonalny zespół mistrzów – na gitarze Marc Ribot, utożsamiany raczej z Elvisem Costello czy Johnem Zornem. W niesłusznie zapomnianej „Fantazji egipskiej” Sidneya Becheta zachwyca klarnecista Don Byron. „Gościnny” pianista Brad Mehldau bawi się, cytując „Walc As-dur” Chopina w „Winin’ Boy Blues”. Trębacz Nicholas Payton rozpędza tematy w kompozycjach Ellingtona i Monka. Bohaterem jest tu jednak sam lider, stroniący od solowych popisów, pogłębiający aranżacje na fortepianie w porywający sposób. Zagranie muzyki nowoorleańskiej na podstawie tak oszczędnej formuły wydobywa z niej więcej ukrytego piękna niż dixielandowe fajerwerki. Bo to jest Nowy Orlean na miarę XXI wieku.
Nonesuch