Znamy wilki szare. A są i czerwone. Właśnie urodziła się ich cała gromadka. Dlaczego to istotne? Bo na tym gatunku położono już krzyżyk. Niesłusznie!
Czerwony wilk to nie jest postać z bajki. Choć trzeba by raczej powiedzieć „wilk rudy”, pod taką nazwą ten gatunek znany jest w Polsce. Przy czym także słowo „wilk” nie do końca jest na miejscu – niektórzy badacze uważają, że to hybryda kojota preriowego i wilka szarego.
Żyły one licznie na południu USA – w Pensylwanii, na Florydzie i w Teksasie. Ale, jak to niestety często bywa, działalność człowieka, czyli polowania i niszczenie wilczych legowisk, doprowadziła do smutnego końca. W 1980 roku uznano, że gatunek ten wymarł na wolności i rozpoczęto proces odbudowy. Ostatnio pojawił się powód do radości. A właściwie kilka słodkich powodów. Bo we wschodniej części Karoliny Północnej znaleziono sześć przytulonych do siebie małych wilczków rudych – cztery dziewczyny i dwóch chłopaków. Naukowcy z Programu Odbudowy Czerwonego Wilka wszczepili im już mikroczipy, by móc potem śledzić ich poczynania. Trzymamy kciuki za całą rodzinę.