Choć od likwidacji grupy Baader-Meinhof i śmierci jej przywódców minęło ponad 30 lat, wspomnienie o nich nadal wywołuje zimny dreszcz. Niemieckie ugrupowanie terrorystyczne stało się symbolem przemocy jako sposobu na naprawianie świata. Czy też ucieleśnieniem piekła wybrukowanego dobrymi intencjami.
W świetnie napisanej powieści koncentrującej się na postaci Ulrike Meinhof szwedzki pisarz nie zajmuje się jednak historią całej grupy czy analizą terroryzmu jako takiego. Próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wzięta dziennikarka – wprawdzie zadeklarowana komunistka, lecz zarazem wielbicielka drobnomieszczańskich luksusów – stała się morderczynią. Jak wyglądała jej droga od wyznawania utopijnych ideałów i publikacji buntowniczych artykułów do napadów na banki i na niewinnych ludzi? A przede wszystkim w jaki sposób ją do tego przymuszono? Powstał portret niekonwencjonalny i niejednoznaczny, choć daleki od aprobaty dla postępowania oraz motywacji bohaterki.
przełożyła Irena Kowadło-Przedmojska, Czarne, Wołowiec 2009, s. 348